Nie żyje 3‑latek z Tychów. Nie wiadomo, co było przyczyną śmierć
3-letni chłopiec zmarł w Tychach. Jak poinformowała WP.PL prokuratura rejonowa w Tychach, chłopiec trafił dzień wcześniej do lekarza z gorączką i kaszlem. Ok. południa następnego dnia dziecko zaczęło sinieć i się dusić. Ojciec wezwał pogotowie. Niestety próba reanimacji chłopca nie powiodła się i chłopiec zmarł.
17.10.2013 | aktual.: 06.06.2018 14:52
Sprawę bada prokuratura, która zleciła sekcję zwłok chłopca. - Sekcja nie wykazała żadnych urazów zewnętrznych ani wewnętrznych. Nie stwierdzono również żadnych zmian chorobowych - powiedziała W.PL Agata Słuszniak, zastępca prokuratora rejonowego w Tychach. - Biegli nie wiedzą, co było przyczyną śmierci dziecka - dodała.
Sekcja wykluczyła, by dziecko zatruło się tlenkiem węgla.
Teraz prokuratura zleci szczegółowe badania, na wyniki których trzeba będzie poczekać nawet dwa miesiące.
Wiadomo, że chłopiec był chory i miał kaszel. Matka poszła z dzieckiem do lekarza do przychodni w Tychach. Ten miał przepisać dziecku syrop na kaszel. Lek jest dość popularny i można go stosować u dzieci. Pojawiają się informacje, że to syrop mógł spowodować tragiczną śmierć dziecka, choć objawy niepożądane występują niezbyt często.
Syrop słodzony jest aspartamem. Pojawiają się doniesienia, że jest to najniebezpieczniejsza substancja dodawana obecnie do naszej żywności i leków.
Dziecko zmarło tego samego dnia, zaledwie parę godzin po podaniu syropu. Oczywiście nie wiadomo jeszcze, czy to było przyczyną śmierci chłopca.
- Jesteśmy w trakcie zabezpieczania dokumentacji medycznej - mówi Monika Stalmach-Ćwikowska, zastępca prokuratora rejonowego w Tychach.
Prokurator Agata Słuszniak powiedziała natomiast, że na tym etapie nie można mówić, że do śmierci dziecka przyczynił się syrop na kaszel.
Jak komentuje dla Wirtualnej Polski dr Paweł Grzesiowski, pediatra, dyrektor Instytutu Profilaktyki Zakażeń w Warszawie, aby stwierdzić, czy to podanie dziecku syropu doprowadziło do tragedii, należy wykluczyć wszystkie inne przyczyny, które mogły mieć na to wpływ.
- Jeśli dziecko przyjęło lek, a potem zmarło, absolutnie nie można twierdzić, że śmierć nastąpiła po tym leku. Istotne jest to, czy dziecko wcześniej chorowało, miało np. wadę serca, bezdech lub inne schorzenia oraz jak przebiegała obecna infekcja, z powodu której został mu przepisany syrop.
Dr Grzesiowski zaznacza, że nie natrafił na informację, by syrop, o którym mowa, doprowadził do czyjejś śmierci. – Wśród różnych ostrzeżeń, które mogą być skutkami ubocznymi w sytuacji przedawkowania leku, nie ma żadnej informacji o ewentualnych zgonach.
Pediatra zwraca uwagę na to, że syrop jest przeciwskazany dla dzieci poniżej trzech lat. – Trzy lata to granica dopuszczalności. Jeśli dziecko, któremu przepisano lek, było młodsze, zawsze jest ryzyko, że coś się wydarzy, wystąpią powikłania.
Dr Paweł Grzesiowski, pediatra, dyrektor Instytutu Profilaktyki Zakażeń w Warszawie tłumaczy, że 90 proc. produktów, dopuszczonych dla cukrzyków, jest słodzonych aspartamem i wyjaśnia: "Myślenie, że aspartam mógł doprowadzić do śmierci, jest kompletnym nieporozumieniem. Można również podobnie oskarżyć, że „zabija” sól i cukier. Jakby iść tym tropem, można powiedzieć, że w każdym syropie przeciwkaszlowym oprócz aspartamu jest kilka składników, w tym aromaty, i równie dobrze każdy z nich może 'zabijać'”.
- Najważniejszą substancją w tym syropie jest butamirat, który hamuje kaszel przez paraliż ośrodka kaszlu w mózgu, więc przedawkowanie tego leku może grozić powikłaniami neurologicznymi a nawet bezdechem. Nie wiemy, czy został przedawkowany, to już kwestia ustaleń prokuratury – mówi dr Grzesiowski.
Źródło:WP.PL/tychy.naszemiasto.pl