Trwa ładowanie...
07-01-2013 09:23

Maciej Dębski: Mają jeden cel - wyłudzić pieniądze

Niektórzy socjologowie twierdzą, że społeczeństwo istnieje jedynie wtedy, gdy doświadcza różnorodnych problemów. Zwolennicy tej teorii twierdzą również, że występujące problemy społeczne były, są i będą integralną częścią życia współczesnych społeczeństw, niezależnie od tego, ile sił włożymy w ich zwalczanie czy niwelowanie ich negatywnych skutków.

Maciej Dębski: Mają jeden cel - wyłudzić pieniądzeŹródło: WP.PL, fot: Krzysztof Hawrot
d2t7wae
d2t7wae

Jak trudno sobie wyobrazić kartkę bez jej marginesu, tak trudno się nie zgodzić z faktem, że obok ludzi doskonale odnajdujących się w życiu społecznym (w jego głównych zmianach i skomplikowanych transformacjach) żyje cała rzesza tych, którzy uwikłani są w różnorodne sytuacje kryzysowe, życiowe sytuacje bez przysłowiowego wyjścia. O takich ludziach pisze się w różnorodny sposób raz to nazywając ich osobami luźnymi, nieprzypisanymi, w innych miejscach nazywając ich osobami marginalizowanymi. Niektórzy określają ich jeszcze bardziej dosadnie: osoby uwikłane w różnorodne problemy społeczne to ludzie zbędni, niepotrzebni, ludzie - odpady. W potocznym, i często pochopnym myśleniu wielu z nas twierdzi dodatkowo, że osoby takie na marginesie pozostają z własnej inicjatywy, z własnego wyboru przyjmując niejako nowy niekonwencjonalny (niszowy) styl życia.

Zajmując się na różny sposób naukowym oglądem różnorodnych problemów społecznych coraz częściej dochodzę do wniosku, że w osobach marginalizowanych jest coś fascynującego, coś, co nie pozwala nam spokojnie zasnąć, coś na kształt lustra, w którym odbijają się nasze potrzeby, pragnienia, dążenia. Osoby bezdomne, niepełnosprawne, ubogie, więźniowie, osoby uwiedzone alkoholem czy narkotykami z jednej strony stanowią dla nas swoistego rodzaju życiowy kontrapunkt (pchający nas do stwierdzeń, że nie chce być osobą bez dachu nad głową, osobą uzależnioną czy stygmatyzowaną ze względu na błędy popełnione w przeszłym życiu przestępczym), z drugiej zaś wyzwalają w nas określone stany emocjonalne i zachowania pozwalające nam współczuć, litować się, bać się, stronić od, być agresywnym czy obojętnym. Jednym z takich problemów, który wzbudza we mnie - najogólniej rzecz biorąc mieszane uczucia - jest zjawisko żebractwa.

Ów polską chwiejność opinii i zmieszanie punktów widzenia żebractwa widać chociażby w samych tytułach artykułów znajdujących się w zasobach internetowych: „Plaga żebractwa w komunikacji miejskiej”, „Miasto chce się pozbyć żebraków”, „Moralny szantaż żebraków”, „Żebraków-oszustów na ulicach coraz więcej”, „Wygońcie żebraków z tramwajów”, „Żebrzą bo nie chcą pomocy”, „Strażnicy gnębią kierowców zamiast meneli”, „Miasto wydaje krocie na żebraków”, „Wspomaganie ulicznych żebraków w XXI wieku jest złem”.

Im dłużej obserwuję osoby zbierające datki na ulicy (umówmy się, że tak będę mówił o osobach żebrzących, sam broniąc się przed używaniem słów i określeń stereotypowych i stygmatyzujących zarazem) tym częściej czuję się „nabity w butelkę”, nieco zmanipulowany, oszukany, uwiedzony własną wobec nich litością. Czasem chciałbym nie wiedzieć nic o specyfice procederu proszenia o pieniądze bądź inne towary w przestrzeni ulicy, wówczas byłoby mi najnormalniej w świecie o wiele łatwiej (i pewnie bardziej naiwnie) odprowadzać wózek z zakupami zrobionymi w hipermarkecie, odchodzić od zaparkowanego samochodu nie bojąc się o jego bezpieczeństwo, wspierać osoby kwestujące na rzecz poprawy zdrowia innych, wspomóc frywolnego studenta zbierającego na trunek alkoholowy.

d2t7wae

Te wszystkie figury żebracze (dziad, ofiara losy, kwestarz, współczesny trędowaty, menel, żebrak okazjonalny, wędrowiec, artysta, figura z rekwizytem, figura „kościół w tle”, figura komunikacyjna, osoba „nikt”), te wszystkie atrybuty (zwierzęta, dzieci, tabliczki informacyjne, instrumenty muzyczne, rekwizyty o charakterze religijnym, kościelnym) mają jedno główne zadanie: wyłudzić ode mnie, wyłudzić od innych dobroczynnych Polaków jakiekolwiek pieniądze: na zupę, na leczenie, na bilet powrotny do domu. Ci bardziej uczciwi (albo bardziej perfidni – wybór pozostawiam Czytelnikowi) jasno przyznają, że zbierają na piwo czy wódkę jednocześnie otwarcie wskazując, że o podjęciu legalnej pracy w zasadzie w ogóle nie myślą. A przechodnie wciąż dają i dają myśląc, że wspierają w sposób odpowiedni, czyniąc dobrze, zgodnie z biblijnym stwierdzeniem o przyodzianiu nagich czy w dom przyjęciu ubogich. Uwiedzeni litością zdają się zapominać, że jedynie co dziesiąta osoba zbierająca datki na ulicy czyni to ze względów
realnego doświadczania ubóstwa, zapominając o tym, że istnieje coś takiego, co w żargonie naukowym zwie się „żebractwem zawodowym”, mając za nic realizowane w wielu polskich miastach (Kraków, Wrocław, Łódź, Poznań, Gdańsk) kampanie społeczne edukujące obywateli o prospołecznych zachowaniach wobec zawodowego żebractwa.

Do umysłów potencjalnych ofiarodawców często nie przemawia również fakt, że za procederem zbierania datków na ulicy często kryją się zorganizowane grupy przestępcze wykorzystujące do zarobków całe rodziny, w szczególności dzieci.

Tak jakoś wyszło, że powielam typowy błąd wielu innych, którzy piszą o żebractwie jedynie w okresie zimowym bądź letnim kiedy interesujące zjawisko zdaje się przybierać na sile i znaczeniu. Pozostawiając na boku charakterystyczną sezonowość problemu żebractwa warto jednakże odkryć prawdziwe karty: czas związany z wydarzeniami religijnymi (np. czas świąt Bożego Narodzenia), kulturalnymi (lokalne jarmarki, uliczne przedstawienia, eventy) czy sportowymi (np. organizacja turniejów międzynarodowych) to doskonała okazja na uzależnienie od pomocy tych, którym bliżej do posługiwania się różnego rodzaju sztuczkami i manipulacjami niż do podjęcia pracy legalnej, to doskonała okazja do wzbudzenia w nas szczerej litości, ale i sztucznej odpowiedzialności za losy tych, którzy z jakichś względów i motywów (pewnie sobie najlepiej znanych) przyjmują określone figury i skutecznie wykorzystują przemyślane atrybuty aby zarobić sporo grosza. Czy chcemy w tym uczestniczyć? Ja na pewno nie.

Maciej Dębski, specjalnie dla Wirtualnej Polski

Maciej Dębski - dr socjologii, adiunkt Instytutu Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego, specjalista w zakresie problemów społecznych (w szczególności bezdomności i przemocy w rodzinie), autor i współautor wielu publikacji i raportów z zakresu socjologii problemów społecznych.

Denerwują cię, czy nie zwracasz na nich uwagi? Jakie jest twoje zdanie o żebrakach w Polsce? Kliknij tutaj, aby wypełnić ankietę

d2t7wae
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2t7wae
Więcej tematów