PolskaMówił: "wyleczę każdego raka", teraz jego pacjenci nie żyją

Mówił: "wyleczę każdego raka", teraz jego pacjenci nie żyją

Policja z Gorzowa zatrzymała oszusta, który obiecywał, że wyleczy każdą postać raka. Proceder trwał przez siedem lat. Wyłudzał od zdesperowanych ludzi ogromne sumy. W zamian jego ofiary dostawały nadzieję na uzdrowienie i "cudowne specyfiki" z kwasu chlebowego i czosnku. Policjanci docierają obecnie do rodzin osób, które "leczyły się" u podejrzanego. Większość jego pacjentów już nie żyje.

30.11.2006 15:30

Przez siedem lat 52-letni Zygmunt B. wyłudzał od chorych ogromne sumy pieniędzy i narażał na utratę życia lub zdrowia. Został już aresztowany - poinformowała rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. Agata Sałatka. Zatrzymano go w Warszawie; policja zatrzymała też jego żonę Urszulę B. oraz dwie pracownice, a w czwartek - kolejną osobę.

Zygmuntowi B. przestawiono zarzut oszustwa, narażenia na niebezpieczeństwo życia lub zdrowia człowieka, a także prowadzenia praktyki lekarskiej bez uprawnień. Grozi mu do ośmiu lat więzienia. W środę wieczorem sąd aresztował go na trzy miesiące, a jego żonę na dwa miesiące - powiedziała Sałatka.

W wyleczeniu z raka miały pomagać oferowane przez podejrzanego "cudowne specyfiki" o nazwach "antyra" i "derax". Mężczyzna obiecywał, że z ich pomocą wyleczy każdą postać raka, nawet w zaawansowanym stadium.

Eksperci z Akademii Medycznej stwierdzili, że do ich produkcji wykorzystywał m.in. kwas mlekowy, kwas chlebowy i czosnek; "leki" te nie miały żadnych właściwości leczniczych.

B. przyjmował pacjentów w rzekomym Prywatnym Ośrodku Badawczym Organicznych Substancji Leczniczych i Zwalczania Chorób Nowotworowych, a sam sobie nadał tytuł biochemika. W rzeczywistości B. jest budowlańcem ze średnim wykształceniem. Do prowadzenia praktyki lekarskiej nie ma i nigdy nie miał uprawnień.

Jego Prywatny Ośrodek Badawczy to dwa wynajęte pokoje, trzy magazyny i pseudolaboratoria w Warszawie. Tam w urągających podstawowym zasadom higieny warunkach przygotowywał swoje specyfiki.

Jak ustaliła policja, podejrzany reklamował je w ulotkach i ogólnopolskich gazetach. Ulotki roznosiły po szpitalach onkologicznych jego pracownice.

Dzienna kuracja kosztowała ok. 1000 zł. Polecał przyjmować te "leki" trzy razy dziennie przez trzy miesiące, co wynosiło ponad 90 tys zł. za "leczenie". Sugerował, że w tym czasie należy odstawić inne leki i konwencjonalne metody leczenia.

Z materiału dowodowego zgromadzonego policję wynika, że Zygmunt B. oszukał wielu ludzi. Działał od 7 lat. W każdym tygodniu spotykał się z 2-3 osobami. W związku ze sprawą policjanci zabezpieczyli ponad 1700 butli o pojemności od 25 do 50 litrów z jego specyfikiem.

*Wydarzenia TV POLSAT*

Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)