Longin Pastusiak: po przepychankach komisja przystąpi do pracy
Mam nadzieję, że po tych przepychankach pierwszych, sporach proceduralnych wreszcie komisja przystąpi do merytorycznej pracy, bo w interesie całego społeczeństwa, w interesie parlamentu jest, aby jak najpełniej i jak najszybciej wyjaśnić tę kontrowersyjną i bulwersującą nas wszystkich aferę - mówił w Salonie Politycznym Trójki Longin Pastusiak, marszałek Senatu.
07.02.2003 | aktual.: 07.02.2003 11:02
Przemysław Barbrich: Panie marszałku, pojawiają się takie głosy ze strony opozycji i nie tylko opozycji, że miało być tak, jak w Stanach Zjednoczonych, że parlamentarna komisja śledcza wyjaśni wszystko w sprawie Rywina. Ale jest inaczej. Jak pan myśli, dlaczego?
Longin Pastusiak: Jesteśmy dopiero na początku pracy komisji śledczej. I rzeczywiście wspomniał pan słusznie o doświadczeniach amerykańskich, bo to jest kraj, który ma największe doświadczenia w pracach komisji śledczych, parlamentarnych. Ja tylko tak dla porządku przypomnę, że pierwsza komisja śledcza parlamentarna w Stanach Zjednoczonych została stworzona w 1792 roku, kiedy badano działania armii amerykańskiej na terytoriach indiańskich. Ja oczywiście mam nadzieję, że po tych przepychankach pierwszych, sporach proceduralnych wreszcie komisja przystąpi do merytorycznej pracy, bo w interesie całego społeczeństwa, w interesie parlamentu jest, aby jak najpełniej i jak najszybciej wyjaśnić te kontrowersyjną i bulwersującą nas wszystkich aferę.
Przemysław Barbrich: Patrzymy na Amerykę dlatego, że trudno chyba sobie wyobrazić taką sytuację, żeby członek amerykańskiej komisji śledczej, senator przed pierwszymi przesłuchaniami mówił, że taka komisja nic nie wyjaśni, a u nas już pojawiają się takie głosy. Może już popełniamy te błędy?
Longin Pastusiak: To jest rzeczywiście zadziwiające. Nie wyobrażam sobie, żeby w Stanach Zjednoczonych którykolwiek z członków jakiejkolwiek komisji śledczej, a tych komisji jest dużo. Bo ja też chcę zwrócić uwagę, że w Stanach Zjednoczonych każda komisja, każda stała komisja obu izb Kongresu ma uprawnienia śledcze. Ale powołuje się też nadzwyczajne komisję śledcze, jak na przykład do wyjaśnienia afery Watergate i gdyby którykolwiek z członków tamtej komisji, zanim komisja przystąpi do pracy powiedział, że nie wierzy w możliwość wyjaśnienia tej sprawy i że komisja jest do tego, aby kamuflować i kryć, to skompromitowałby się. Natychmiast by został odwołany, albo musiałby się podać do dymisji. A u nas zanim nasi członkowie jeszcze przystąpili do czegokolwiek, to już mówią, że nic z tego nie będzie.
Przemysław Barbrich: A czy to jest tak, że być może są to błędy młodej demokracji. Może popełniliśmy błąd przy tworzeniu tej komisji, w jej składzie, w układzie sił politycznych? Takie opinie się pojawiają.
Longin Pastusiak: Nie. Komisja powinna odzwierciedlać rzeczywiście układ sił w parlamencie polskim. I tak jest wszędzie na świecie. W skład komisji wchodzą proporcjonalnie przedstawiciele największych ugrupowań. Tutaj nie popełniono żadnego błędu. Natomiast pan mówi, że to jest błąd młodej demokracji. Prawdopodobnie wynika to z braku doświadczenia i nadmiernego partyjniactwa w podejściu do śledztwa. Tutaj nie mogą dominować interesy partii. Tu musi dominować dążenie do prawdy, zbadanie zgodności z prawem i to powinno być głównym celem każdego z tych członków komisji. A nie obrona interesów partyjnych i naprowadzenie komisji na jakieś zupełnie uboczne tory po to, żeby z tego czerpać jakieś korzyści polityczne dla własnego stronnictwa politycznego. Taka postawa jest, moim zdaniem, zupełnie niedopuszczalna i szkodzi autorytetowi tej komisji.
Przemysław Barbrich: Pan marszałek ma taką głęboką wiarę w to, że prawda weźmie górę nad partyjniactwem. Tak się stało w Stanach Zjednoczonych przy okazji afery Watergate. Tam część republikańskich senatorów zagłosowała za prawdą, a nie za interesem politycznym, który wiązał ich z Nixonem.
Longin Pastusiak: Tak. Część republikanów nie poparła aktu oskarżenia komisji sprawiedliwości Izby Reprezentantów, która była pierwszą, która sformułowała akt oskarżenia wobec prezydenta Nixona wówczas. Ale część republikanów wówczas poparła te akty oskarżenia.(PolskieRadio/iza)