PolskaNapierski: nie ma śledztwa ws. Komendy Głównej

Napierski: nie ma śledztwa ws. Komendy Głównej

Prokurator krajowy Karol Napierski
poinformował, że ze wstępnych ustaleń
wynika, iż żadna z prokuratur nie prowadzi śledztwa ws. współpracy
oficerów Komendy Głównej Policji z gangsterami napadającymi na tiry.

23.05.2005 | aktual.: 23.05.2005 21:41

Napierski zaznaczył jednak, że są to wstępne ustalenia - "pewne prawie na 100%". Jak dodał, informacje te zbierane były telefonicznie. Zwrócił także uwagę na to, że gdyby taka sprawa była prowadzona, zostałaby o niej poinformowana Prokuratura Krajowa. Nie dostaliśmy żadnej takiej informacji - dodał.

Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że dwa miesiące temu Centralne Biuro Śledcze dostało od tajnego współpracownika sygnał, iż pewien gang szuka na czarnym rynku kupca na kradzione klimatyzatory. Funkcjonariusze nawiązali kontakt z gangsterami, umówili się z nimi, zaproponowali im też broń i fałszywe dokumenty. Jak się okazało - informuje gazeta - wśród członków grupy, którzy przyjechali na spotkanie, był pracownik KGP. Według dziennikarzy "GW", bandytom postawiono m.in. zarzut "udziału w zorganizowanej grupie przestępczej".

Doniesieniom gazety zdecydowanie zaprzeczyły MSWiA i policja, ale szef resortu Ryszard Kalisz złożył na ręce premiera dymisję. Nie ma sprawy klimatyzatorów, nie było żadnej operacji specjalnej, nie było żadnych zakupów kontrolowanych, nie było zatrzymań ani zarzutów - mówili dziennikarzom wiceszef resortu Andrzej Brachmański i wiceszef KGP (nadzorujący policję) Eugeniusz Szczerbak.

Według Brachmańskiego, sprawa opisana przez "GW" jest w 99% "wyssana z palca", a jedynym faktem (potwierdził to także później Szczerbak) jest to, że Biuro Spraw Wewnętrznych zajmuje się sprawą jednego z pracowników cywilnych KGP. Zarówno wiceminister, jak i wiceszef policji, zaznaczyli jednak, że nie ma to związku z doniesieniami gazety.

To science fiction; opisywana sprawa nie istnieje - powiedział Szczerbak o publikacji "GW". Dodał, że nikt z "GW" w związku z tym artykułem nie zwracał się ani do niego, ani do rzecznika prasowego szefa policji.

W poniedziałek późnym popołudniem "GW" przesłała oświadczenie, w którym zastępcy redaktora naczelnego Piotr Pacewicz i Piotr Stasiński podkreślili, że autorzy artykułu "dochowali wszelkich reguł pracy dziennikarskiej", zbierając materiały.

"Korzystali z dwóch niezależnych źródeł, których wiedza o sprawie nie budziła wątpliwości. Te same źródła nasi autorzy wykorzystywali już w innych publikacjach" - napisali w oświadczeniu. Przypomnieli też, że autorzy publikacji napisali wcześniej m.in. cykl publikacji o łódzkim pogotowiu ratunkowym, a ich informacje potwierdziło śledztwo prokuratorskie. "Redakcja 'GW' dołoży wszelkich starań, by sprawę nadużyć w KGP wyjaśnić do końca" - dodali.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)