Nie chcą sądzić Beger
Pilscy sędziowie nie chcą prowadzić procesu
przeciwko Renacie Beger, więc o tym kto go poprowadzi zadecyduje
losowanie - pisze "Gazeta Wyborcza".
13.08.2004 | aktual.: 13.08.2004 07:08
W czerwcu tego roku do pilskiego sądu trafił akt oskarżenia przeciwko Renacie Beger. Wiceprezes sądu Jerzy Paliwoda już wtedy przekonywał, aby sprawę przejął poznański sąd. Tłumaczył, że proces będzie zawiły i donośny społecznie. Jednak Sąd Apelacyjny uznał właśnie, że nie ma takiego powodu, i nakazał sądowi w Pile, aby wyznaczył termin najbliższej rozprawy.
"GW" przypomina, że Beger jest oskarżona o to, że wspólnie z Ryszardem P. z Samoobrony umieściła na swojej liście poparcia do Sejmu dane 1743 osób, które jej nigdy nie poparły. W trakcie śledztwa P. przyznał, że Beger wiedziała, że żadna z tych osób nigdy jej nie poparła. Mało tego, gdy składał fałszywe podpisy, to dziesięć osób z listy już nie żyło.
Teraz w pilskim sądzie panika. Żaden z sędziów wydziału karnego nie kwapi się, aby podjąć się prowadzenia sprawy posłanki. Czego boją się sędziowie? Nie chodzi o strach przed posłanką, ale o olbrzymią ilość świadków, których trzeba przesłuchać. To może zdezorganizować pracę sądu - tłumaczy sędzia Justyna Kieruj.
Akt oskarżenia zawiera dane ponad czterech tysięcy świadków. Wszyscy muszą zostać wezwani przed oblicze sądu. Kieruj nie ukrywa, że sędzia, który otrzyma taką sprawę, może mieć problemy z prowadzeniem innych.
Teoretycznie sprawy rozdziela się alfabetycznie według nazwisk sędziów. Jednak kilku z nich już sprzeciwiło się prowadzeniu sprawy Renaty Beger. Prezes sądu Jacek Buszkiewicz ma już pomysł, jak z tego wybrnąć: Nie wykluczam, że wyłonię sędziego w drodze losowania. W ten sposób unikniemy podejrzeń, że kogoś zmuszaliśmy do prowadzenia procesu.