Napadli na właścicielkę kantoru, która wcześniej zleciła im zabójstwo męża
Proces trzech mężczyzn, którzy napadli na
właścicielkę kantoru z Buska-Zdroju (Świętokrzyskie), rozpoczął
się w Sądzie Okręgowym w Kielcach. Dwóch z nich
prokuratura oskarżyła też o zabójstwo b. męża tej kobiety, do
którego ona miała ich nakłaniać. Kobieta nie doczekała pierwszej
rozprawy - w areszcie miała atak serca, wkrótce potem zmarła.
07.12.2006 | aktual.: 07.12.2006 13:53
Według Prokuratury Okręgowej w Kielcach oskarżeni działając wspólnie i w porozumieniu usiłowali dokonać rozboju na Dorocie M. w październiku 2004 roku. Próbowali wyrwać jej torebkę, w której miała pieniądze w różnych walutach o łącznej wartości około 100 tys. zł. Bili ją, kopali, grozili nożem i pistoletem. Dzięki oporowi pokrzywdzonej i interwencji innych osób nie udało im się wyrwać torebki i uciekli.
Dwaj oskarżeni - Sebastian P. i Robert O. - przyznali się przed sądem do tego, że usiłowali wyrwać właścicielce kantoru torebkę. Zaprzeczyli, by ją bili lub kopali. Według nich obrażenia powstały, gdy kobieta się przewróciła. Zaprzeczyli również, by mieli pistolet i nóż.
Z ich relacji wynika, że do Buska przywiózł ich krewny kobiety Norbert Sz., który wiedział, że będzie miała dużo pieniędzy. Mężczyzna miał opisać, jak wygląda jego ciotka i wskazał im jej dom. Sam czekał w samochodzie. Norbert Sz. nie przyznał się do zarzucanego czynu i odmówił odpowiedzi na pytania.
Następna rozprawa odbędzie się 28 grudnia.
Oskarżeni pochodzą z Buska-Zdroju i Chrzanowa. Mają 23-26 lat. Wszyscy byli już karani.
Norbert Sz. i Robert O. wraz z trzecim mężczyzną zostali oskarżeni również o zabójstwo w listopadzie 2004 roku byłego męża Doroty M., który także miał kantor w Busku-Zdroju. Prokuratura oskarżyła Dorotę M. o nakłanianie do tej zbrodni. Proces w tej sprawie w listopadzie rozpoczął się w Sądzie Okręgowym w Kielcach. Kobieta, która nie przyznała się do winy, nie doczekała pierwszej rozprawy - w areszcie przeszła atak serca, wkrótce potem zmarła.
Mężczyźni oskarżeni o zabójstwo nie przyznają się do winy. Norbert Sz. wyjaśnił przed sądem, że są to wymysły Krzysztofa Ł., z którym siedział w jednej celi i opowiadał mu o rodzinie, m.in. o tym, że zastrzelono mu wujka. Według niego Ł., który oskarżony jest o liczne zabójstwa, współpracuje z policją i prokuraturą.