Mariusz Błaszczak zabrał głos ws. wydarzeń w Ełku. "Jedna z czterech zatrzymanych osób to morderca", "Polska jest krajem bezpiecznym"
- Zatrzymani są ci, którzy dopuścili się morderstwa. Z całą pewnością jedna z czterech osób zatrzymanych to morderca - powiedział, w radiowej Jedynce minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak, pytany o wydarzenia w Ełku związane z zabójstwem 21-latka. Zapewnił, że "w porównaniu z tym, co dzieje się u naszych zachodnich sąsiadów, Polska jest krajem bezpiecznym".
- Gdyby nie wydarzenia w Ełku, to noc Sylwestrowa 2016/2017 należała do jednej z najbardziej bezpiecznych w ciągu ostatnich kilku lat. Niestety w Ełku doszło do zabójstwa, sytuacja trochę się zmieniła - skomentował minister. - W Polsce jest bezpiecznie w porównaniu z tym, co dzieje się u naszych zachodnich sąsiadów czy z aktem terroryzmu, do jakiego doszło w Turcji, gdzie zginęło 39 osób - dodał.
Błaszczak podkreślił, że w Polsce "nie ma problemów społecznych, z jakimi mamy do czynienia na zachodzie Europy, gdzie mamy duże enklawy muzułmańskich emigrantów, którzy się nie integrują z pozostała częścią społeczeństwa". Według ministra, w Polsce takich zjawisk nie ma, bo "rząd PiS (...) nie realizuje zobowiązań, które wziął na siebie rząd koalicji PO-PSL, dotyczących sprowadzania do Polski muzułmańskich imigrantów".
Pytany o to, dlaczego podczas protestu w Ełku podnoszono hasła antyimigranckie, Błaszczak skomentował, że można to tłumaczyć obawami ludzi przed tym, co dzieje się na świecie. Minister przypomniał o zamachach w Berlinie, Nicei czy w Brukseli. - To wszystko powoduje, że są zupełnie zrozumiałe obawy ludzi przed wydarzeniami tego rodzaju. Ale chciałbym jeszcze raz bardzo mocno podkreślić: Polska jest wolna od tego rodzaju zagrożeń - stwierdził.
Błaszczak przypomniał, że w Ełku zatrzymano 24 osoby za czyny chuligańskie, niszczenie mienia. Dodał, że w mieście jest spokojnie i policja czuwa nad bezpieczeństwem mieszkańców. - Wszystko jest w ręku wymiaru sprawiedliwości - oznajmił minister.
Awantura pod barem z kebabem. Zarzut dla Tunezyjczyka
W sylwestrową noc po awanturze pod barem Prince Kebab w Ełku zginął 21-letni Daniel. Mężczyzna miał dwie rany kłute, prawdopodobnie od noża.
W miejscu tego tragicznego zdarzenia doszło w niedzielę do gwałtownych protestów. Kilkuset mieszkańców Ełku zebrało się przed prowadzonym przez cudzoziemców barem, żeby wyrazić sprzeciw wobec tej tragedii i zapalić znicze. W tłumie były też osoby agresywne, które wybiły szyby i niszczyły mienie w witrynie lokalu, rzucały petardami, butelkami oraz kamieniami w stronę funkcjonariuszy i radiowozów. W pobliżu zgromadzone były siły policyjne.
W poniedziałek rano prokuratura podała, że postawiła zarzut zabójstwa 21-latka Tunezyjczykowi.
oprac. Natalia Durman