Matteo Renzi, Francois Hollande i Angela Merkel rozmawiali o przyszłości UE. "Nie da się warunków Brexitu ustalić bez Polski"
• Włoski premier, prezydent Francji oraz kanclerz Niemiec spotkali się na wyspie na Morzu Śródziemnym
• Rozmowy dotyczyły przyszłości Unii Europejskiej po brytyjskim referendum ws. Brexitu
• Eksperci: to spotkanie to dowód porażki
22.08.2016 | aktual.: 22.08.2016 21:58
- Zwykle najważniejszymi państwami w UE była potężna gospodarczo Wielka Brytania, Niemcy i poniekąd Francja. One wyznaczały rytm. Włochy zostały dokoptowane z braku laku. To nie jest tak, że Polska zawsze była uczestnikiem najważniejszych rozmów m.in. dlatego, że nie jesteśmy w strefie euro i kilku innych klubach - mówił w programie "Po przecinku" TVP Info były naczelny "Wprost" Tomasz Wróblewski, oceniając miniszczyt we Włoszech.
Zdaniem Andrzeja Stankiewicza z "Rzeczpospolitej" nie trzeba wpadać w pesymizm, że Polska nie będzie miała wpływu na to co się będzie działo w UE. - To spotkanie nie rozpoczyna serii negocjacji - powiedział. Dodał, że Brexit nie będzie ustalany bez Polski.
Miniszczyt na wyspie
- Europa się nie skończyła po Brexicie - powiedział premier Włoch Matteo Renzi na konferencji prasowej po spotkaniu. - Wiele osób myślało, że po Brexicie Europa się skończyła. Tak nie jest. Chcemy napisać lepszą kartę historii Europy - mówił Renzi. Jego zdaniem, dziedziny, na których powinna skupić się UE, to polityka obrony i bezpieczeństwa oraz wzrost gospodarczy w kontekście walki z bezrobociem wśród młodzieży.
- Wierzymy, że Europa stanowi rozwiązanie poważnych problemów naszych czasów - powiedział włoski premier.
- Zagrożeniem dla dzisiejszej Europy jest rozdrobnienie i podział - oświadczył z kolei Francois Hollande. Przestrzegał przed nacjonalistycznymi tendencjami w UE, namawiając do walki z egotyzmem i zamykaniem się w sobie. Również on podkreślił wspólną politykę obronną jako jedno z ważnych zadań UE.
Z kolei Angela Merkel w kontekście wspólnego bezpieczeństwa poruszyła wątek dżihadyzmu. - W obliczu terroru islamistycznego, w obliczu wojny domowej w Syrii, czujemy, że musimy uczynić więcej dla naszego wewnętrznego i zewnętrznego bezpieczeństwa - powiedziała.
Spotkanie zorganizowano na niewielkiej wyspie Ventotene. Miejsce wybrano nieprzypadkowo: to tam, w faszystowskim więzieniu, dziennikarz Altiero Spinelli został w 1941 roku współautorem "Manifestu na rzecz Europy wolnej i zjednoczonej", który stał się jednym z dokumentów ideowych integracji europejskiej, sam zaś Spinelli jest uważany za jednego z ojców Unii Europejskiej. Na wyspie jest jego grób, na którym przywódcy złożyli kwiaty w kolorach UE: żółtym i niebieskim.
Merkel powiedziała, że jej wizyta wspólnie z Hollande'em i Renzim na grobie Spinellego "wyraźnie pokazała, że wiemy, skąd wzięła się Unia Europejska, że powstała w mrocznych czasach Europy". - Teraz trzeba pracować nad tym, aby ludziom znów zagwarantować bezpieczną Europę, szanując zarazem wartości europejskie - dodała kanclerz.
Drugim symbolem podczas spotkania było to, że przywódcy odpowiadali na pytania dziennikarzy na pokładzie włoskiego lotniskowca "Giuseppe Garibaldi", biorącego obecnie udział w unijnej misji Sophia, której celem jest zwalczanie przemytników migrantów z Afryki Północnej do Europy.
Spotkanie w tym samym formacie przywódców Niemiec, Francji i Włoch odbyło się już 27 czerwca, czyli tuż po referendum ws. Brexitu. Politycy wezwali wówczas do "nowego impulsu" w Unii Europejskiej. Komentatorzy są zdania, że poniedziałkowe rozmowy miały na celu ustalenie wspólnego stanowiska na szczyt 27 krajów UE (bez Wielkiej Brytanii), który odbędzie się 16 września w Bratysławie. Zwołano go, by omówić sytuację UE po brytyjskim referendum.
"Dowód porażki"
- Kolejne spotkanie liderów trzech państw UE pokazuje, że nie poradzili sobie oni wcześniej z takimi problemami Wspólnoty jak Brexit, kryzys uchodźczy i widmo wyjścia z UE kolejnych państw - takiego zdania jest natomiast politolog doktor Monika Bartoszewicz z Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
Zdaniem ekspertki, zastanawiające jest dlaczego to Włochy są partnerem do rozmów przywódców Niemiec i Francji, a nie na przykład kraje Beneluksu. Monika Bartoszewicz twierdzi, że to ze względu na referendum konstytucyjne, które zbliża się we Włoszech. - Możemy zatem założyć, że Renzi został dokooptowany do tego klubu, ponieważ niekwestionowani liderzy, jakimi są Hollande i Merkel chcą już teraz zacząć minimalizować pewne straty, które to referendum może przynieść - mówi ekspertka.
Monika Bartoszewicz uważa, że trzy kraje nie są w stanie wypracować rozwiązań, które potem miałyby być przyjęta przez 27 państw np. w Bratysławie podczas nieformalnego szczytu UE. Zdaniem ekspertki jest to spotkanie wąskiej grupy państw, które mają rozważyć problemy drążące całą Unię, ale nie są w stanie zaproponować wspólnego rozwiązania dla całej Wspólnoty.
Więcej integracji?
Sebastian Płóciennik z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych zaznacza, że Angela Merkel rozpoczyna cykl konsultacji i podróży unijnych. Kanclerz Niemiec odwiedzi trzy stolice krajów Środkowej Europy. W opinii Sebastiana Płóciennika, to podkreślenie znaczenia tego regionu w polityce Niemiec i dla przyszłości integracji europejskiej.
Według Sebastiana Płociennika, Niemcy zdają sobie sprawę, że w tym regionie nie ma jednolitego stanowiska, co do przyszłości integracji, że różnice są znaczne i że warto je poznać, a być może nawet politycznie wykorzystać do prowadzenia dalszych rozmów. - Niemcy chcą uniknąć wrażenia, że na szczyt w Bratysławie przyjadą z gotowymi rozwiązaniami, które położą na stole i zarządzą głosowanie, kto jest za, a kto przeciw - mówi analityk.
Sebastian Płóciennik podkreśla, że w tej chwili chodzi o zebranie pomysłów na temat tego, jak ma funkcjonować integracja europejska.