ŚwiatMuzułmanie we Włoszech "między młotem a kowadłem", czyli tu źle i tam niedobrze

Muzułmanie we Włoszech "między młotem a kowadłem", czyli tu źle i tam niedobrze

• Integracja muzułmanów we Włoszech staje się coraz trudniejsza

• W kraju tym mieszka ich ponad 1,6 miliona

• Choć większość potępiła ataki terrorystyczne we Francji, wzajemna nieufność rośnie

• Według sondażu z 2014 r. 63 proc. Włochów jest wrogo nastawionych do muzułmanów, podobnie jak w Grecji i Polsce

Muzułmanie we Włoszech "między młotem a kowadłem", czyli tu źle i tam niedobrze
Źródło zdjęć: © AFP
Agnieszka B. Gorzkowska

18.12.2015 12:11

Prezydenci północnych regionów Włoch, Lombardii i Wenecji Euganejskiej, obaj z prawicowej i antyimigranckiej Ligii Północnej, ogłosili zakaz wstępu do szpitali, biur publicznych i muzeów osobom w burkach i nikabach. Politycy innych partii skwitowali wiadomość jako oznakę czystych działań propagandowych. Nawet populistyczny Ruch Pięciu Gwiazd Beppego Grilla potwierdziła, że w prawie włoskim jest już zakaz poruszania się w miejscach publicznych w całkowitym zakryciu twarzy, i takie rozporządzenia nic nowego nie wnoszą. A Liga Północna "pogrywa" tak, jakby chciała walczyć z kebabem.

Muzułmanie we Włoszech

Sprawa jednak zwróciła uwagę na społeczność muzułmańską żyjącą we Włoszech. Islam jest tu drugą po katolicyzmie religią pod względem liczby wyznawców i według statystyk z 2014 r. w Italii mieszka ponad 1,6 miliona jego wyznawców. Stanowią 32 proc. wszystkich cudzoziemców i pochodzą głównie z Pakistanu, Maroka, Bangladeszu, Tunezji, Egiptu, Nigerii, a także z krajów bałkańskich. To jednak niewielka liczba, biorąc pod uwagę, że w Europie mieszka ogółem 41,5 miliona muzułmanów, z czego najwięcej we Francji (ok. 4 mln), Niemczech (4 mln) i Wielkiej Brytanii (3 mln).

Największe skupiska wyznawców islamu rejestruje się na północy kraju, m.in. właśnie w Lombardii i Wenecji Euganejskiej. W całym kraju funkcjonuje 700 legalnych meczetów. Przez lata muzułmanie przybywali do Włoch przede wszystkim w poszukiwaniu zatrudnienia, dzisiaj jednak dziesiątki tysięcy osób opuszcza Italię ze względu na głęboki kryzys na rynku pracy.

"Not in my name"

Z sondaży (w których można było podać więcej niż jedną odpowiedź) wynika, że aż 80 proc. społeczności muzułmańskiej we Włoszech potępia ataki terrorystyczne we Francji, 12 proc. je usprawiedliwia, 8 proc. nie ma opinii na ten temat, 15 proc. twierdzi że terroryści nie mają racji, ale ich rozumie, a tylko 5 proc. zgadza się z taką formą zwalczania kultury zachodniej.

21 listopada, zaraz po atakach terrorystycznych w Paryżu, społeczność muzułmańska we Włoszech, tzw. umiarkowani, zebrali się na wielkiej manifestacji w Rzymie i Mediolanie pod hasłem "Not in my name" (Nie w moim imieniu). Zjechali się ze wszystkich regionów z transparentami głoszącymi m.in: "Nie dla terroryzmu", "Nie dla ISIS", "Żadna wojna nie jest święta", "Nie bójcie się nas", "ISIS jest rakiem w ciele islamskim", "ISIS jest poza islamem", i wreszcie: "Kto produkuje broń dla ISIS? Kto im ją sprzedaje? Europejczycy zadają sobie takie pytanie?" Manifestacja została odebrana bardzo pozytywnie zarówno przez rząd i prezydenta Włoch, jak również przez władze Watykanu.

Inny z przeprowadzonych ostatnio sondaży pokazuje, że jedna czwarta muzułmanów we Włoszech jest przekonana, że wina za ataki we Francji leży po stronie krajów zachodnich, a 40 proc. twierdzi, że Francja przeprowadzając ataki militarne tylko podjudza terrorystów.

Nieufni Włosi

Według danych amerykańskiego centrum badań Pew Research Center z 2014 r. aż 63 proc. Włochów jest wrogo nastawiona do muzułmanów, podobnie zresztą jak społeczeństwa w Grecji i Polsce. Podczas gdy w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Francji większość ankietowanych miała raczej pozytywny stosunek, a przynajmniej taki był przed atakami we Francji.

Wracając do Włoch, badania pokazują, że jedna czwarta muzułmanów nie czuje się tutaj zintegrowana, zresztą połowa z nich nie jest tym nawet zainteresowana. Jednak na pytanie, czy donieśliby policji na potencjalnego terrorystę, 70 proc. odpowiada twierdząco. Taką postawę deklarowali także manifestujący umiarkowani muzułmanie, zdecydowani informować władze policji o każdym podejrzanym osobniku. Trzeba pamiętać, że dzięki wskazówkom tutejszych wyznawców islamu, którzy przyznają, że mają duży problem z plagą samozwańczych imamów, przeszukano setki piwnic i garaży funkcjonujących jako nielegalne meczety.

To z takich miejsc wywodzą się zradykalizowani europejscy muzułmanie, którzy wyruszają do Iraku i Syrii, dołączając do szeregów ISIS. Jak podają włoskie media, większość europejskich bojowników pochodziła z Francji (ponad 1000 osób), z Wielkiej Brytanii (750 osób), i Niemiec (600 osób), oraz z Belgii i Szwajcarii. Tymczasem z Włoch wyruszyło stosunkowo mało bojowników, bo tylko około 50 osób.

Iracki pisarz Younis Tawlik, fundator włosko-arabskiego centrum kultury w Turynie nie zaprzecza, że wśród tradycjonalistów mogą ukrywać się potencjalnie niebezpieczne osoby, ale jest ich niewielu i czują się kontrolowani, więc nie przychodzą do meczetów, preferując kontakty na social network.

Tak więc mimo pozytywnych sygnałów ze strony muzułmańskiej społeczności, integracja staje się coraz trudniejsza, a wzajemna nieufność wzrasta proporcjonalnie do poczucia zagrożenia Włochów po każdej informacji o aresztowaniu muzułmanina za podżeganie do nienawiści rasowej i terroryzmu, jak też po medialnych deklaracjach liderów Ligii Północnej.

Tymczasem eksperci podkreślają, że dopóki społeczeństwo krajów Zachodu widzi muzułmanów wyłącznie jako terrorystów, a muzułmanie odbierają nas tylko jako "krzyżowców", to pokojowe rozwiązanie konfliktu jest jeszcze bardzo odległe.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (329)