Likwidacja warszawskiego getta
70 lat temu Niemcy rozpoczęli masową eksterminację warszawskich Żydów
Wywieźli z Warszawy 300 tysięcy ludzi - zobacz zdjęcia
70 lat temu, 22 lipca 1942 roku rozpoczęła się pierwsza masowa akcja likwidacyjna w getcie warszawskim. W niecałe dwa lata po oficjalnym wydzieleniu i zamknięciu żydowskiej dzielnicy, z niespotykaną siłą ruszyło "ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej".
Na przestrzeni dwóch miesięcy ze stolicy wywieziono około 300 tysięcy Żydów, co stanowiło 80 proc. mieszkańców getta. Większość z nich trafiło do obozu zagłady w Treblince, który powstał obok funkcjonującego obozu pracy. Otwarcie KL Treblinka II zbiegło się w czasie z początkami likwidacji warszawskiego getta.
Zdjęcie wykonane między kwietniem a październikiem 1940 roku, przedstawia budowę muru w poprzek ulicy Świętokrzyskiej obok skrzyżowania z Marszałkowską. Nie jest to jego ostateczna pozycja, ponieważ w 1940 roku wznoszono wiele tymczasowych grodzeń wokół osiedli żydowskich.
(WP.PL/sol)
"Żydowska Warszawa nagle zamarła"
Od czasu początków getta w kwietniu 1940 roku, życie w odseparowanych kwartałach stało się walką o przetrwanie. Od listopada 1940 do lipca 1942 roku w żydowskiej dzielnicy z powodu głodu i chorób zmarło około 100 tysięcy osób. Ale najgorsze miało się dopiero rozpocząć.
"Dzień zgiełku, chaosu i strachu, wiadomość o wydaleniu Żydów błyskawicznie rozprzestrzenia się po mieście - żydowska Warszawa nagle zamarła, sklepy są zamknięte, Żydzi biegają zdezorientowani i przerażeni" - pisał 22 lipca mieszkaniec getta Abraham Lewin w swoich pamiętnikach. Jego najgorsze obawy właśnie zaczęły się spełniać.
Na zdjęciu: żydowskie dzieci uciekają przed strażnikiem w getcie (1943 rok).
"Małe getto" jedzie na Umschlagplatz
Rozpoczęło się metodyczne wyłapywanie Żydów. Na pierwszy rzut trafiały najłatwiejsze cele - bezdomni, ulicznicy i więźniowie. Wywożono przede wszystkim z terenu tzw. "małego getta" - południowej części wygrodzonej dzielnicy.
Miejscem koncentracji schwytanych Żydów był Umschlagplatz, który do tej pory wyznaczał granicę getta. Tutaj rozładowywano towary dostarczane ze strony nieżydowskiej. Teraz stał się także miejscem załadunku ludzi, którzy mieli trafić do obozów zagłady.
Dziś w miejscu dawnego Umschlagplatz, przy zbiegu ulic Stawki i Dzikiej, znajduje się pomnik Umschlagplatz.
Na zdjęciu: niemiecki żołnierz legitymuje wybrane osoby w getcie warszawskim (1943 rok).
Grabarze przychodzą o świcie
"Katastrofa za katastrofą, nieszczęście za nieszczęściem. Małe getto zostało wywleczone na ulice. (...) Płaczą Żydzi, płaczą i liczą na cud. Likwidacja trwa. (...) Na Zamenhofa Niemcy wyciągnęli ludzi z tramwaju i zabili ich na miejscu" - pisał Abraham Lewin w początkowym okresie czystki. Później wpisy o podobnym charakterze stały się codziennością.
Na zdjęciu: mężczyzna wywozi ciała Żydów, którzy zmarli z głodu (1943 rok). W tamtym czasie, każdego dnia o świcie na ulicach warszawskiego getta można było zauważyć grabarzy, którzy zbierali z ulic nagie ciała. Ekstremalne warunki panujące w getcie zmuszały rodziny do sprzedawania ubrań swoich bliskich.
Zgłoś się na ochotnika - dostaniesz chleb i dżem
Abraham Lewin wspomina, że po ulicach getta krążyły pogłoski o trzech kilogramach chleba i zapasie dżemu dla każdego, kto z własnej woli odda się w niemieckie ręce. Jednak z czasem wszyscy musieli porzucić złudzenia.
"Jesteśmy niewielką pozostałością największej żydowskiej społeczności na świecie. (...) Według naszych przedstawicieli, ilość Żydów legalnie przebywających w Warszawie wynosi 34 tysiące, a około 50 tysięcy się ukrywa. Ponad 300 tysięcy Żydów zostało eksterminowanych na przestrzeni niecałych ośmiu tygodni" - pisał we wrześniu 1942 roku Abraham Lewin.
Na zdjęciu: SS-man przeprowadza inspekcję żydowskich robotników (kwiecień 1943 roku). Scena miała najprawdopodobniej miejsce w okolicach fabryki reperacji hełmów Hermana Brauera przy ulicy Nalewki, która zatrudniała dwa tysiące pracowników.
"Nach dem Umschlagplatz"
Po zakończeniu likwidacji, "oczyszczone" tereny zostały przyłączone do nieżydowskiej Warszawy. Część kwartałów położonych na północy, należała do tzw. "dzikich" obszarów. Niektóre z nich były już wysiedlone i obowiązywał w nich zakaz zamieszkania i przebywania. W innych tłoczyli się pozostali Żydzi. Około 60 tysięcy zostało w getcie. Zostali oszczędzeni, bo stanowili siłę roboczą w fabrykach i warsztatach należących do Niemców.
Na zdjęciu: Żydzi prowadzeni na pociąg do obozu zagłady. Fotografia znalazł się w raporcie niemieckiego generała Jurgena Stroopa z podpisem "Nach dem Umschlagplatz" ("Do Umschlagplatz").
Jurgen Stroop pacyfikuje, co zostało do spacyfikowania
Poczucie beznadziei, a wraz z nim pewność niechybnego końca, wzrastały każdego dnia. W tych warunkach Żydzi chwycili za broń. Do pierwszego oporu doszło po kolejnej wywózce w styczniu 1943 roku, ale powstanie w getcie warszawskim wybuchło dopiero 19 kwietnia.
Do tłumienia żydowskiego buntu Niemcy wyznaczyli prawdziwego "fachowca". Wcześniej gen. Jurgen Stroop skutecznie zwalczał partyzantkę na Ukrainie i Kaukazie. Zdjęcia z raportu Stroopa są bodaj najlepszą fotograficzną relacją zagłady warszawskich Żydów.
Na zdjęciu: Jurgen Stroop - "Dowódca wielkiej operacji" (jak brzmiał podpis pod zdjęciem zamieszczonym w raporcie). Generał stoi w środku i patrzy w górę. Z lewej widać pożar kamienicy przy ulicy Nowolipie 66 i fragment muru getta.
Beznadziejna walka
Beznadziejna walka trwała niecały miesiąc. Słabo uzbrojeni bojownicy nie mogli sprostać niemieckiej armii. Za koniec powstania uznaje się datę 16 maja 1943 roku. Tego dnia Stroop nakazał wysadzenie Wielkiej Synagogi na ulicy Tłomackie, największej żydowskiej świątyni w Warszawie. "Była żydowska dzielnica mieszkaniowa przestała istnieć!" - napisał w swoim raporcie kat powstania Żydów.
Raport o likwidacji warszawskiego getta, nad którą czuwał gen. Jurgen Stroop, wykonano na zlecenie Heinricha Himmlera.
Na zdjęciu: fotografia dołączona do raportu Jurgena Stroopa z maja 1943 roku. Z czwórki widocznej na pierwszym planie, tylko mężczyzna przeżył wojnę. Był synem, mężem i ojcem dla kobiet ze zdjęcia, po wojnie został sam. Zdjęcie wykonano na ulicy Nowolipie przy skrzyżowaniu ze Smoczą.
Najsłynniejsza fotografia
Przedstawiona fotografia z warszawskiego getta jest jednym z najbardziej znanych zdjęć z czasów II wojny światowej. Scena, w której SS-mani wywlekają z kryjówki żydowskie kobiety i dzieci, tak jak wszystkie zdjęcia z raportu Stroopa, została uwieczniona w maju 1943 roku, w czasie żydowskiego powstania.
Po latach wiele z kobiet i dzieci zostało rozpoznanych, ustalono nawet dane SS-mana z karabinem, jednak tożsamość "chłopca z getta", który najbardziej przykuwa uwagę, jest niejasna. Z równą dozą prawdopodobieństwa mogli to być Levi Zelinwarger, Tsvi Nussbaum lub Artur Dąb Siemiątek.
KL Treblinka - "kąpiel" przed dalszą podróżą
Po powstaniu głównym miejscem kaźni warszawskich Żydów był obóz koncentracyjny w Warszawie przy ulicy Gęsiej, gdzie trafiali także Polacy. Jednak w okresie "wielkiej likwidacji", podczas której z Warszawy wywieziono około 300 tysięcy Żydów, głównym punktem wywózek był obóz zagłady w Treblince, powstały obok istniejącego obozu pracy.
Treblinka to przykład sprawnie funkcjonującego przemysłu zagłady. Po przyjeździe do obozu, oddzielano dzieci i kobiety od mężczyzn. Wszyscy musieli złożyć swoje ubrania, a kosztowności zostawić w depozycie. Niemcy tłumaczyli, że czeka ich "prysznic", a rzeczy zostaną zdezynfekowane przed dalszą podróżą do obozów pracy. Depozyty, składanie ubrań - wszystko sprawiało wrażenie, że po "kąpieli" Żydzi odzyskają swoje rzeczy...
Ginęli w męczarniach, przez kilkanaście minut dusząc się dymem gazów spalinowych, który był tańszy i łatwiej dostępny niż cyklon B.
KL Treblinka II był dedykowany wyłącznie Żydom (wyjątek stanowiło kilka transportów Romów).
Na zdjęciu: współczesne odwzorowanie dołów kremacyjnych w obozie w Treblince.
Panorama getta
Panorama warszawskiego getta po zrównaniu go z ziemią na rozkaz Adolfa Hitlera. Z lewej strony widoczny Ogród Krasińskich i ulica Świętojerska. Fotografię wykonano już po wojnie, najprawdopodobniej około 1950 roku.
W tekście wykorzystano fragmenty pamiętników Abrahama Lewina. Autor trafił do Treblinki na początku 1943 roku.
(WP.PL/sol)