Naukowiec-szarlatan zarobił 80 tys. zł na "leku na raka"
Jest już akt oskarżenia w sprawie doktora Jerzego T. z Bydgoszczy, który oszukiwał pacjentów, sprzedając cudowną szczepionkę na raka - podaje "Gazeta Pomorska".
16.09.2009 18:17
Śledztwo w sprawie tajemniczego leku Jerzego T. trwało cztery lata. W 2005 roku okazało się, że naukowiec, który pracował w uczelniach w Bydgoszczy, Toruniu i Krakowie, handluje nielegalną szczepionką na raka mózgu.
Lekarz oferował ją także pacjentom, którzy cierpieli na inne nowotwory, np. ginekologiczne. Ofiarą oszusta padli między innymi zrozpaczeni rodzice śmiertelnie chorych na raka mózgu dzieci.
O tym, że profesor T. prowadzi dziwne badania mówiono już w 2002 roku. Niepokojące sygnały zignorowano, bo doktor T. uważany był za autorytet w dziedzinie nowotworów. Później okazało się, że jest jeszcze dwóch naukowców o tym samym nazwisku, z których sławy, nie wyprowadzając nikogo z błędu, korzystał także Jerzy T.
W 2005 roku doktor T. wyjechał z Polski, ukrywając się we Francji, której obywatelstwo ma od 1978 roku. Skutecznie uchylał się przed przesłuchaniami w bydgoskiej prokuraturze. Przesyłał m.in. zaświadczenia lekarskie, z których wynikało, że jest ciężko chory na serce. Na początku sierpnia T. wreszcie zjawił się w kraju.
Bydgoska Prokuratura Okręgowa przedstawiła mu 14 zarzutów: m.in. dotyczących wyłudzenia 80 tys. złotych od pacjentów lub ich rodzin i próby wyłudzenia pieniędzy od kolejnych pokrzywdzonych.
T. nie przyznał się do winy, odmówił składania zeznań. Twierdzi, że dokonał epokowego odkrycia, za które kiedyś może otrzymać nagrodę Nobla. Proces będzie toczył się w bydgoskim Sądzie Rejonowym.