Maleszka: byłem agentem SB, proszę o wybaczenie
Działacz opozycji w PRL, obecnie dziennikarz Gazety Wyborczej, Lesław Maleszka, przyznał w oświadczeniu, że był agentem SB i poprosił o wybaczenie wszystkich, którym wyrządził krzywdę.
Wtorkowa Rzeczpospolita przytoczyła list otwarty działaczy Studenckiego Komitetu Solidarności, ośrodka opozycji, który funkcjonował w latach 1977-1980. Napisali w nim o wstrząsie, jaki wywołała wiadomość, że jeden z nas, nasz przyjaciel i działacz SKS Lesław Maleszka przez cały ten czas współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa.
W środę Rzeczpospolita i Gazeta Wyborcza opublikowały oświadczenie Maleszki, w którym przyznał, że był agentem. Za swoje winy i za zło, jakie wyrządziłem moim przyjaciołom, ponoszę oczywistą odpowiedzialność. Także i za to, że po 1989 r. nie umiałem nikomu opowiedzieć o tym ponurym okresie mego życia - nawet tak bliskim mi ludziom z Gazety Wyborczej. Nie potrafię, niestety, cofnąć czasu, ale mogę spróbować go odtworzyć. Wkrótce przedstawię obszerne wyjaśnienie w tej sprawie. Dziś mogę tylko prosić wszystkich, którym wyrządziłem krzywdę, o wybaczenie - głosi oświadczenie.
Latem tego roku Tygodnik Powszechny opublikował fragmenty pracy magisterskiej o rozpracowaniu przez SB środowiska SKS w Krakowie, pisanej na uczelni peerelowskiego MSW przez oficera SB. W tekście jako źródło informacji wymieniano tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Ketman". Postać o tym kryptonimie pojawia się też m.in. w materiałach, związanych z inwigilacją przez SB tragicznie zmarłego - prawdopodobnie pobitego na śmierć przez ludzi SB - krakowskiego opozycjonisty Stanisława Pyjasa.
Na podstawie zawartych w pracy magisterskiej szczegółów dawni działacze SKS skojarzyli tę postać z Maleszką. Zapytałem go wprost; przyznał mi się, że "Ketman" to on - powiedział Bronisław Wildstein, jeden z sygnatariuszy listu. (mk)