Miejsce wolne tylko z pozoru
W wigilijny wieczór powszechnie dajemy wyraz naszej gotowości przyjęcia do stołu niespodziewanego gościa. Dodatkowe nakrycie ustawia ok. 90% Polaków. Jednak mniej niż co czwarty ma zwyczaj zapraszania kogoś ze swojego otoczenia, kto jest samotny lub ubogi - pisze "Życie".
A kiedyś bywało inaczej. Co trzeci z nas wspomina, że w dzieciństwie przy stole siedział ktoś spoza rodziny. Według prof. Kazimierza Krzysztofka, w okresie świątecznym ludzie starają się być milsi i lepsi niż na co dzień. Jednak jak pokazują badania, często od postanowienia do przejścia w czyn droga jest bardzo długa - dodaje "Życie".
Chętnie bym komuś głodnemu czy samotnemu pomógł, ale z drugiej strony boję się, że obcy coś ukradnie, zniszczy lub zwyczajnie popsuje uroczysty wieczór - mówi gazecie Jacek Stępniewski, nauczyciel. Na pewno wpuściłabym do domu na kolację wigilijną kogoś, kogo bym znała, a byłby samotny tego wieczoru. Jednak obcego bym się bała. Kto wie, co mu przyjdzie do głowy - deklaruje Halina Sokołowska, która przygotowuje wigilię dla 11 osób - dodaje "Życie".
Nigdy nie słyszałem, by ktoś podając się za głodnego lub bezdomnego wpraszał się na wigilię i okradał mieszkanie. To niemożliwe, tym bardziej, że wówczas w domu jest dużo ludzi - przekonuje gazetę podisp. Witold Kozicki, rzecznik komendanta wojewódzkiego w Łodzi.
Gotowość ugoszczenia kogoś spoza najbliższej rodziny, kto z powodu ubóstwa lub samotności potrzebuje wsparcia w zeszłym roku deklarował w Badaniach Centrum Badania Opinii Społecznej co dziesiąty Polak, aż o 7% mniej niż w 2002 r. Z badań wynika, że choć ludzie zostawiają puste miejsca dla przypadkowego gościa, traktują to jedynie jako rytuał. Pytani mają nadzieje, że nikt jednak nagle nie przyjdzie do ich domu w wigilijny wieczór i nie skorzysta z pustego miejsca - konkluduje "Życie". (PAP)