Muniek Staszczyk miał wylew. "Dziękuję Bogu, że żyję"
Muzyk grupy T. Love znowu odezwał się do swoich fanów i uspokoił ich: "Niedługo wracam do Polski". Przyznał, że przeszedł wylew.
17 lipca na oficjalnym profilu grupy T. Love na Facebooku opulikowano oświadczenie, w którym odwołano londyńskie koncerty zespołu. Dowiedzieliśmy się, że Muniek Staszczyk jest w szpitalu, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
"Muniek Staszczyk, lider zespołu T.Love podczas krótkiego pobytu w Londynie z powodu nagłej choroby trafił do miejscowego szpitala, gdzie jest poddawany leczeniu. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jednak z uwagi na stan zdrowia Artysty jesteśmy zmuszeni do odwołania najbliższych koncertów."
Oczywiście od razu wzbudziło to wielki niepokój fanów. Po kilku dniach wydał oświadczenie uspokajając wszystkich:
"Hello everybody! Pozdrawiam Wszystkich ze szpitala w Londynie, gdzie jestem od tygodnia pod opieką tamtejszych lekarzy. Wracam powoli do zdrowia po przebytej tu ciężkiej chorobie. Trzymajcie się. Bardzo dziękuję za wszystkie dowody miłości i wyrazy wsparcia. Kochani, posłuchajcie londyńskiej piosenki z roku 1991 'Dirty Streets of London'. Jesteśmy w kontakcie! I LOVE YOU"
Teraz znowu powtarza dobre wieści oraz tłumaczy, co się stało.
"Pozdrawiam Wszystkich serdecznie z londyńskiego szpitala, w którym znajduję się po przebytym dwa tygodnie temu wylewie. Stan mojego zdrowia ulega systematycznej poprawie, niedługo wracam do Polski. 30 lat temu w lipcu ’89 roku odwiedziłem Londyn po raz pierwszy, żeby napisać "Warszawę" T.Love'u w knajpie na Highbury i zostać gwiazdą rock'a, a także zarobić na dorosłe życie. A dziś dziękuję Bogu za to, że żyję."
Pozdrawiamy Muńka i trzymamy kciuki za jego powrót do zdrowia!