Między Wilnem a Brukselą
My, czyli Polacy z Litwy, zostaliśmy przyjęci w Brukseli bardzo ciepło. Otoczono nas wielką i serdeczną troską - powiedział Mieczysław Popławski, nadkomisarz policji rejonu wileńskiego, jeden z trzech wileńskich funkcjonariuszy, którzy zostali wpisani do I tomu Słownika Biografistyki Polonijnej pod tytułem "Rodacy w obcych mundurach".
Podobnego zaszczytu dostąpiły jeszcze dwie osoby ze stolicy Litwy: komisarz policji kryminalnej Wilna Antoni Mikulski oraz Lucja Borusevičienë, nadkomisarz komisariatu policji nr 3 w Wilnie. W końcu września w Brukseli w ciągu trzech dni odbywało się sympozjum zorganizowane przez Instytut Biografistyki Polonijnej pod hasłem: "Polacy w służbie policyjnej i wojskowej innych państw". Nad całością spotkania czuwali profesor Zbigniew Judycki z Paryża i jego żona Agata.
To cudowne uczucie, kiedy przekonaliśmy się naocznie, że pamiętają o nas, Polakach z Litwy. Sympozjum, to nie tylko referaty wygłaszane przez zebranych licznie naukowców-historyków. To - przede wszystkim - spotkania z rodakami z wielu państw: Ameryki, Kanady, Polski, Anglii, Francji. To niezapomniane spotkania z wysokiej rangi funkcjonariuszami polskimi i kolegami po fachu o polskim rodowodzie z innych państw. Cieszyliśmy się powodzeniem. Zadawano nam wiele pytań, na które staraliśmy się dać wyczerpującą odpowiedź - dzielił się wrażeniami nadkomisarz. - Pytania dotyczyły nie tylko życia społecznego, wojskowości, systemu spraw wewnętrznych, polityki, ale też rozmawialiśmy o sprawach osobistych.
Podczas sympozjum, jak mówił Popławski, wyjaśniło się, że prawie połowa uczestników w jakiś sposób jest związana z Wileńszczyzną. A to ktoś studiował na Uniwersytecie Stefana Batorego, a to mamusia pochodzi stąd. Wertując zaś wydaną w roku bieżącym książkę "Rodacy w obcych mundurach" z dumą można skonstatować fakt: praktycznie na każdej stronie - biografie Polaków z Wileńszczyzny, ze Lwowa.
Wyjazd do Brukseli litewskich Polaków nic nie kosztował. Całe przedsięwzięcie sfinansowały polskie Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. - Ten wyjazd dla mnie był najlepszym prezentem: mieliśmy możliwość nie tylko spotkać się z Polakami z całego świata, ale też odwiedzić inne państwa, siedzibę NATO, gdzie spotkaliśmy oficera polskiego.
Trzej funkcjonariusze policji - Polacy weszli do historii. Na pytanie, czy nadkomisarz odczuwa ten słodki ciężar "sławy i chwały", Popławski skromnie odpowiedział, że nie to jest dla niego najważniejsze. Najważniejsze były spotkania, nawiązanie kontaktów i uświadomienie sobie, że my, Polacy, mamy czym się szczycić. Poza tym, czy każdy może odwiedzić siedzibę NATO? Jeszcze żyję wspomnieniami, jedną nogą jestem w Brukseli, drugą w Wilnie - zażartował nadkomisarz. Dodał, że w ambasadzie Polski w Brukseli urządzono Polonusom przyjęcie, zorganizowano koncert. (Irena Litwin/pr) Kurier Wileński