Marcin Wolski dla WP.PL: Smoleńska, Rydzyka, Wojewódzkiego - nowe ulice w Polsce?
Dużo mówi się ostatnio o krzyżówkach. Częstym tematem jest genetycznie zmodyfikowana żywność. Dziennikarze zastanawiają się też nad możliwościami nowych krzyżówek politycznych.
Inna sprawa, że mnie osobiście absorbują zgoła inne krzyżówki. Ulic! - pisze Marcin Wolski w najnowszym felietonie dla WP.PL i proponuje rozwiązanie w przypadku utrwalenia się w Polsce systemu dwupartyjnego: Wtedy należałoby na stałe zrobić podwójny zestaw w każdym mieście. I przybijać do murów w zależności kto rządzi. W jednym zestawie byłaby Smoleńska, IPN-u, Macierewicza i Rydzyka, w drugiej Michnika, Ludzi Honoru, Niesiołowskiego i Kuby Wojewódzkiego - wylicza.
Na razie rozwiązania na nowe krzyżówki polityczne nie widać. Pion ideowy nie zgadza się z poziomem moralnym. PiS - im więcej odchodzi od niego znanych polityków - tym ma lepsze notowania, podobnie PO - po każdej wykrytej aferze wychodzi jakby wzmocniona... Czy będzie tak zawsze? Przecież prędzej czy później tsunami kryzysu musi dopaść "zielonej wyspy".
No i właśnie objawił się Noe o nazwisku Piechociński, który zaproponował stworzenie arki dla planktonu politycznego, dzięki której rozmaici osobnicy z formacji pozbawionych szans wyborczych, bezpiecznie mogliby dopłynąć do foteli w Parlamencie Europejskim, a w ostateczności nawet w naszym.
Piechociński chcąc być dobrym patriarchą powianiem brać na arkę (czytaj wspólna listę) z każdego ginącego gatunku po parze – np. Ziobrę z Kurskim, Kowala z Poncyliuszem, Kamińskiego z Giertychem, a nie wykluczone że Biedronia z Grodzką...
Oczywiście rodziłoby to dalsze skojarzenia biblijne w rodzaju zgadywanki, kto w tym gronie będzie Semem, Jafetem a kto Chamem – ale lepiej podobnych ocen się wystrzegać, gdyż z jednej strony grozi to popadnięciem w antysemityzm, z drugiej wdepnięciem w mowę nienawiści.
Pozostaje pytanie czy towarzystwo to się rozmnoży (hybrydy raczej nie są płodne), ale to już zmartwienie poszczególnych osobników. Istnieje jednak obawa, że towarzystwo z arki wywrze zły wpływ na masy ludu polskiego. Tylko gdzie mogą uciekać chłopi z PSL-u? Gdybym był marzącym o rewanżu Waldemarem Pawlakiem zorganizowałbym koło (ratunkowe) w ramach Partii Kobiet, pod nazwą Koło Gospodarzy Wiejskich.
Inna sprawa, że mnie osobiście absorbują zgoła inne krzyżówki. Ulic! I nie chodzi tylko o żółte pudła "wielkookich radarów", ponoć w łupieniu obywateli skuteczniejszych od jednorękich bandytów. Tylko o zasady.
Do tej pory bowiem nie zostało uregulowane przez żadną wysoką komisję nazewniczą, jakie ulice mogą się ze sobą krzyżować. Pojawiają się na przykład plany upamiętnienia Towarzysza Gierka. Głupio będzie jeśli przyszłoby się jej krzyżować z aleją Wypadków Radomskich albo z ulicą Stanisława Pyjasa, nie mówiąc już o skwerku Poprawek do Konstytucji.
Jeśli idzie o mnie, jeszcze za komuny zauważyłem, że ulice mogą krzyżować się poprawnie i ryzykownie. Róg Marksa i Engelsa brzmiało słusznie, choć w Nowej Hucie na skrzyżowaniu wybudowano kościół. Zgodnie wygadało przecięcie się Wandy Wasilewskiej i Karola Świerczewskiego czy Feliksa Dzierżyńskiego i Pawlika Morozowa. Trudno było nawet przyczepić się do narożnika ulic Kopernika i Emilii Plater – boć on wprawdzie kanonik, ale ona dziewica bohater.
Niezamierzoną frywolność zbiegu ulic Aleksandra Fredry i Wandy Wasilewskiej zauważyli tylko znający "13 księgę Pana Tadeusza" i plotki łączące autorkę "Tęczy" z Józefem Stalinem. Skandaliczny za to przykład widziałem przed laty w Nicei, gdzie aleja Stalingradu przechodziła płynnie w bulwar Lecha Wałęsy...
Osobny problem stwarzają relacje między nazwą ulicy, a tym co się przy niej znajduje – klasztor na Klasztornej, piekarnia na Piekarskiej, czy dworzec na Kolejowej są na miejscu. Ale co oznacza nagromadzenie porno shopów w Warszawie na Jana Pawła? Jeszcze więcej pułapek dostarczył okres transformacji. Niedawno czytałem o komunistycznym oprawcy żyjącym z zasłużonej emerytury przy ulicy Ofiar Stalinizmu.
A gdyby miał u nas utrwalić się system dwupartyjny i co parę lat zmieniałaby się władza? Wtedy należałoby na stałe zrobić podwójny zestaw w każdym mieście. I przybijać do murów w zależności kto rządzi. W jednym zestawie byłaby Smoleńska, IPN-u, Macierewicza i Rydzyka, w drugiej Michnika, Ludzi Honoru, Niesiołowskiego i Kuby Wojewódzkiego. Aby skończyć wesoło, proponuje zagadkę – co to jest: ptak który rozwiązuje szarady? Odpowiedź - Kaczka krzyżówka.
Marcin Wolski specjalnie dla Wirtualnej Polski
Tytuł i lead pochodzą od redakcji.