M. Środa dla WP: kochaj i rób co chcesz
„Kochaj i rób co chcesz” - pisał św. Augustyn, co zarówno w jego czasach, jak i w dzisiejszych brzmi niesłychanie permisywnie. Miłość to dziwne uczucie, silne, ślepe, namiętne i rzadko rozsądne, dające okiełznać się zasadami. Przyzwolenie więc dla działań płynących z miłości wydaje się wątpliwe z moralnego punktu widzenia. Ale – trzeba wiedzieć – gdy św. Augustyn wypowiedział to zdanie miał już za sobą okres młodzieńczej nieodpowiedzialności i swojej wielkiej miłości. Św. Augustyn nie pisał dla zakochanych, lecz dla członków chrześcijańskiej wspólnoty.
13.04.2009 09:40
Miłość, w teologii chrześcijańskiej, to rodzaj więzi, który wypełnia wszystko. Chrystus pojawił się ponoć na Ziemi nie po to by cokolwiek zmienić, lecz po to by obowiązujące prawa i zasady wypełnić miłością. Sam pan Bóg – jak wiadomo – stworzył świat i człowieka powodowany miłością. A więc to miłość jest racją tego świata. I winna być jego celem. W każdym razie w świecie chrześcijańskim. Dobrze to brzmi, ale bardzo nierealnie.
Jedno z kobiecych pism poprosiło niedawno swoje czytelniczki by napisały, którą z wartości i postaw sobie najbardziej cenią i której brak najbardziej im doskwiera w życiu codziennym. Czytelniczki odpowiedziały, że „życzliwość”. Chciałyby bowiem żyć w świecie ludzi życzliwych, których brak wydaje im się szczególnie przykry. Nie miłość, nie szacunek, ale prosta, zwykła życzliwość! Pomyślałam sobie, że w dzisiejszej Polsce chrześcijański postulat św. Augustyna jest nie tylko niezwykle trudny do realizacji, ale - coraz trudniejszy. Skoro brak nam prostej życzliwości, nie sposób oczekiwać na powszechną miłość.
Jeśli bowiem uporządkujemy różne cnoty, to życzliwość wydaje się cnota najmniejszą. Jest jakąś prababką cnót dojrzałych. Życzliwość jest zaledwie cechą pewnych relacji zewnętrznych. Nijak ma się do szacunku, miłości czy nawet tolerancji. Można bowiem być życzliwym bez okazywania szacunku, bez postaw tolerancji a na pewno bez miłości. Życzliwość – cnota maleńka, powierzchowna, ale absolutnie niezbędna, by życie toczyło się w miarę wartko i w miarę przyjemnie. Ale brak nam życzliwości! Na ulicach spotykamy zacięte twarze, w mediach twarze wykrzywione w złości, w instytucjach publicznych mamy mnóstwo twarzy niechętnych i wrogich. W internecie, w którym twarzy co prawda nie widać, mamy mnóstwo złośliwości i nienawiści werbalnej. Trochę tak jakby z augustyńskiego „Kochaj i rób co chcesz” wzięto jedynie drugą część zdania.
Być może nie sposób, nam śmiertelnikom, kochać zgodnie z zaleceniem św. Augustyna, być może strasznie nam trudno nie tyle kochać, co nawet być tolerancyjnym wobec innych. Ale życzliwość?! W tych dniach szczególnie religijnych, gdy większość wymieniać będzie w Kościołach „znaki pokoju” warto pomyśleć o tym, jak je przełożyć na zwykłe gesty życzliwości, których tak mało, że nawet św. Augustyn zgodziłby się na modyfikację swojego zalecenia: „Bądź bliźnim życzliwy! I nie zawsze rób to, co chcesz!”.
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski