Nie wywiązał się z umowy z NFZ, ale nie było przestępstwa
Prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie byłego dyrektora białostockiego pogotowia - Ryszarda Wiśniewiskiego. Śledczy sprawdzali, czy właściwie wykorzystywał karetki. Ostatecznie ustalono, że nie naraził zdrowia i życia pacjentów. Nie doszło też do niedopełnienia przez niego obowiązków. Dyrektor nie wywiązał się z umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia, ale nie popełnił przestępstwa.
25.11.2008 18:00
Zgodnie z umową z NFZ, karetki w kilku stacjach w regionie miały znajdować się przez całą dobę. Tak jednak nie było, bowiem najbardziej potrzebne były w Białymstoku - wyjaśnia prokurator Dorota Antychowicz. Według prokurator Antychowicz, tam, gdzie karetki nie stacjonowały przez całą dobę, zgłoszenia pacjentów realizowały zespoły ratownicze z pobliskich stacji.
Śledczy sprawdzali też, czy dyrektor nie naraził pacjentów na utratę życia i zdrowia, ponieważ w wielu przypadkach załogi ratunkowe jeździły bez lekarza dyżurnego. Ustalono jednak, że w każdym przypadku udzielono potrzebującym właściwej pomocy. W związku z takimi ustaleniami, postępowanie umorzono.
Były dyrektor białostockiego pogotowia ratunkowego, Ryszard Wiśniewski cieszy się z takiego rozstrzygnięcia. Podkreśla jednak, że same zarzuty oraz postępowanie prokuratorskie bardzo mu zaszkodziły. Ryszard Wiśniewiski kierował białostockim pogotowiem przez prawie 9 lat.Teraz jest lekarzem Pogotowia Ratunkowego w Siedlcach.