Małgorzata Wassermann i Marek Chmaj. Poznaliśmy tajemnicę słynnego zdjęcia przed komisją ds. Amber Gold
Ona patrzy mu prosto w oczy. On – lekko pochylony, z groźną miną, odpowiada jej przeszywającym spojrzeniem. Ich twarze dzieli kilka centymetrów. Małgorzata Wassermann i Marek Chmaj. Ich zdjęcie zostało okrzyknięte hitem dnia, a wokół fotografii stworzono mnóstwo teorii spiskowych.
To było tuż przed posiedzeniem komisji śledczej ds. afery Amber Gold, na którym – w roli świadka – pojawił się były minister finansów Jan Vincent Rostowski.
Przesłuchanie – zanim się jeszcze zaczęło – wzbudzało olbrzymie emocje. To, jakie nastroje towarzyszyły środowym wydarzeniom oraz jak napięta i gęsta atmosfera zalała korytarze Sejmu, oddało najlepiej - a przynajmniej tak to interpretowano - zdjęcie wykonane przez fotoreportera PAP Rafał Guza, który uchwycił, jak naprzeciwko siebie przed wejściem na salę stanęli Małgorzata Wassermann i prof. Marek Chmaj, pełnomocnik Jacka Rostowskiego.
Szefowa komisji oraz znany prawnik w opinii komentatorów i internautów wyglądali tak, jak by za chwilę mieli skoczyć sobie do gardeł. Zdjęcie okrzyknięto najważniejszym obrazkiem z dnia. Postanowiliśmy zapytać o okoliczności uchwyconej sceny.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Miło, ale jednak żal
– Ależ mieliście państwo bojowe nastroje… – zagadujemy Marka Chmaja. Pełnomocnik Jacka Rostowskiego się uśmiecha; przyznaje, że zdaje sobie sprawę, jak wielkie emocje wywołało jego zdjęcie z przewodniczącą Wassermann. – To była bardzo miła, kurtuazyjna rozmowa. Naprawdę! To była rozmowa, w której ustalałem z panią przewodniczącą, co ile będą przerwy w posiedzeniu komisji ds. Amber Gold, bo to ważne. Nie ma tu drugiego dna. Sympatyczna wymiana zdań – mówi nam prof. Chmaj.
Potem – na samym posiedzeniu komisji – już tak miło nie było. Pełnomocnik Jacka Rostowskiego ma pretensje do Małgorzaty Wassermann, że – jak twierdzi – upolityczniła ona całe przesłuchanie.
– Jako pełnomocnik, prawnik z doświadczeniem, muszę stwierdzić, iż w tym przesłuchaniu było więcej polityki niż realnej chęci wyjaśnienia sprawy Amber Gold. Niestety, wiele pytań było zadawanych z sugerowaniem odpowiedzi, wiele z nich nie miało kompletnie związku ze sprawą Amber Gold. Muszę z żalem powiedzieć, iż niektórzy członkowie komisji bardziej prowadzili swoją kampanią wyborczą niż interesowali się wyjaśnieniem sprawy Amber Gold – mówi prof. Chmaj.
Po kilku dniach głos zabrała sama Małgorzata Wassermann. Z jej wpisu nie wynika, iż przeprowadziła z Chmajem "kurtuazyjną rozmowę". Na Facebooku napisała: "Dla mnie najbardziej skompromitowaną osobą kończącego się tygodnia jest nie Jan Vincent-Rostowski, bo po byłym żołnierzu platformy spodziewałam się złośliwości i arogancji, lecz pan Chmaj. Dawno nie spotkałam się z taką agresją. Była to też pierwsza osoba, która wykazała się tak wielkim brakiem klasy, odkąd 2 lata temu zaczęłam pracę w komisji śledczej ds. Amber Gold. Na szczęście, wszystko uwieczniły kamery i studenci prawa z całej Polski będą mogli zobaczyć, jak NIE zachowywać się na przesłuchaniach".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Zobacz także: Małgorzata Wassermann: "Nie jestem przywiązana do ław sejmowych"
– Bardzo wiele osób twierdzi, że to pan minister Rostowski upolitycznił przesłuchanie i zrobił show – mówimy do prof. Chmaja. – Pan premier Rostowski cierpliwie odpowiadał na każde zadane mu pytanie, nawet jeżeli posłów nie interesowała odpowiedź. Jeśli posłowie PiS czegoś się od pana premiera nie dowiedzieli, to trudno winić za to świadka, który został pouczony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań – mówi prof. Chmaj.
Putin na komisji
Pełnomocnik powtarza, iż „ze smutkiem obserwował, jak komisja wykorzystywana jest do bieżącej polityki i prowadzenia kampanii PiS”. – Badanie sprawy Amber Gold, odpowiedzialności poszczególnych organów państwa za tę sprawę, było na planie dalszym – twierdzi nasz rozmówca.
Jak dodaje: – Wielokrotnie musiałem interweniować, wiele pytań zadawanych było po raz dziesiąty czy piętnasty, niektóre pytania były kompletnie bez sensu, jak pytanie posła Kownackiego o to, czy pan premier Rostowski był na wschodzie i czy był tam Władimir Putin. Zarzuciłem posłowi kłamstwo, a on wcale nie poczuł się tym obrażony.
"Ze swadą, inteligentnie"
– Zarzuca się panu bliskie związki z Platformą, to, że pan jest mocno zaangażowany po opozycyjnej stronie – mówimy do prof. Chmaja.
– Nie przejmuję się tymi zarzutami. W poprzednich dwóch kadencjach pisałem wiele opinii do Sejmu do projektów ustaw. I w tych opiniach, dostępnych przecież do dziś, wypowiadałem się krytycznie o wielu pomysłach ustawodawczych Platformy. Mam swoje poglądy polityczne, ale podczas przesłuchania na komisji śledczej stałem na straży interesów mojego klienta. To był mój obowiązek.
Jak przyznaje Wirtualnej Polsce Marek Chmaj, Jacek Rostowski zgłosił się do niego z prośbą o pełnomocnictwo kilka miesięcy temu.
Czy były minister finansów wygrał w pojedynku z członkami komisji? – Pan premier odpowiadał ze swadą, inteligentnie, merytorycznie. Na wszystkie pytania. Jeśli niektórzy członkowie komisji mieli na celu przyszpilenie czy złapanie pana premiera Rostowskiego na mówieniu nieprawdy, to to się kompletnie nie udało – konkluduje prof. Chmaj.
Masz zdjęcie, filmik? Widziałeś coś ciekawego? Wyślij nam na dziejesie.wp.pl