Mężczyzna szantażujący polityka skazany
Na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na
dwa lata skazał w piątek wrocławski sąd Przemysława F. za
szantażowanie młodego wrocławskiego polityka, przewodniczącego
dolnośląskiego Ruchu Młodych.
Marcin Kliber oprócz szefowania młodzieżówce Ruchu Społecznego jest również asystentem wiceprezydenta Wrocławia Andrzeja Jarocha.
Ta sprawa w ogóle nie miałaby miejsca, gdyby pomiędzy oskarżonym a pokrzywdzonym doszło jedynie do sprzedaży zdjęć. Naszym zdaniem, miał jednak miejsce szantaż. To oskarżony wykonał telefon do pokrzywdzonego i zaproponował mu transakcję w zamian za zdjęcia, które mogłyby go zdyskredytować w oczach różnych ludzi. Chęć kupna zdjęć to nie była swobodna wola pokrzywdzonego - uzasadniał wyrok sędzia Mateusz Świst.
W marcu ubiegłego roku w Gazecie Wrocławskiej w czołówkowym tekście pod tytułem "Straż przyboczna" ukazało się zdjęcie Klibera z czterema kolegami. Pod zdjęciem widniał podpis: Na zdjęciu, w towarzystwie mężczyzn z pronazistowskimi symbolami na koszulkach, jest Marcin Kliber. (...) Jak się dowiedzieliśmy, Kliber ma neofaszystowską przeszłość....
Zdaniem prokuratury właśnie po tym artykule do Klibera zgłosił się oskarżony Przemysław F. Zaproponował mu sprzedaż innych zdjęć, które mogłyby go zdyskredytować w oczach opinii publicznej.
Szantażysta - według Marcina Klibera - domagał się 10 tys. zł za zdjęcia, które miałyby demaskować neofaszystowską przeszłość młodego polityka. On sam twierdzi, że nigdy nie był neofaszystą.
Kliber o szantażu powiadomił policję. Potem nastąpiło spotkanie oskarżonego z pokrzywdzonym i kontrolowany przez policję zakup zdjęć. Wtedy też zatrzymano Przemysława F.
Przemysławowi F. postawiono zarzut szantażu - stosowania gróźb w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania. Oskarżony przyznał się do sprzedaży zdjęć Kliberowi, twierdził jednak, że to młody polityk chciał je od niego kupić.
Kliber przyznał, że w wieku 19 lat podróżował po Belgii z dopiero co poznanymi mężczyznami, którzy mogli być neofaszystami. Mówił też, że podczas podróży wraz z kolegami został zatrzymany na stacji benzynowej przez tamtejszą policję. Po przeszukaniu rzeczy jego i kolegów belgijska policja odesłała ich do kraju samolotem. W tym czasie w Belgii odbywał się zjazd neofaszystów, ale Kliber nigdy na niego nie dotarł - wcześniej opuścił Belgię.
Jestem zadowolony z tego orzeczenia. Sąd uznał, że po publikacjach w prasie ktoś chciał na mnie zarobić - powiedział PAP Marcin Kliber.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca Przemysława F. zapowiedziała apelację.(iza)