ŚwiatNie jesteśmy zupełnie bezpieczni - wzmożone kontrole

Nie jesteśmy zupełnie bezpieczni - wzmożone kontrole

Testy laboratoryjne potwierdziły pierwszy przypadek zakażenia pałeczką okrężnicy EHEC w Czechach - poinformowało czeskie radio publiczne. Niebezpieczną bakterią zaraziła się amerykańska turystka, która do Czech przyjechała z Niemiec. Jej stan jest dobry, bez poważniejszych komplikacji. Kobieta przebywa obecnie w szpitalu w Pradze. Wiceszef GIS stwierdził, że w Polsce również nie możemy się czuć zupełnie bezpieczni. Powodem jest duży ruch między Polską i Niemcami i związane z nim prawdopodobieństwo przywiezienia skażonych warzyw, "czy wręcz przywiezienia w sobie bakterii".

Nie jesteśmy zupełnie bezpieczni - wzmożone kontrole
Źródło zdjęć: © WP.PL

31.05.2011 | aktual.: 01.06.2011 11:08

- Dostaliśmy dwie próbki kału z dwóch podejrzanych przypadków i u jednego potwierdziło się, że chodzi o szczep E. coli, który ma identyczne właściwości, jak szczep z Niemiec - powiedział cytowany przez rozgłośnię pracownik czeskiego Państwowego Laboratorium Wzorcowego Petr Petrasz.

Laboratorium bada jeszcze dwie osoby, u których podejrzewa się zakażenie pałeczką okrężnicy. U Czecha, który wracał z podróży służbowej z Belgii przez Niemcy, testy nie potwierdziły zakażenia. Badaniu poddano jeszcze próbki starszej kobiety, która przebywa w szpitalu w Hradcu Kralove i najprawdopodobniej zaraziła się na terenie Czech.

- Jak na razie nie mamy potwierdzenia, że jest to ta sama bakteria, która wywołuje poważne skutki. Wynik poznamy w czwartek - mówił cytowany przez radio dyrektor hradeckiego szpitala klinicznego Roman Prymula.

W związku z zakażeniem EHEC w Niemczech zmarło 15 osób, a w Szwecji jedna. Początkowo przypuszczano, że zakażenie pochodzi z ogórków importowanych z Hiszpanii. Później władze Niemiec przyznały, że źródło może jednak być inne.

"Nie możemy czuć się zupełnie bezpieczni"

Prawdopodobieństwo zakupu w Polsce warzyw skażonych bakterią okrężnicy jest niewielkie, bardziej prawdopodobne jest zakażenie się w podróży - powiedział we wtorek zastępca głównego inspektora sanitarnego Witold Tomaszewski.

Wiceszef GIS stwierdził w TVP Info, że "nie możemy czuć się zupełnie bezpieczni" ze względu na duży ruch między Polską i Niemcami i związane z nim prawdopodobieństwo przywiezienia skażonych warzyw, "czy wręcz przywiezienia w sobie bakterii".

Zaznaczył zarazem, że "w okresie wiosennym i letnim stosunkowo mało importujemy warzyw z Unii Europejskiej, w związku z tym to prawdopodobieństwo jest niewielkie".

Według Tomaszewskiego jedynym sposobem niwelowania ryzyka infekcji niebezpieczną odmianą bakterii Escherischia coli jest przestrzeganie zasad higieny - mycie rąk i żywności przed jedzeniem.

Zastępca szefa GIS powiedział, że nie ma w tej chwili żadnej najbardziej prawdopodobnej wersji, co mogło być przyczyną epidemii. Dodał, że mogły to być woda, mięso lub warzywa - "niekoniecznie ogórki, niekoniecznie pochodzące z Hiszpanii".

Zwrócił uwagę, że liczba zachorowań w Niemczech spadła z kilkudziesięciu do kilku przypadków dziennie. Zaznaczył, że takie infekcje zdarzają się sporadycznie, także w Polsce.

W Niemczech doszło do 1400 przypadków infekcji lub podejrzenia zakażeniem pałeczką okrężnicy. Przypadki zatruć odnotowano także we Francji, Szwecji, Wielkiej Brytanii i Holandii. 16 osób zmarło.

Tymczasem we wtorek poprawił się stan pacjentki zakażonej bakterią Escherichia coli leczonej w szczecińskim szpitalu. Lekarze liczą, że nerki kobiety znów zaczną funkcjonować.

Polskie służby sanitarne przystąpiły do kontroli targowisk i hurtowni warzyw. Inspektorzy pobierają próbki do badań mikrobiologicznych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (295)