Według wstępnych ustaleń policji, do wypadku doszło tuż przed godz. 18.00, w trakcie pobierania wody do akcji gaśniczej. Niewykluczone, że maszyna zawadziła o linię wysokiego napięcia i z niewielkiej wysokości spadła na podmokły grunt. Śmigłowiec nie eksplodował.
W wypadku lekko ranni zostali 56-letni pilot i 25-letni mechanik. Obu pogotowie przewiozło do szpitala w Częstochowie. Młodszy z poszkodowanych, po udzieleniu pomocy lekarskiej, opuścił już szpital.
Jak powiedział Włodzimierz Skalik, maszyna jest poważnie uszkodzona. Będziemy analizować przyczyny wypadku i wielkość uszkodzeń śmigłowca - powiedział Skalik. Według niego, tego typu śmigłowcem gaśniczym może latać sam pilot, ale dopuszczalna jest też załoga dwuosobowa.
Przyczyny wypadku zbada specjalna komisja. (jask)