"Nie ma żadnego dowodu na to, że Kadafi żyje bądź zginął"
NATO nie ma żadnego dowodu na to, że Muammar Kadafi żyje bądź zginął - przyznał brygadier Claudio Gabellini ze znajdującego się w Neapolu sztabu operacji sił Sojuszu w Libii. Tak odniósł się do sugestii prasy, że Kadafi mógł zginąć w nalocie.
- Nie mamy żadnego dowodu na to, że żyje albo, że nie żyje, nie wiemy co teraz robi Kadafi - oświadczył Gabellini podczas rozmowy z dziennikarzami. Wyjaśnił natomiast: I, prawdę mówiąc, to nas nie interesuje.
- Naszym mandatem jest obrona libijskiej ludności cywilnej i realizujemy go atakując cele militarne, a nie konkretnych osobników - podkreślił przedstawiciel NATO z Neapolu podczas telemostu z Brukselą.
Wątpliwości co do losu Kadafiego zasiał włoski dziennik "La Stampa". Jego publicysta zapytał: "Co stało się z Kadafim, który nie pokazuje się publicznie od 9 dni? Czy żyje? Czy został zabity albo ciężko ranny w bombardowaniu NATO?".
Gazeta przypomniała, że ostatnia wypowiedź Kadafiego pochodzi z 30 kwietnia. Groził wtedy Włochom wojną. W nocy z 30 kwietnia na 1 maja w rezultacie bombardowania domu, w którym przebywał przywódca libijski, zginął jego syn Saif al-Arab wraz z żoną i trzema synami.
"Czy to na pewno był Saif?" - zapytał publicysta dziennika. Wyraził przypuszczenie, że mogło dojść do "symulacji". Zagadka jest tym większa, podkreślił, że nie opublikowano zdjęć ofiar tego nalotu.