MSZ potwierdza cofnięcie akredytacji rosyjskiemu dziennikarzowi
Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski potwierdził informację o cofnięciu akredytacji rosyjskiemu dziennikarzowi, pracującemu w Warszawie. - Tak, oficjalnie tyle mogę potwierdzić. Nic więcej nie mogę powiedzieć - powiedział Wojciechowski. Leonid Siwirdow nie może się pogodzić z decyzją polskiego MSZ.
24.10.2014 | aktual.: 24.10.2014 18:45
Agencja TASS poinformowała, powołując się na rzecznika MSZ Marcina Wojciechowskiego, że polski MSZ cofnął akredytację pracującemu w Warszawie dziennikarzowi MIA (Międzynarodowej Agencji Informacyjnej) "Rossija Siegodnia" Leonidowi Swiridowowi.
Rosyjski portal prawda.ru napisał, że oficjalne powiadomienie o pozbawieniu Swiridowa akredytacji zostało mu wręczone w piątek. Dziennikarz powiedział, że pismo w sprawie przekazał mu Michał Safianik, dyrektor biura prasowego MSZ. Nie było żadnych wyjaśnień - mówił dziennikarz. Jak relacjonował, Michał Safianik oświadczył mu, że MSZ nie musi uzasadniać takich decyzji.
Agencja TASS pisze, że Wojciechowski nie odpowiedział na pytanie o możliwy związek decyzji o cofnięciu akredytacji rosyjskiemu dziennikarzowi z ujawnionym w Polsce w ubiegłym tygodniu skandalem szpiegowskim.
Jak ustaliła Informacyjna Agencja Radiowa w sprawie dziennikarza nie było "twardych" dowodów na działalność szpiegowską. Informatorzy mówią jedynie, że jego działalność "wykraczała poza oficjalne obowiązki dziennikarza". Według ustaleń agencji, władze podejrzewały Swiridowa o "dziwne powiązania" biznesowe i lobbing. Zwracają uwagę, że na przykład organizował wycieczki do Rosji dla polskich dziennikarzy.
Ewa Kopacz, zapytana o sprawę, odsyłała do przedstawicieli ministerstwa. - Nie potrafię odpowiedzieć, to świeża sprawa, pewnie wyczerpującej odpowiedzi są w stanie udzielić państwu przedstawiciele MSZ - powiedziała premier.
W efekcie Leonid Swiridow nie będzie mógł się posługiwać tytułem "korespondenta zagranicznego akredytowanego przy MSZ". Raczej nie oznacza to, że nie mogę publikować, nie zamierzam też wyjeżdżać z Polski - stwierdził dziennikarz. Jak dodał, dzięki wolności słowa każdy dziennikarz może pisać gdzie chce, niekoniecznie posługując się konkretnym tytułem.
W 2006 roku także czeski MSZ nie przedłużył Leonidowi Swiridowowi akredytacji. Media oskarżały go o szpiegostwo. - Nie mogę w żaden sposób komentować doniesień czeskich mediów z 2006 roku, bo ja od 2003 roku mieszkam na stałe w Warszawie - bronił się dziennikarz.
W związku ze sprawą Leonid Swiridow wytaczał procesy czeskim mediom. W rozmowie z IAR wspomniał o dwóch postępowaniach, z czego jedno zakończyło się ugodą. O drugim procesie nie chciał mówić, odsyłał do swojego adwokata Jána Čarnogurský'ego, byłego słowackiego premiera.