Merkel zje w święta pieczoną kaczkę
Głównym daniem podczas tegorocznego świątecznego obiadu u kanclerz Niemiec Angeli Merkel będzie pieczona kaczka.
Ważąca 3,5 kilograma kaczka jest prezentem od jej partyjnego kolegi, starosty jednego z powiatów na Pomorzu Zaodrzańskim (Vorpommern) Wolfharda Molkentina - podał dziennik "Ostsee-Zeitung".
Molkentin, polityczny sojusznik Merkel, od początku lat 90. obdarowuje przed świętami drobiem swoją partyjną szefową.
"Ponieważ przygotowana do pieczenia kaczka znajduje się już od września w zamrażarce, pani kanclerz nie będzie miała okazji darować jej życia" - czytamy.
"Ostsee-Zeitung" przypomina, że poprzednik Merkel, socjaldemokrata Gerhard Schroeder zlitował się w 2000 roku nad przeznaczoną na pieczeń gęsią i "ułaskawił" ją na prośbę swej przybranej córki.
Los gęsi Doretty był przez długi czas tematem doniesień prasowych. Państwo Schroederowie przekazywali przez kilka lat nowemu właścicielowi gęsi w Lenzen w Brandenburgii datki na utrzymanie swej podopiecznej.
W czerwcu tego roku Dorettę przeniesiono do domu opieki dla starców w Berlinie. Wraz z innymi zwierzętami - osłami, owcami i kozami - wykorzystywana jest w terapii osób cierpiących na depresję i demencję. Wielu pacjentów zwraca się do gęsi Panie Schroeder - czytamy.
"Ostsee-Zeitung" nie podaje, kto upiecze świąteczną kaczkę dla pani kanclerz. Podczas niedawnego wywiadu dla telewizji ARD Merkel, pytana o swe kulinarne dokonania, ujawniła, że przed wyjazdem do pracy przygotowuje mężowi śniadanie. Za swoją kulinarną specjalność uznała placek ze śliwkami, jednak z powodu braku czasu tej jesieni tylko raz domownicy i goście mieli okazję spróbować tego przysmaku. Natomiast kartoflanka, o której mówi się, że jest fantastyczna, jest jedynie przeciętną niemiecką potrawą - oceniła skromnie pani kanclerz.
Jacek Lepiarz