Miłość schowana za szafą przez 17 lat
Odnalezienie zawieruszonego listu odmieniło losy Islandczyka Sigurdura Sigurdssona i Norweżki Elisabeth Haugens.
24.07.2009 | aktual.: 24.07.2009 15:48
Gdyby list wysłany w 1990 roku nie wpadł za szafę, być może Norweżka i Islandczyk byliby szczęśliwym małżeństwem od 19 lat. Gdyby Elisabeth wybrała niewłaściwego Sigurdsona z listy sześciu mężczyzn, nigdy nie spotkałaby ponownie dawnej miłości, by odkryć, że uczucie nie straciło na sile. Gdyby nie remont w dawnym mieszkaniu, Islandczyk nigdy by się nie dowiedział, że kobieta, którą wspominał przez lata, też o nim nie zapomniała.
Dziś Elisabeth i Sigurdur nie rozważają różnych scenariuszy, tylko planują huczny ślub. Jedna rzeczywistość została im dana i twierdzą, że z niej należy się cieszyć, zamiast tracić czas na gdybanie.
Który z nich to książę?
Elisabeth i Sigurdur spotkali się po raz pierwszy, w 1987, kiedy oboje pracowali w pubie w Oslo. Dziś czterdziestoośmioletnia Elisabeth wspomina, że Islandczyk spodobał się jej od pierwszego wejrzenia. Nawiązali romans, jednak po kilku tygodniach Sigurdur musiał wrócić do rodzinnego kraju. W tym czasie Elisabeth była w separacji z mężem. Rozwód i konieczność zorganizowania opieki nad dwójką dzieci spowodowała, że postanowiła zapomnieć o islandzkim romansie. Mijały miesiące, ale zapomnienie nie przychodziło. Po trzech latach od spotkania Sigurdura postanowiła go odnaleźć. Znając jego imię i datę urodzenia zwróciła się do islandzkiego biura ewidencji ludności z prośbą o adres.
Po jakimś czasie otrzymała odpowiedź z danymi… sześciu Sigurdurów Sigurdssonów urodzonych w tym samym roku. Elisabeth postanowiła, że napisze list tylko do jednego z nich. Jak w bajce - jeśli uda się jej rozpoznać prawdziwego księcia, to znaczy, że w grę wchodzi wielka miłość. Wysłała miłosny list z prośbą o kontakt i czekała na odpowiedź. Mijały tygodnie, ale list z Islandii nie nadchodził. Zmieniały się pory roku, a Elisabeth wciąż wspominała Sigurda. Miewała przygody miłosne, ale nigdy nie zdecydowała się związać z nikim na stałe. W 2007 roku otrzymała e-mail, który postawił jej świat na głowie.
"Synu, list do ciebie!"
W 1990, kiedy Elisabeth wysłała list, Sigurdur mieszkał razem z matką. Kobieta odebrała list, a ponieważ syna nie było w domu, schowała przesyłkę do szafy. Nikt nie wiedział, że w szufladzie wygięło się dno i list wypadł.
Sigurdur twierdzi, że nigdy nie zapomniał Norweżki. Przez lata spotykał się z różnymi kobietami, ale żaden związek nie wytrzymał próby czasu. Jako 45-latek miał dwóch synów, lecz wciąż był singlem. Przeżył szok, kiedy w 2007 roku zadzwoniła do niego podekscytowana matka. Podczas przesuwania szafy znalazła list do niego, który przeleżał tam siedemnaście lat. Sigurdurowi mocno zabiło serce, gdy usłyszał, że to przesyłka z Norwegii. Bez końca czytał list od Elisabeth. Ponieważ przez lata nie zmieniła nazwiska, odnalazł jej adres mailowy i napisał e-mail. Teraz to on czekał na odpowiedź. Co chwila podchodził do komputera, by sprawdzić, czy Elisabeth odpisała. Po czterech dniach stracił nadzieję. I wtedy przyszedł e-mail z Norwegii.
Brać, co życie daje
Choć Sigurdur miał zaplanowane wakacje w USA, natychmiast zmienił plany i zamówił bilety lotnicze do Oslo. Oboje obawiali się tego spotkania, bo przecież mogło się okazać, że za bardzo się zmienili i nie przypadną sobie do gustu. Okazało się, że było tak, jakby nigdy się nie rozstawali. Niedługo potem Elisabeth przeniosła się do ukochanego na Islandię. Wkrótce przeprowadzają się do Norwegii, gdzie teraz łatwiej o pracę. Ślub zaplanowali na 9 października tego roku.
Elisabeth i Sigurdur mówią, że nie myślą o straconych latach. Ich zdaniem nie ma, co rozważać, jak by było, gdyby list nie wpadł za szafę. Islandczyk twierdzi, że jest wdzięczny, iż udało mu się odzyskać Elisabeth i nie zamierza żałować straconych lat. Został im dany jakiś czas razem i zamierzają go jak najlepiej wykorzystać.
Z Trondheim dla polonia.wp.pl
Sylwia Skorstad