Na złych doradcach można grubo stracić
Miliony euro, które oferuje Unia Europejska w
ramach wielu funduszy i programów, sprawiły, że na rynku zaczęli
się pojawiać liczni doradcy europejscy, którzy często bez
jakichkolwiek kwalifikacji i doświadczenia oferują pomoc w
zdobywaniu unijnych dotacji. Ich ofiarą pada coraz więcej
przedsiębiorców, którzy korzystając z porad takich "fachowców"
tracą szansę na zdobycie europejskich funduszy - pisze "Gazeta
Prawna".
07.05.2004 07:00
Ofiarą niekompetentnych doradców europejskich padł Leszek Kot, właściciel firmy Polger ze Śląska, który korzystał z pomocy firmy, która odpłatnie pomagała przy wypełnianiu wniosku o przyznanie dotacji z programu PHARE. Wniosek został jednak odrzucony z powodu błędów formalnych. Doradca pomylił m.in. formularz. "W ten sposób utraciliśmy możliwość uzyskania dotacji w wysokości 30 tys. euro na zakup dwóch samochodów ciężarowych" - mówi L. Kot - podaje gazeta.
Oprócz Polgeru odrzuconych zostało siedem wniosków, pisanych przez tę samą firmę. Wszystkie były identyczne. Zmieniały się tylko nazwy firm oraz suma inwestycji. Natomiast sam opis, np. jakie korzyści przyniesie inwestycja, pozostawał ten sam. Aby założyć firmę, która oferuje pomoc w ubieganiu się o unijne dotacje, np. przy wypełnianiu wniosku, wystarczy założyć zwykłą działalność gospodarczą. Nie istnieją przepisy prawne, które wymagałyby od doradców europejskich akredytacji czy certyfikatów. W ten sposób doradcą może zostać praktycznie każdy, bez względu na kompetencje - informuje dziennik. (PAP)