Najbardziej tajemniczy przywódca na świecie

Ponoć utrzymywał grupy kobiet gotowych spełnić każde jego życzenie. Lubił luksusowe życie i zajadał się homarami, gdy większość jego krajan umierała z głodu. Informacje o Kim Dzong Ilu to najczęściej wielkie ponoć i być może, bo prywatne życie przywódcy Korei Północnej było otoczone całkowitą tajemnicą. Mówiło się nawet, że nie żyje od kilku lat i zastępował go sobowtór. Jednak północnokoreańska telewizja podaje, że "Umiłowany Przywódca" zmarł w sobotę. Miał zawał serca.

Najbardziej tajemniczy przywódca na świecie
Źródło zdjęć: © AFP | KNS

19.12.2011 | aktual.: 19.12.2011 11:07

Czytaj również: Kim Dzong Il nie żyje - rośnie napięcie w regionie.

W Korei Północnej Kim Dzong Il przedstawiano jako ojca narodu, geniusza, Umiłowanego Przywódcę i „najwybitniejszego dowódcę naszych czasów”. Za granicą opisywano go jako „dinozaura stalinizmu”, który boi się stracić władzę. BBC określiło go mianem miniaturowego playboya, bo mierzący około 160 cm wzrostu Kim Dzong Il nosił buty z niewidocznym podwyższeniem i fryzurę, która dodawała mu kilku centymetrów. Północnokoreański przywódca podobno uwielbiał się również otaczać pięknymi kobietami.

– Korea Północna to najbardziej izolowany kraj na świecie. Do informacji stamtąd trzeba podchodzić z wielkim dystansem – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polskę Waldemar Dziak, autor książki o Kim Dzong Ilu. Pisarz podkreśla, że kraj jest zamknięty zewnętrznie, ale również wewnętrznie. – Jeśli Koreańczyk z wioski chce pojechać do stolicy, zostanie zatrzymany na rogatkach miasta. Przemieszczanie ludności jest ograniczone – opisuje Dziak, który sam był kilkakrotnie w Korei Północnej.

Dwie tęcze i gwiazda

Według oficjalnych źródeł Kim Dzong Il przyszedł na świat 16 lutego 1942 roku w koreańskich górach. Jego narodzinom towarzyszyły dwie tęcze i pojawienie się nowej gwiazdy. Inaczej przedstawiają to zachodni badacze, według których syn Kim Ir Sena mógł się urodzić nawet o rok wcześniej, w dodatku na terenach ZSRR w syberyjskiej wsi Waczukoje. Nic nie wspomina się również o nietypowych zjawiskach na niebie.

Młody Kim otrzymał pierwotnie imię Jura. Jego matką była partyzantką, dlatego chłopiec wychowywał się w przedszkolu przy brygadzie rodziców. Jak pisze Waldemar Dziak, dzieci przechodziły tam intensywną indoktrynację, podczas której dowiadywały się jak wielkimi postaciami są Stalin i Mao oraz że kapitaliści to „krwiożercze wilki”. Znawca północnokoreańskich realiów podkreśla, że do dziś w koreańskich przedszkolach kukła wilka symbolizuje „złych Amerykanów lub sprzedajnych polityków z Południa”.

Jesienią 1945 roku Wielki Wódz, wraz z żoną i dwójką synów przyjechał do Phenianiu. Wkrótce w rodzinie Kimów doszło do tragedii. W stawie utonął pięcioletni braciszek Kim Dzon Ila, Szura. Pojawiły się jednak pogłoski, że nie był to wypadek. Za śmiercią Szury miał stać starszy brat. Tak długo spychał go do wody, aż maluchowi zabrakło siły, by wyjść na brzeg. Czy jest to prawdziwa historia, czy jedynie złośliwa plotka? Nie wiadomo. Taką wersję wydarzeń śmierci brata Kim Dzong Ila przedstawił uciekinier z Korei Północnej, który należał dawniej do 105. dywizji czołgów KAL. Jednak nawet Waldemar Dziak, który przytacza ją w swojej książce, poddaje ją „ocenie czytelnika”.

Nowa rodzina

Ponoć Kim Ir Sen, twórca Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, uwielbiał kobiety. Gdy matka 7-letniego wówczas Kima zmarła (według niektórych wersji popełniła samobójstwo lub została otruta), Wielki Wódz poślubił swoją sekretarkę. Macocha nie przepadała jednak za małym Kimem, który miał przejąć schedę po ojcu.

Kim Dzong Il został wysłany w latach 60. do oficerskiej szkoły lotniczej w Dreźnie. Edukacja zakończyła się jednak szybko, a przyszły lider koreańskiej partii komunistycznej nie zasiadł ani razu za sterami samolotu. Swoją naukę kontynuował na rodzimej uczelni. Według jego wychowawców był niezwykle zdolnym i skromnym studentem. W 1964 roku Kim Dzong Il, w wieku 22 lat, rozpoczął pracę w jednym z wydziałów Partii Pracy Korei. Zaczął się powoli wspinać po szczeblach partyjnej kariery, by w 1973 roku trafić do ścisłego grona przywódców partyjnych. Pełną władzę w kraju objął jednak dopiero 25 lat później.

Komunistyczna dynastia

W lipcu 1994 roku umarł Kim Ir Sen. Mimo to przez następne trzy lata najstarszy syn nie przejął tytułów ojca. Tłumaczone jest to wielkim szacunkiem dla zmarłego Wielkiego Wodza. W tym czasie z inicjatywy Kim Dzong Ila zaczęto budować w każdej koreańskiej wiosce „wieże wiecznego życia” - budowle upamiętniające idee wprowadzone przez ojca. Czy właśnie tym był zajęty przyszły przywódca KRLD, czy też może odbywała się zakulisowa walka o władzę? Dość powiedzieć, że w tym czasie część krewnych została rozesłana na placówki dyplomatyczne po całym świecie. Obecnym ambasadorem KRLD w Polsce jest Kim Pjong Il – najstarszy syn drugiej żony Kim Ir Sena, przyrodni brat Kim Dzong Ila.

W 1998 roku Kim Dzong Il stanął na czele partii. Stanowisko prezydenta zniesiono, uznając Kim Ir Sena za Wiecznego Prezydenta. Tak powstała pierwsza na świecie komunistyczna dynastia. W Korei Północnej bardzo mocno akcentowano więzi rodzinne. Jak podaje Waldemar Dziak w książce, „Korea Północna. U źródeł sukcesji władzy”, pod koniec lat 90. w szerokim kręgu rodzinnej klasy rządzącej znajdowało się nawet 200 osób. Powiązania rodzinne widać było nawet na najwyższych szczeblach władzy.

Agent 007 w kraju Kim Dzong Ila

Według nieoficjalnych doniesień Kim Dzong Il był kino-maniakiem. Uwielbiał filmy do tego stopnia, że pod koniec latach 70. na jego zlecenie miała zostać porwana południowokoreańska aktorka Choi Un Hui oraz jej partner i jednocześnie znany reżyser Shin Sang Ok. Po przejściu „obozu reedukacyjnego” para nakręciła dla Korei Północnej kilka filmów. Żyli w złotej klatce, ale gdziekolwiek jechali, towarzyszyli im „opiekunowie”. Małżeństwu udało się uciec dopiero po wielu latach, gdy wracając z podróży, zatrzymali się na krótko w Austrii. Strona koreańska chciała podważyć historię reżysera, twierdząc, że sam uciekł do Korei Północnej oraz że zdefraudował miliony dolarów.

Czytaj więcej: Zakochani poszli na spacer - zaginęli bez śladu.

Kim Dzong Il w swoich zbiorach miał mieć tysiące filmów, a najbardziej lubił oglądać hollywoodzkie superprodukcje. Podobno do jego ulubionych należały ekranizacje przygód Jamesa Bonda. Do czasu, gdy w 2002 roku na ekrany kin wszedł film „Śmierć nadejdzie jutro”. W jednej ze scen słynny agent brytyjskiego wywiadu jest torturowany w północnokoreańskim więzieniu. To nie mogło spodobać się reżimowi, który oprotestował tę część Bonda.

Kino to nie jedyna pasja przywódcy Korei Północnej. Uwielbiał również dobre jedzenie, trunki i nader cenił towarzystwo kobiet. Według książki byłego doradcy prezydenta Putina, który spędził z Kim Dzong Ilem kilka tygodni podczas podróży przez Syberię, do jego przysmaków należały homary – zawsze przewożone w akwarium, by były świeże – oraz „pieczeń z niebiańskiej krowy”. Pod tą oryginalną nazwą kryje się oślina, jednak nie byłoby stosowanie określać dania wprost. O szczególnych upodobaniach (nie tylko kulinarnych) mówi także były szef kuchni Kim Dzong Ila. Zdradził on dziennikowi „Daily Telegraph”, że przywódca lubił czasem spożywać swoje posiłki w gronie nagich kobiet, które dla niego tańczyły. To tzw. grupy rozkoszy – zespoły kobiet, które umilały czas przywódcy.

Czytaj więcej: Uwięzili ją, bo wiedziała o romansie na szczycie władzy.

Nie wiadomo, co w biografii Kim Dzong Ila jest faktem, a co zwykłą spekulacją. Przykładowo, gdy po śmierci ojca najstarszy syn nie zabierał publicznie głosu, pojawiły się pogłoski, że z powodu upadku z konia jąka się i przechodzi kurację. Niektórzy sugerują nawet, że od kilku lat rolę Kim Dzong Ila odgrywał sobowtór.

Dziedziczenie winy

- Ten reżim traktuje ludzi jak zwierzęta – stwierdził przed kamerami BBC Kim Jong, były oficer armii KRLD. Mężczyzna trafił do obozu koncentracyjnego, ponieważ jego ojca powieszono przed laty za szpiegostwo. W Korei Północnej wina i kara przechodzi na dwa następne pokolenia. W ten sposób Jong, który nigdy nawet nie poznał swojego ojca, stał się więźniem. – Poznałem wielu potomków zdrajców. (…) Niektórzy trafili tam jako niemowlęta – wyjaśniał były żołnierz w dokumencie „Korea Północna: kraj cichej śmierci”.

Brytyjska telewizja dotarła także do innych więźniów, którym udało się zbiec. Dawna działaczka partyjna, Sun-ok Lee, wyznała, że była świadkiem, jak na więźniach testowano broń chemiczną. – Oficer kazał mi wybrać 50 zdrowych kobiet. Dostałam kosz z liśćmi kapusty. Miałam ich nie jeść, tylko rozdać – opowiadała kobieta. – Gdy kosz był pusty, obok mnie rozgrywały się sceny jak z piekła. Kobiety wyły i wymiotowały krwią. (…) Po 20 minutach wszystkie nie żyły – powiedziała Sun-ok.

Eksperymenty z bronią chemiczną na żywych ludziach potwierdził BBC Kwon Hyok, były oficer północnokoreańskiego wywiadu i kierownik jednego z obozów koncentracyjnych, który obecnie mieszka w Korei Południowej.

Ambasada KRLD w Warszawie zapytana o brytyjski dokument zaprzeczyła, że takie obozy istnieją w Korei Północnej. – To nie prawda. Od dawna podawane są takie kłamliwe informacje – powiedział pracownik północnokoreańskiej ambasady, który nie chciał podać ani swojego nazwiska, ani funkcji, którą pełni na placówce.

„Ekonomiczny bankrut, dyplomatyczny żebrak”

- Korea Północna to ekonomiczny bankrut i żebrak dyplomatyczny. Bez pomocy z zewnątrz kraj nie byłby w stanie samodzielnie funkcjonować – twierdzi Waldemar Dziak. – Jednocześnie jest mocarstwem nuklearnym, dlatego Kim Dzong Il wodził za nos światowych przywódców – dodaje politolog.

Władze Korei Północnej wydają ogromne sumy na wojsko i zbrojenia. W maju 2009 roku reżim przeprowadził drugą próbę jądrową. Tymczasem, jak relacjonują południowokoreańskie media, w kraju Kim Dzong Ila po wymianie tamtejszej waluty panuje głód (czytaj więcej)
. Nie ma jednak żadnych doniesień o najmniejszych demonstracjach. Licząca ponad milion żołnierzy armia pilnuje, by do nich nie doszło. – W Korei Północnej mamy do czynienia ze zjawiskiem upaństwowienia człowieka. Nie można znaleźć prac, czy iść na studia bez odpowiednich decyzji urzędników. Człowiek jest uzależniony od państwa – Dziak wyjaśnia, dlaczego nie może być mowy o jakimkolwiek buncie.

Ambasada KRLD w Warszawie na wspomnienie publikacji czołowego polskiego badacza Korei reaguje alergicznie. – Nie uznajemy materiałów napisanych przez Waldemara Dziaka. Nie jest to tylko nasze stanowisko, ale każdego rzetelnie myślącego o stosunkach międzynarodowych Polaka. Od 30 lat nie był w naszym kraju, ale próbuje coś napisać na podstawie plotek – skomentował pracownik ambasady. Dodał także, że pisarz chętnie jeździł do Korei Północnej przed zmianą ustroju w Polsce, a dopiero później zaczął krytykować tamtejsze realia. I rzeczywiście, Dziak, jak sam przyznaje, był kilkakrotnie w komunistycznej Korei w latach 80. Gdy jednak ukazały się jego książki o Kim Ir Senie i Kim Dzong Ilu, dostał zakaz wjazdu.

Jak długo utrzyma się jeszcze reżim? Zdaniem Dziaka może to potrwać nawet dziesiątki lat. – Żadne państwo na świecie nie jest zainteresowane erozją Korei Północnej. Różnica rozwoju między Północą a Południem wynosi 1:19. Zjednoczenie obu krajów i wyrównanie poziomów życia kosztowałoby biliony dolarów. Także Chiny nie chcą, by w Azji powstało państwo, które miałoby ponad 70 milion mieszkańców – wyjaśnia autor książek o Kim Dzong Ilu. Co więcej, nie ma również wewnętrznego motoru przewrotu.

Szczyt góry lodowej

- Badanie Korei Północnej to jak badanie góry lodowej – 10% wystaje ponad powierzchnię, a reszta skryta jest w morzu milczenia – twierdzi Waldemar Dziak. Według oficjalnych informacji, w państwie panuje spokój i dostatek. Inaczej przedstawiają to uciekinierzy z Korei Północnej – obraz kraju, który malują, nie jest śnieżnobiały a krwiście czerwony i to nie ze względu na panujący ustrój.

Artykuł opisujący sylwetkę Kim Dzong Ila powstał w ubiegłym roku. Według najnowszych doniesień 69-letni przywódca Korei Północnej nie żyje. Zmarł na atak serca (czytaj więcej)
.

Małgorzata Pantke, Wirtualna Polska

Przy pisaniu opierałam się na dokumencie Ewy Ewart „Korea Północna: kraj cichej śmierci” zrealizowanym dla BBC w 2004 roku, materiale południowokoreańskiej gazety „Chosun Ilbo” „Ryzykują życie, by uciec z Korei Północnej” oraz książkach Waldemara Dziaka („Kim Dzong Il”, „Korea Północna. U źródeł rodzinnej sukcesji” oraz „Korea Północna: pokój czy wojna”), które nie są uznawane przez Ambasadę KRLD w Warszawie.

Jeśli byłeś w Korei Północnej i chcesz się podzielić swoimi wrażeniami, .

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)