Największy fałszerz pieniędzy w Polsce jest... niepoczytalny
Z powodu niepoczytalności podejrzanego o fałszerstwo pieniędzy 47-latka ze Skarżyska-Kamiennej w woj. świętokrzyskim Prokuratura Okręgowa w Kielcach umorzyła prowadzone wobec niego postępowanie - poinformował rzecznik prokuratury Sławomir Mielniczuk.
Sprawa dotyczy mężczyzny, na posesji którego policjanci odkryli największą w Polsce - jak do tej pory - fabrykę fałszywych pieniędzy.
04.08.2010 | aktual.: 05.08.2010 08:02
Podejrzany został poddany obserwacji psychiatrycznej. Biegli psychiatrzy i psycholog stwierdzili, że jest niepoczytalny. Prokuratura wnioskowała o umorzenie postępowania i umieszczenie mężczyzny w zamkniętym zakładzie leczniczym. Sąd przychylił się do tych wniosków.
W śledztwie dotyczącym tej sprawy prokuratura skierowała do Sądu Rejonowego w Kielcach akt oskarżenia przeciwko pięciu innym osobom. Jeden z oskarżonych odpowie za usiłowanie wprowadzenia do obiegu fałszywych pieniędzy, za co grozi kara do dziesięciu lat więzienia. Trzy osoby oskarżono o przygotowania do tego przestępstwa, za co grozi kara do pięciu lat. Ich proces jeszcze się nie rozpoczął.
Piąty z oskarżonych, któremu prokuratura zarzuciła pośredniczenie w kontaktach między fałszerzem a odbiorcą, dobrowolnie poddał się karze, którą uzgodnił z prokuratorem na dwa lata i sześć miesięcy pozbawienia wolności oraz 10 tys. zł grzywny.
Prokuratura nadal prowadzi główne śledztwo, w którym bada, czy fałszywe banknoty, zabezpieczone na terenie całego kraju od 2000 roku, pochodziły z drukarni w Skarżysku. W tej sprawie zgromadzono już prawie 600 tomów akt. Według Mielniczuka, może się okazać, że w okresie, kiedy fałszował te banknoty, skarżyszczanin nie był jeszcze niepoczytalny. Najpierw jednak trzeba mu przedstawić zarzuty, a potem dopiero zbadać, czy w chwili popełniania czynów był poczytalny.
Skarżyską drukarnię fałszywych pieniędzy CBŚ zlikwidowało w czerwcu 2009 roku. Policjanci mieli problem ze znalezieniem fabryczki, która była profesjonalnie zamaskowana. W środku ujawnili tysiące podrobionych stuzłotowych banknotów, dwie sztuki broni ostrej i ponad tysiąc sztuk amunicji. Ponadto była tam kompletna linia produkcyjna do robienia "lewych" banknotów o nominałach 100 zł oraz 50 euro. Składały się one z matryc, maszyn drukarskich i offsetowych. Były tam też jeszcze niekompletne banknoty w różnych fazach produkcji.
Zatrzymano wówczas podejrzanego o podrabianie pieniędzy mieszkańca Skarżyska, który miał przy sobie 60 tys. zł w fałszywych stuzłotówkach. Wśród pozostałych zatrzymanych w tej sprawie był 46-letni mieszkaniec Dolnego Śląska - według policjantów - "główny dystrybutor" banknotów.
Funkcjonariusze CBŚ szacowali, że w okresie kilku ostatnich lat podejrzani mogli wyprodukować i wprowadzić do obrotu nawet kilkadziesiąt tysięcy podrobionych banknotów o wartości kilku milionów złotych.
NaSygnale.pl: Wyjechali za chlebem - nigdy nie wrócili