Naukowiec przepowiedział zlodowacenie w Polsce. Dziś tłumaczy, że to nie jego wpadka
"Epoka lodowcowa w Polsce, śnieg leżący na polach od sierpnia do czerwca, skuty lodem Bałtyk. Za 10 lat Polska może zmienić się w syberyjską tundrę" - alarmowały media opisując grożący Polakom Armagedon. Mija 10 lat od proroctwa klimatologów. Ta teoria nie wytrzymała próby czasu.
Nic takiego się nie wydarzyło. Mamy rekordowo ciepły rok. Począwszy od kwietnia, przez całe wakacje, wrzesień anomalie temperatur owszem są, lecz na gigantycznym plusie. Czy doszło do grubej wpadki klimatologów? Pytamy współautora samej teorii prof. Jana Marcina Węsławskiego.
- Moje słowa są nadal aktualne. To dziennikarz nadał im inny wydźwięk. Mówiłem, że tak duża zmiana klimatu może dokonać się w ciągu 10 lat, co autor artykułu zmienił na "za 10 lat" - zżyma się profesor Jan Marcin Węsławski z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie. Dodaje, że wielokrotnie był już pytany o swój "nietrafiony scenariusz". - Taka zmiana wciąż jeszcze może nastąpić. Gdańsk leży na 54 równoleżniku, tak samo jak Fort Churchill w Kanadzie. Tam jest tundra, białe niedźwiedzie i taki klimat nam się należy. Gdyby nie Golfsztrom, który dodał nam przez ostatnie parę tysięcy lat ponad 10 stopni C więcej, niż zasługujemy z racji pozycji geograficznej - dodaje profesor.
Dokładnie w grudniu 2008 roku padły słowa, które zacytowało większość mediów w Polsce. Powtórzył je nawet serwis internetowy jasnowidza ojca Klimuszki, wskazując, że stanowią wypełnienia proroctwa sprzed kilkudziesięciu lat.
Na polach nie będzie ziemniaków tylko lodowce
Zwiastowano zlodowacenie w Europie. Jego wystąpienie naukowcy tłumaczyli zakłóceniami w przepływów wody Golfsztromie, czyli Prądzie Północnoatlantyckim. Prąd ten dostarcza europejskim wybrzeżom masy ciepłej wody ze stref podzwrotnikowych, stając się kaloryferem Europy. Daje nam w prezencie dodatkowe 10 st. ciepła, dzięki czemu mamy stosunkowo łagodny klimat. Jednocześnie wskazano, że Golfsztromowi zagrażają coraz większe masy słodkiej zimnej wody z topniejących lodowców, które wpadają do Atlantyku. Gdy ich poziom w oceanie przekroczy stan alarmowy, wspomniany kaloryfer przestanie grzać. Tu padał najmocniejszy cytat: kraje naszej szerokości geograficznej zaczną przypominać północną Kanadę lub syberyjską tundrę. Bałtyk pozostanie skuty lodem przez większość roku. Śnieg będzie zalegał od sierpnia do czerwca. Na polach nie będzie ziemniaków, tylko lodowce.
- Całkowita zmiana klimatu potrwa nie więcej niż 10 lat. Załamanie się rolnictwa, ogromny wzrost kosztów energii cieplnej. To wszystko przypomina sceny katastroficznego filmu pt. "Pojutrze" - skomentował wówczas w "Dzienniku" prof. Węsławski. Scenariusz to podsumowanie badań prowadzonych w ramach projektu "Damokles". Nazwa nawiązuje do mitycznego miecza Damoklesa, będącego symbolem nieuchronnego niebezpieczeństwa wiszącego nad człowiekiem. Dodajmy, że projekt został zakończony, referaty wygłoszone, granty zużyte do ostatniego centa. Ostał się groźny miecz.
Teraz grozi nam susza i pustynia w woj. łódzkim
Złośliwcy już kpią, że klimatolodzy zapytani o datę realizacji swoich scenariuszy zawsze wiją się jak piskorze. Ewentualnie podają odległy termin za 50, 70 czy 100 lat, by nikt ze współczesnych świadków wygłoszonych referatów nie dożył przepowiadanych zmian.
Przypomnijmy, że aktualny scenariusz zmian klimatycznych dla Polski zmienił się dokładnie w drugą stronę. Nie zlodowacenie, ale pustynnienie m.in. województwa łódzkiego zwiastuje opublikowany niedawno raport Ministerstwa Środowiska. - Scenariusze klimatyczne dla Polski pokazują, że najpowszechniejszymi zjawiskami pogodowymi w kolejnym dziesięcioleciu będą fale upałów z tendencją do wydłużania czasu ich występowania. Równie dotkliwe mogą być krótkie, lecz bardzo intensywne opady deszczu, które mogą powodować lokalne zalania oraz podtopienia - czytamy w dokumencie "Polityka ekologiczna państwa 2030".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl