Niemcy. Fatalne warunki nauki w szkołach
Pod koniec wakacji w wielu szkołach odbywa się generalne sprzątanie. Jak się okazuje, w niemieckich szkołach po miotły i wiadra nierzadko sięgają nauczyciele i rodzice. Problem ma podłoże finansowe.
Uczniowie uczący się w brudnych i zniszczonych salach lekcyjnych nie są odosobnionym przypadkiem - informują stowarzyszenia zajmujące się edukacją. Borykające się z problemami finansowymi gminy oszczędzają na kosztach gruntownego sprzątania i zamiast tego polegają na pomocy rodziców oraz inicjatywie nauczycieli, powiedział Katolickiej Agencji Informacyjnej (KNA) Stefan Behlau, przewodniczący stowarzyszenia Edukacja i Wychowanie w Nadrenii Północnej-Westfalii.
Sprzątanie lub prace remontowe nie powinny być zadaniem nauczycieli lub rodziców, podkreślił Behlau. Ponadto nauczyciele często sami organizują i opłacają z własnej kieszeni materiały do prac plastycznych, papier do kopiowania lub artykuły higieniczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Żołnierz w szpitalu. Wiceszef MON: "Migranci coraz bardziej agresywni"
- W wolnej gospodarce takie postępowanie byłoby nie do pomyślenia: materiały niezbędne do wykonywania pracy nie muszą być tam opłacane, kupowane i przechowywane przez samych pracowników - powiedział przedstawiciel związku zawodowego. - Potrzebny jest budżet na zakup materiałów, aranżację sal lekcyjnych i zapewnienie dzieciom impulsów do nauki poza podręcznikami i zeszytami ćwiczeń - dodał.
Apel o pilne inwestycje
Niemieckie Stowarzyszenie Nauczycieli zaapelowało o większe inwestycje w szkoły. - Przyjemne środowisko nauki i nauczania jest ważne zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli - powiedział prezes stowarzyszenia Stefan Düll w rozmowie z KNA. Jego zdaniem szczególną odpowiedzialność w tym zakresie ponoszą gminy jako organy prowadzące szkoły. Według informacji własnych związku do organizacji ostatnio wielokrotnie docierały doniesienia o akcjach, w ramach których nauczyciele lub nawet rodzice sami chwytają za miotły i pędzle, aby odświeżyć salę lekcyjną.
Zamiast tego prezes Stefan Düll wezwał rząd Niemiec do wsparcia gmin poprzez program finansowany ze środków specjalnego funduszu inwestycyjnego. - Dzieci i młodzież zasługują na atrakcyjne i niezaniedbane środowisko nauki - powiedział. To samo dotyczy nauczycieli pracujących w szkołach. - Oba te czynniki nie mogą być uzależnione od sytuacji finansowej danej gminy - dodał Düll.
"Baraki edukacji"
Na zapytanie agencji KNA Niemiecki Związek Miast i Gmin przyznał, że za wyposażenie szkół zasadniczo odpowiedzialne są miasta i gminy w poszczególnych krajach związkowych. Obejmuje to również remonty sal lekcyjnych i sprzątanie. - W rzeczywistości jednak w obliczu bezprecedensowego kryzysu finansowego wiele gmin coraz częściej ma trudności z zapewnieniem utrzymania szkół w sposób pożądany i niezbędny - powiedział rzecznik.
Miasta i gminy potrzebują ponownie większych możliwości finansowych, uważa rzecznik Związek Miast i Gmin i dodaje, że obowiązek ten spoczywa na rządzie federalnym i krajach związkowych. W przeciwnym razie "szkoły w wielu miejscach pozostaną nie "katedrami edukacji", ale raczej "barakami edukacji". Według aktualnego badania przeprowadzonego przez państwowy bank KfW gminy w całym kraju odnotowują zaległości inwestycyjne w wysokości prawie 68 miliardów euro w sektorze szkolnictwa.
Przeczytaj także: