Mieszkanie grozy. Nie do wiary, co kobieta zostawiła po sobie
Mieszkanka Liverpoolu została skazana na 12 miesięcy prac społecznych za koszmar, jaki zostawiła w wynajmowanym domu. W rupieciach i odpadkach, które w zasadzie uniemożliwiały wejście do lokalu, znalezione zostały martwe koty.
Właściciel, który usiłował dostać się do swojej nieruchomości przy Barmouth Way Vauxhall w Liverpoolu po tym, jak opuściła ją 33-letnia najemczyni Mandy Swash, natrafił na kosmiczne problemy. Drzwi blokowały śmieci, które pokrywały podłogę. Wewnątrz panował trudny do wytrzymania smród, a po porzuconych przez kobietę przedmiotach i odzieży skakały dorodne pchły.
Jak podał lokalny portal liverpoolecho.co.uk, jednak gdy właściciel przyjrzał się bliżej niektórym ze śmieci, natychmiast wezwał inspektorów Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals - brytyjskiej organizacji dbającej o dobrostan zwierząt.
Inspektor RSPCA Louise Showering, choć widziała niejedno, była wstrząśnięta. "W środku znajdowały się stosy pudeł i toreb, przez co trudno było zobaczyć podłogę. Aby wejść po schodach, musiałam stanąć na śmieciach i żwirku dla kotów. Okno było częściowo zasłonięte stosami toreb, a w pokoju było wiele much i pcheł. Drzwi do tylnej sypialni wypadły z zawiasów i opierały się o torby i łóżko" - zeznała kobieta w sądzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wjechał autem na środek ronda. Kamery wszystko nagrały
Inspektor zrelacjonowała też, że wszędzie walały się puste opakowania po jedzeniu, brudne naczynia i zanieczyszczone odchodami kuwety ze żwirkiem dla kotów. Co gorsza, kocie ekskrementy znaleźć można było też na podłodze, kuchennych blatach i na łóżkach.
Mieszkanie grozy w Liverpoolu
Funkcjonariuszka znalazła wkrótce dwa martwe koty. "W salonie zobaczyłam czarny worek na śmieci, zawieszony na górze jednego z pudeł. Wewnątrz było ciało jednego zwierzęcia. Drugie leżało w pudełku" - opowiedziała Louise Showering. Wyjaśniła, że koty były zapchlone i skrajnie wychudzone. Jeden najwyraźniej stracił życie na skutek poważnego urazu głowy.
Kiedy inspektorka opuściła to piekielne miejsce, na swoim ciele doszukała się ponad 185 ukąszeń insektów. "Czegoś takiego nie zaznałam w swojej 13-letniej karierze" - skomentowała, dodając, że był to także niezwykle smutny przypadek zaniedbania zwierząt i narażenia ich na niewyobrażalne cierpienie.
"Te koty nie miały zapewnionego odpowiedniego środowiska do życia. Świadczą o tym potwornie zabrudzone kuwety. Nie było też bezpiecznych, wygodnych i czystych miejsc, w których koty mogłyby odpocząć" - skomentowała Showering.
33-letnia Mandy Swash, która dopuściła do tego chaosu, przebywała już wtedy przy Rosedale Avenue w Crosby. Tam towarzyszyły jej dwie czarno-białe kotki, w przeciwieństwie do zwierząt znalezionych przy Barmouth Way, żywe i w dobrym stanie zdrowia.
Sąd w Liverpoolu udowodnił Swash winy i zaniedbania. Orzekający sędziowie wzięli pod uwagę okoliczności łagodzące - kobieta broniła się trudną sytuacją osobistą i problemami psychicznymi.
Została jednak ukarana. Sąd zdecydował, że przez 12 miesięcy skazana powinna odbywać prace społeczne. Ma też obowiązek uczestniczenia w 20 dniach zajęć rehabilitacyjnych i dostosowanie się do nakazu godziny policyjnej między 19 a 7 rano przez osiem tygodni.
Musi też ponieść koszty sądowe i te związane z usunięciem bałaganu. Kosztować ją to będzie 1250 funtów. W związku ze swoim stanem psychicznym zobowiązana została do odbycia 12 sesji leczenia psychiatrycznego. Miała szczęście, bo pozwolono jej zachować dwa koty pozostałe przy życiu. Będzie jednak regularnie kontrolowana, czy nie zaniedba opieki nad nimi i czy nie doprowadzi ich do takiego stanu, jak innych podopiecznych.