Mentzen może stracić najwięcej. To będą jego Końskie? [OPINIA]
Dlaczego Mentzen to sobie robi? Po co gości swoich największych konkurentów i pozwala im na bezpośrednią komunikację z jego zwolennikami? Z jakiego powodu ułatwia kandydatom PO i PiS zaprezentowanie się z dobrej strony przed wyborcami Konfederacji? - pyta w felietonie dla Wirtualnej Polski prof. Marek Migalski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Na debatach lub - jak sam mówi - rozmowach zorganizowanych przez Sławomira Mentzena najwięcej zyskać może Rafał Trzaskowski, zaś najwięcej stracić… ich gospodarz.
Najpierw wyjaśnijmy to pierwsze. 18 maja tylko nieco ponad 40 proc. głosów padło na kandydatów rządowych, natomiast prawie 60 proc. - na kandydatów opozycyjnych. Zatem to Karol Nawrocki jest obecnie faworytem wyborów. Wniosek dla wiceszefa PO jest w związku z tym jeden: musi ryzykować i podejmować niestandardowe kroki, które mogą zachęcić do niego ludzi krytycznie odnoszących się do obecnej władzy. Najwięcej z nich zagłosowało w pierwszej turze na Mentzena i oto otworzyła się przed Trzaskowskim szansa na bezpośredni z nimi kontakt, w dodatku na kanale ich idola.
Czy to ryzykowne? Owszem, ale kandydat KO musi z tego skorzystać. I może mu się to opłacić. Z kilku powodów. Po pierwsze, bo gospodarz spotkania wcale nie jest taki dobry w dyskusjach i debatach, jak w czasie nagrywania rolek na TikToku. Pokazały to wcześniej jego starcia z Ryszardem Petru, a ostatnio debaty w różnych telewizjach. Trzaskowski może więc na jego tle wypaść nieźle.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Posłowie KO przekonają Mentzena? "Jesteśmy gwarantem patriotyzmu"
Po drugie, zwolennicy Mentzena nie mają spójnych poglądów i wiceszef PO może to wykorzystać. Dlatego wcale nie musi się zgadzać ze wszystkimi żądaniami zgłoszonymi przez tego pierwszego. Zapewne większość z fanów lidera Konfederacji nie chce podnoszenia podatków czy wysłania wojsk na Ukrainę, ale już na przykład część z nich można przekonać do tego, że akurat przyjęcie naszego sąsiada do NATO leżałoby w naszym interesie.
Także w sprawie przekazywania uprawnień do Brukseli Trzaskowski może pokazać jakieś rozporządzenie Komisji Europejskiej o wspólnej walce z siatkami pedofilów i zapytać, czy nie byłoby dobrze dołączyć się do takich działań. Albo w odniesieniu do ograniczania wolności wyrażania poglądów zapytać, czy grafiki plugawiące symbole religijne lub propagujące przemoc nie powinny być jednak zakazane. I tak dalej.
Po trzecie, ten czas na kanale Mentzena będzie dla Trzaskowskiego szansą na zaprezentowanie się w sposób inny niż postrzegany jest przez młodych popierających Konfederację. Dla dużej części z nich jest memem, gościem, z którego toczą bekę. Choć ostatnio prezydentowi Warszawy w kampanii idzie słabo, to przecież może odnaleźć w sobie te cechy, które jednak zjednywały mu w przeszłości miliony zwolenników i przekonać do siebie choć część oglądających tę relację. To dla niego ostatnia szansa na pozyskanie tych akurat wyborców.
Końskie Mentzena
A dlaczego najwięcej może na tej debacie stracić jej gospodarz? Bo daje przestrzeń do zaprezentowania siebie i swoich poglądów nie tylko Trzaskowskiemu, ale także Nawrockiemu. Mentzen postrzega dziś siebie jako rozgrywającego na polskiej scenie politycznej, ale właśnie robi przestrzeń dla reprezentantów znienawidzonego przez siebie duopolu PO-PiS. Nawrocki wyrobił się przez ostatnie pół roku i co najmniej nie poległ na dyskusji z Krzysztofem Stanowskim, który jest o wiele błyskotliwszy niż Mentzen. Zatem w czwartek też powinien sobie poradzić, zwłaszcza, iż już zapowiedział, że podpisze wszystkie postulaty lidera Konfederacji i ma poglądy bliskie większości jego wyborców.
Dlaczego zatem Mentzen to sobie robi? Po co gości swoich największych konkurentów i pozwala im na bezpośrednią komunikację z jego zwolennikami? Z jakiego powodu ułatwia kandydatom PO i PiS zaprezentowanie się z dobrej strony przed wyborcami Konfederacji?
Wydaje się, że powodem może być jego pycha i przeświadczenie, iż jest tak sprawny, że ich "zaorze" w czasie dyskusji. Ale to błędne założenie. Woda sodowa wyraźnie uderzyła mu do głowy i zaraz po osiągnięciu bardzo dobrego wyniku w wyborach prezydenckich popełnia poważny błąd, na którym skorzystać mogą obaj zaproszeni goście, z których jeden będzie za dziesięć dni głową państwa. Także na skutek tej debaty u Mentzena. Choć na miejscu lidera Konfederacji nie liczyłbym na wyrazy wdzięczności.
Mentzen wyjdzie na tej inicjatywie tak, jak wyszedł Trzaskowski na zorganizowaniu debaty w Końskich. To kolejny dowód na to, że politycy uczą się wolno. I rzadko na błędach konkurentów.
Dla Wirtualnej Polski prof. Marek Migalski
Marek Migalski jest politologiem, prof. Uniwersytetu Śląskiego, byłym europosłem (2009-2014), wydał m.in. książki: "Koniec demokracji", "Parlament Antyeuropejski", "Nieudana rewolucja. Nieudana restauracja. Polska w latach 2005-2010", "Nieludzki ustrój", "Mgła emocje paradoksy", "Naród urojony".