"Oni zawsze kłamią". Stanowcza odpowiedź mieszkańców Alaski
Setki osób zgromadziły się w Anchorage na Alasce, by protestować przeciwko spotkaniu Donalda Trumpa i Władimira Putina. Demonstranci wyrazili niezadowolenie z braku udziału Wołodymyra Zełenskiego w rozmowach.
Co musisz wiedzieć?
- Protest w Anchorage: Kilkaset osób zebrało się w centrum miasta, by wyrazić sprzeciw wobec spotkania Trumpa i Putina.
- Brak Zełenskiego: Uczestnicy krytykowali brak obecności prezydenta Ukrainy w rozmowach.
- Porównania historyczne: Demonstranci nawiązywali do konferencji monachijskiej z 1938 r.
Demonstracja przed spotkaniem na Alasce
W czwartek w Anchorage na Alasce odbyła się demonstracja przeciwko spotkaniu Donalda Trumpa i Władimira Putina. Protestujący zgromadzili się przed centrum handlowym Midtown Mall, tworząc długi pas ukraińskich flag.
Na transparentach można było przeczytać hasła: "Trump to marionetka Putina", "Putin idź do domu, Trump spadaj", "Mordercy i przestępcy nie są tu mile widziani", "Zełenski powinien tu być" czy "Żadnych układów ze zbrodniarzami wojennymi".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szczyt na Alasce. "Putinowi zaczyna palić się grunt pod nogami"
Co mówią uczestnicy protestu na Alasce?
Jedna z protestujących przed szczytem Trump-Putin, Tam, w rozmowie z Polską Agencją Prasową nawiązała do konferencji monachijskiej z 1938 r.
- Jestem nauczycielką historii. Wiem, co stało się w 1938 r. z Krajem Sudeckim (oddanym Niemcom podczas konferencji monachijskiej - red.). Widzę, że potencjalnie coś podobnego może się powtórzyć tutaj - powiedziała. - A poza tym nie ufam ani naszemu faszystowskiemu prezydentowi, ani Rosjanom - oni zawsze kłamią i oszukują. Jeszcze dojdzie do tego, że Trump sprzeda im Alaskę - dodała.
Inna uczestniczka, Pamela Bergmann, wyraziła obawy, że Putin "wymanewruje amerykańskiego prezydenta, wykorzystując swoją większą wiedzę i obycie".
- Nie powinniśmy nawet gościć u nas zbrodniarza wojennego, nie powinniśmy dawać mu takich honorów, na które nie zasługuje. Zresztą to Zełenski powinien decydować o warunkach pokoju, a nie Trump z Putinem - podkreślała emerytowana urzędniczka.
Kathleen Witkowska-Tarr, niezależna dziennikarka o polskich korzeniach, zwróciła uwagę, że "w tym szczycie głównie chodzi o showmaństwo". - Ale z drugiej strony nie organizuje się chyba takiego wydarzenia, jeśli nie spodziewa się pozytywnych rezultatów. - powiedziała z nadzieją na pokój.
- Myślę, że jeśli to się skończy na niczym, to będzie dobry scenariusz. Bo jeśli się dogadają, to pewnie na niekorzyść Ukrainy. Nie chcemy tu żadnych zbrodniarzy podejmujących decyzje za ludzi, których nie ma przy stole - powiedziała Veronica Slajer.
Kobieta podkreśliła, że jest dumna z frekwencji demonstracji, bo nawet jeśli Anchorage to największe miasto Alaski, to wciąż jest to stosunkowo niewielka miejscowość licząca mniej niż 300 tys. mieszkańców.
Czwartkowa demonstracja to jedno z kilku planowanych zgromadzeń. W piątek ma odbyć się kolejna demonstracja, a Alaskańska Partia Republikańska planuje wiec poparcia dla Trumpa w tym samym miejscu.