Nie wszystkie wątki śledztwa ws. korupcji w wymiarze sprawiedliwości zakończone
Nie wszystkie wątki śledztwa dotyczącego korupcji w wymiarze sprawiedliwości i powoływania się na wpływy w Sądzie Najwyższym zostały zakończone - poinformowała Prokuratura Apelacyjna w Krakowie.
12.10.2012 | aktual.: 12.10.2012 17:27
- Potwierdzam informację, że śledztwo w całości nie zostało jeszcze zakończone i w dalszym ciągu prowadzimy czynności - powiedział rzecznik PA prok. Piotr Kosmaty. Jednocześnie podkreślił, że z uwagi na fakt, iż śledztwo jest niejawne, prokuratura nie podaje żadnych informacji, ilu i jakich wątków dotyczą te działania.
Jak podawała TVN24, Prokuratura Apelacyjna w Krakowie prowadzi jeszcze jeden wątek śledztwa w sprawie podejrzeń korupcji i powoływania się na wpływy w Sądzie Najwyższym. Według stacji, chodzi m.in. o groźby wobec biznesmena Józefa M., który wraz z CBA prowadził operację przekazywania łapówek dla prawników i sędziów. Ponadto - o łapówki na przekształcenie jednej z działek we Wrocławiu.
Pod koniec września Prokuratura Apelacyjna w Krakowie umorzyła tajne śledztwo dotyczące domniemanej korupcji m.in. w wymiarze sprawiedliwości, którego podstawą były informacje zdobyte w toku działań operacyjnych CBA. Zasadniczy wątek śledztwa dotyczył pośrednictwa w załatwieniu korzystnych orzeczeń sądowych w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu oraz powoływania się na wpływy w Sądzie Najwyższym.
Podstawą umorzenia było stwierdzenie prokuratury, że materiał operacyjny CBA zgromadziło bez podstawy prawnej i wbrew przepisom o CBA, a ówczesny szef CBA wyłudził zgodę na stosowanie podsłuchu na podstawie faktów niezgodnych z rzeczywistością. W toku śledztwa "nie zgromadzono materiałów uzasadniających podnoszenie zarzutów popełnienia przestępstw korupcyjnych wobec sędziów SN".
B. szef CBA Mariusz Kamiński (dziś poseł i wiceprezes PiS) zwrócił się do Andrzeja Seremeta o kontrolę zasadności umorzenia tego śledztwa. Praska prokuratura okręgowa w Warszawie od lutego prowadzi zaś śledztwo dotyczące możliwego przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA podczas tej operacji.
Z kolei I prezes SN Stanisław Dąbrowski wystąpił do Seremeta o informacje, czy CBA zebrało dowody świadczące o nieprawidłowościach w SN - a jeżeli tak, jakie to były materiały. Materiały śledztwa oceni Prokuratura Generalna.
Według mediów jeden z sędziów SN miał pomóc rozpracowywanemu przez CBA pośrednikowi w napisaniu pisma procesowego do SN, które inny sędzia SN - po kontakcie z tym pośrednikiem - przyjął potem do rozpoznania przez SN. Zdaniem Dąbrowskiego taka pomoc sędziego SN byłaby "naganna i uzasadniałaby ściganie dyscyplinarne".
PA poinformowała, iż wystąpi do Prokuratury Generalnej o wskazanie prokuratury, która poprowadziłaby postępowanie o ujawnienie tajemnicy państwowej. Tego dnia "Gazeta Polska Codziennie" w publikacji pt. "Seremet chroni kolegów przed prokuraturą" napisała, że "jedną z kluczowych postaci tej afery jest sędzia SN (...), dobry znajomy prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta". Gazeta podała także nazwiska sędziów, którzy - jej zdaniem - byli przedmiotem operacji specjalnej CBA o kryptonimie "Alfa".
W związku z tą publikacją "GPC", której temat był kontynuowany w czwartek, "oburzenie oraz zdecydowany protest" wyrazili Pierwszy Prezes SN Stanisław Dąbrowski, szef Izby Cywilnej SN Tadeusz Ereciński oraz sędziowie tej izby. W przekazanym PAP oświadczeniu zaprotestowali przeciwko "bezpodstawnemu pomawianiu niektórych sędziów Izby o działania korupcyjne i zachowania niezgodne z etyką sędziowską".
"Zawarte w doniesieniach prasowych spekulacje, pełne sprzeczności i niedomówień, nieprawdziwe i niemające pokrycia w faktach, w sposób niedopuszczalny podważają autorytet sędziów i zaufanie do najwyższego organu wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Powoływanie się na niesprawdzone, pochodzące z niewiadomego źródła informacje narusza standardy obowiązujące w państwie prawa, nie służy umacnianiu instytucji Państwa, godzi nie tylko w autorytet sędziów Sądu Najwyższego, ale również w autorytet Państwa - napisano w oświadczeniu.
Jego autorzy wyrazili przekonanie, że "zniesławianie osób publicznych, oparte na rzekomych przeciekach z tajnych materiałów, zostanie właściwie ocenione przez powołane do tego organy oraz opinię publiczną".