Nie milkną echa po skandalu. W Niemczech fala oburzenia
W Kampen na niemieckiej wyspie Sylt doszło do skandalu. Grupa młodych ludzi nagrała film, na którym śpiewa kontrowersyjne hasło: "Niemcy dla Niemców, obcokrajowcy won!". Wideo wywołało oburzenie w Niemczech.
Nie milkną echa opublikowanego w niemieckich mediach społecznościowych filmu, który przedstawia grupę młodych ludzi przed barem na wyspie Sylt, skandujących rasistowskie hasła: "obcokrajowcy won!", "Niemcy dla Niemców!". Ich zachowanie potępiło wielu niemieckich polityków, w tym kanclerz Olaf Scholz.
Skandal na przyjęciu na Sylcie "to tylko kolejny wycinek większego obrazu, który obejmuje sukcesy wyborcze AfD, jak również rasizm na stadionach piłkarskich czy ataki na polityków" - komentuje w sobotę gazeta "Koelner Stadt-Anzeiger". "Ta narastająca zła normalność jest znana z niemieckiej historii. Rasizm staje się zabawą i dzieje się na naszych oczach. To właśnie jest naprawdę niepokojące" - ocenia dziennik z Kolonii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Droga Polski do miliardów z KPO. Ekspert zdradza, jakie postawiono nam warunki
"Stuttgarter Zeitung" pisze: "W internecie widać wielkie oburzenie tą 'demoralizacją bogactwa'. Można zadać sobie pytanie, czy to odpowiednia reakcja na tylko jeden, trwający niewiele sekund odrażający materiał filmowy. Ale pokazuje to, jak nasze społeczeństwo niszczeje na swoich krańcach, do których należy także część tych 'wyższych dziesięciu tysięcy', jak mówiono wcześniej. Niektórzy z tych ludzi mają do czynienia z 'cudzoziemcami' w najlepszym wypadku wtedy, gdy zatrudniają ich w swoich willach. Niejeden bogacz od dawna nie zetknął się z wielokulturową codziennością. Nawet na Sylcie ludzie trzymają się wśród swoich. Według statystyk 97 proc. gości pochodzi z wewnątrz kraju. To nie zmieni się nawet w obliczu ujawnienia takiego nagrania wideo" - ocenia "Stuttgarter Zeitung".
"Potrzeba odwagi cywilnej"
Gazeta "Die Glocke" z Oelde przestrzega: "Sylt nie jest odosobnionym przypadkiem". "I nie każdy, kto obejrzy krótkie wideo, odwróci wzrok zszokowany. Niektórzy będą wręcz zadowoleni z pokazanego rasizmu. Społeczeństwo nie może tego przyjąć do wiadomości ze wzruszeniem ramion i bezczynnie. Potrzeba odwagi cywilnej ludzi, którzy zainterweniują i powiedzą 'dość', aby rasizm i pogarda dla człowieka nie stały się czymś normalnym, ale były potępiane. Jest to zadaniem każdego obywatela, każdego demokraty i w każdej dziedzinie życia: w życiu zawodowym, w stowarzyszeniach, jak i w kręgu przyjaciół albo we własnej rodzinie" - ocenia "Die Glocke".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Abstoßendes Video aus Nobel-Club auf Sylt: Gäste singen "Ausländer raus" und zeigen Hitlergruß
Według dziennika "Berliner Morgenpost" w wielu środowiskach bycie prawicowym uznawane jest już za coś naturalnego. "Dawniej nie było inaczej. Nowością jest to, że te kręgi bez zażenowania okazują swoją postawę, jak w barze na Sylcie: grupa ludzi wrzeszczy: 'obcokrajowcy won'. Przejęzyczenie? Kto na trzeźwo nie wykrzykuje nazistowskich haseł, nie staje się nagle po pijanemu jak Hoecke (polityk AfD, oskarżany o używanie nazistowskich haseł - red.)" - pisze gazeta.
Dodaje, że dobrze się stało, iż oburzenie z powodu nagrania z Syltu jest tak wielkie. "Sprawa Syltu może pomóc otworzyć oczy naiwnym: nie tylko niezadowoleni, sfrustrowani Niemcy są podatni na prawicowe hasła. Coś takiego zdarzało się i zdarza także w środowisku domniemanych wygranych. I właśnie tam jest szczególnie niebezpieczne. Bowiem ten, kto bawi się na Sylcie, z reguły należy do tych, którzy siedzą u steru - w firmach, w kancelariach i u lobbystów" - pisze dziennik z Berlina.
"Oburzenie nie wystarczy"
"Lausitzer Rundschau" z Cottbus pisze, że "prawdopodobnie wśród ksenofobów popijających Aperol Spritz będzie wielu takich, którzy teraz się bardzo wstydzą". "Wstydzą się, bo cały świat może zobaczyć, jak wyśpiewują hasła NPD, które na trzeźwo by odrzucili, być może nawet z oburzeniem. Na pewno też wśród gości przyjęcia są ludzie, którym jest to mniej lub bardziej obojętne, bo i tak demonstracyjnie okazują swoje ksenofobiczne poglądy. Każdy sam musi ocenić, czy ta niesmaczna afera warta jest tego, by była potępiana przez kanclerza Niemiec, minister spraw wewnętrznych, szefową Zielonych, premiera Szlezwiku-Holsztyna czy CSU. To, że tak się stało, ma przede wszystkim związek z tym, że wkrótce w Europie odbędą się wybory" - ocenia dziennik.
Także "Allgemeine Zeitung" z Moguncji zwraca uwagę, że właściciele baru na Sylcie, gdzie doszło do skandalu, byli zszokowani: "tak samo, jak wielu polityków, nawet kanclerz Niemiec". "Jednak otwarte oburzenie już nie wystarcza. Muszą pójść za tym drastyczne konsekwencje. Jedną z możliwości byłoby znaczne zaostrzenie kary za tego rodzaju słowne występki. Bo jeżeli nie zrobi się nic więcej, by ukrócić takie aspołeczne zachowanie, trucizna ta będzie coraz bardziej wnikać w nasze społeczeństwo" - ocenia gazeta.
Źródło: Anna Widzyk/Deutsche Welle
Czytaj również: Rezolucja ws. ludobójstwa w Srebrenicy. Reakcje na Bałkanach