Maduro zaprzysiężony jako tymczasowy prezydent Wenezueli
Dotychczasowy wiceprezydent Nicolas Maduro został w piątek wieczorem zaprzysiężony jako tymczasowy prezydent Wenezueli. W swoim przemówieniu Maduro powtórzył oskarżenie, że to USA wywołały nowotwór u prezydenta Hugo Chaveza. Opozycja twierdzi, że zaprzysiężenie Maduro to pogwałcenie konstytucji. Tymczasem po Wenezueli już krąży dowcip nawiązujący do zawodu, jaki Maduro wykonywał przed laty: "Maduro ciągle pozostanie szoferem, tyle tylko, że teraz zamiast autobusem będzie kierował krajem".
Maduro został zaprzysiężony w siedzibie Zgromadzenia Narodowego przez Diosdado Cabello. Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego zapewniał, że akt ten jest realizowany zgodnie z duchem konstytucji i decyzją Sądu Najwyższego.
Przewodniczący Cabello udekorował Nicolasa Maduro szarfą prezydencką i założył mu łańcuch z symbolami władzy. „Chavez żyje, walka trwa!" - krzyczano z balkonów. Zaintonowano hymn. Maduro oświadczył, że jako ustanowiony zgodnie z prawem prezydent będzie kontynuował walkę Hugo Chaveza, aby zrealizować pozostawione przez niego dziedzictwo. Uroczystość transmitowała państwowa telewizja.
Jeszcze przed zaprzysiężeniem przewodniczący parlamentu Diosdado Cabello powiedział, że głównym zadaniem Maduro - jako tymczasowego prezydenta - będzie rozpisanie oraz przygotowanie nowych wyborów. Zgodnie z konstytucją ma na to miesiąc. Według analityków, będzie on kandydatem Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli w wyborach prezydenckich. Maduro zmierzy się w wyborach z Enrique Caprilesem Radonskim, który jest jedynym kandydatem opozycji.
Opozycja zbojkotowała zaprzysiężenie Maduro. Zgodnie twierdzi, że to jaskrawe pogwałcenie konstytucji Wenezueli, która stanowi, że w przypadku śmierci prezydenta tymczasowym szefem państwa powinien zostać przewodniczący parlamentu.
Nicolas Maduro, były kierowca i związkowiec, był zastępcą prezydenta Hugo Chaveza i jego zaufanym współpracownikiem.