Mamo, daj mi szansę
Legnica, Szukamy kobiety, która porzuciła w legnickim szpitalu chorą córkę, ale nie zrzekła się do niej praw.
05.10.2004 | aktual.: 05.10.2004 11:31
- Bardzo proszę matkę Karolinki, żeby do nas przyszła i zrzekła się praw rodzicielskich. To dla dziecka szansa na normalne życie - apeluje za naszym pośrednictwem Wojciech Kowalik, ordynator oddziału Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodków w Specjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Legnicy.
Karolinka jest prześliczna: ma dopiero 3 i pół miesiąca, a od razu widać, że to urocza dziewczynka. Wielkie oczy, długie rzęsy, delikatne rysy. Leży spokojniutka, bystro rozgląda się wokół siebie, prawie nie płacze - To bardzo miłe, pogodne dziecko. Ze wszystkiego zadowolone - uśmiecha się Barbara Wieliczko, pielęgniarka, która opiekuje się dziewczynką. Karolinka jest teraz poważnie chora, ale ma dużą szansę na całkowite wyzdrowienie i normalne, szczęśliwe życie. Jednak aby tak się stało, musi jak najszybciej znaleźć prawdziwy dom i rodziców, którzy ją pokochają i zajmą się leczeniem. Jednak w tej chwili adopcja Karolinki jest niemożliwa: jej matka porzuciła córkę i zniknęła. Co najgorsze, nie zrzekła się praw rodzicielskich. Jeżeli się nie zjawi i nie zrzeknie praw do córki, sprawa pozbawienia jej praw rodzicielskich trafi do sądu i potrwa wiele miesięcy. A Karolinka powinna trafić do prawdziwej rodziny jak najszybciej. - To kwestia jej leczenia, ale także otoczenia chorego dziecka miłością, której szpital
ani dom dziecka, choćby bardzo chciały, nie zapewnią. To, co dzieje się w życiu malucha przez pierwsze miesiące, ma wielki wpływ na cały jego rozwój - tłumaczy doktor Kowalik.
Gdzie jest matka Karolinka urodziła się 23 czerwca tego roku w Legnicy. Jako wcześniak i z ciężką wadą wrodzoną układu pokarmowego. Wtedy jej mama, młoda kobieta, jeszcze interesowała się córką i przychodziła do szpitala. Karolinkę przewieziono jednak do Kliniki Chirurgii Dziecięcej we Wrocławiu, gdzie została zoperowana. Potem była leczona w Opolu. W tym czasie mama ani razu nie odwiedziła dziecka. Gdy Karolinkę przywieziono z Opola do legnickiego szpitala kobieta znów zaczęła się pokazywać. Wyrażała chęć zabrania córki, umówiła się nawet na wypis. I nagle zniknęła. Szpital rozpoczął poszukiwania. Jako tymczasowy adres zameldowania matka Karolinki podała ulicę Jaworzyńską w Legnicy. Okazało się, że nikt taki tam nie mieszka. Stałe zameldowanie miała w Nowej Soli. Tam jej poszukiwania także zakończyły się fiaskiem. Okazało się, że kobieta podała w szpitalu nieprawdziwe dane: nie tylko adresy, ale także imię i nazwisko. Ślad po matce zaginął, a tymczasem Karolinkę czeka kolejna operacja i szpital będzie
musiał poprosić sąd o zgodę na zabieg.
Karolinka może być zdrowa Mała ma szansę na stuprocentowy powrót do zdrowia. W najgorszym wypadku, będzie musiała być do końca życia na specjalnej diecie, bo jej organizm nie akceptuje każdego pożywienia. Jednak poza tym, dziewczynka świetnie się rozwija. - Mała je, przybiera na wadze. Psychicznie i ruchowo wszystko jest w najlepszym porządku - mówi doktor Kowalik. Szpital powiadomił o Karolinie Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, który zajmuje się m.in. dziećmi pozostawionymi w szpitalu. - Żeby dziecko mogło trafić do adopcji, najpierw musimy uregulować jego sytuację prawną. Rzeczywiście mamy kłopoty z ustaleniem tożsamości matki. Czekamy na odpowiedź o niej z Urzędu Stanu Cywilnego, ale według naszej obecnej wiedzy, nikt taki w ewidencji nie istnieje. - mówi Zyta Lorenc, kierownik działu Rodzinnej Opieki Zastępczej w MOPS. - Faktycznie, gdyby matka sama zrzekła się praw rodzicielskich, dziecko miałoby od razu uregulowaną sytuację prawną i szybko trafiłoby do rodziny, która je pokocha i otoczy opieką -
dodaje.
Jeżeli matka się nie zjawi, pozbawieniem jej praw rodzicielskich zajmie się sąd. Trudno ustalić, jak długo potrwa procedura, bo każdy taki przypadek jest rozpatrywany indywidualnie. Jednak trzeba liczyć że potrwa to kilka miesięcy. W tym czasie Karolina musiałaby przebywać albo w rodzinie zastępczej, albo w domu małego dziecka. Tymczasem jak ustaliliśmy w samej Legnicy są rodziny które przeszły już wszystkie formalności związane z adopcją i czekają tylko na dziecko. Poza tym polskie prawo dopuszcza adopcję za granicę, jeżeli w kraju nie znajdzie się rodzina zainteresowana adopcją chorego dziecka. - Karolina może normalnie żyć, i im szybciej, tym lepiej. Dlatego apeluje do matki by dała jej na to szansę - mówi doktor Kowalik.
Mówi Włodzimierz Wolski, pedagog, wiceprzewodniczący Zarządu Krajowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka: - Przyłączam się do apelu szpitala, żeby matka, jeżeli nie może sama zająć się dzieckiem, poszła do szpitala i zrzekła się praw do córki. To żaden wstyd, są przecież w życiu różne sytuacje i trzeba spróbować je zrozumieć. Ta kobieta i tak dobrze postąpiła, że zostawiła małą w szpitalu a nie np. na śmietniku, bo i tak się zdarza. Jednak najważniejsze jest to, żeby takie sprawy zawsze doprowadzać do końca. Jeżeli matka nie może sama zajmować się dzieckiem, zostawia je w szpitalu, to powinna zrzec się praw rodzicielskich. Po to, żeby dziecko miało szansę na znalezienie prawdziwego domu i miłości, a ona mogła sobie spokojnie spojrzeć w oczy, że załatwiła sprawę jak najlepiej dla dziecka.
Ile dzieci zostawiono w zeszłym roku w dolnośląskich szpitalach: - Wojewódzki Szpital Specjalistyczny przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu - 10 - szpital im. Babińskiego przy pl. 1 Maja we Wrocławiu - 5 - klinika przy ul. Chałubińskiego we Wrocławiu - 5 - Wojewódzki Szpital Specjliastyczny w Legnicy - 11 - w Specjalistycznym Szpitalu Ginekologiczno - Położniczym Wałbrzychu - 6 O każdym porzuconym noworodku szpitale informują ośrodki adopcyjne, które szukają dla nich nowych rodziców. Zazwyczaj po kilku dniach maluszki trafiają już do nowych rodzin (matka ma jeszcze sześć tygodni na podjęcie ostatecznej decyzji, ale rodzice adopcyjni często podejmują ryzyko i zabierają maleństwo od razu do siebie). Bywa, że na adopcję dziecko czeka w rodzinnym pogotowiu opiekuńczym albo w domu dziecka. Do adopcji najszybciej trafiają dzieci zdrowe. Te, które są schorowane na rodzinę muszą czekać znacznie dłużej. Jak 3-letni Kamilek, który od urodzenia leżał na przemian we wrocławskiej klinice chirurgii dziecięcej i klinice
intensywnej terapii. Chłopczyk urodził sie z bardzo skomplikowaną wadą przełyku. Dopiero po dwóch latach poszukiwań, udało się dla niego znaleźć nową rodzinę w Szwajcarii.
Edyta Golisz (ATRO, ANA)