PolskaLider Lady Pank ukarany za "rzucanie mięsem" na scenie

Lider Lady Pank ukarany za "rzucanie mięsem" na scenie

Gdański sąd rejonowy ukarał naganą
wokalistę zespołu Lady Pank, Janusza Panasewicza, za to, że
podczas koncertu, który odbył się w czerwcu 2007 r. w Pruszczu
Gdańskim, wulgarnie odzywał się do publiczności. Sąd zdecydował
również, że wokalista ma zapłacić 100 zł zryczałtowanych kosztów
postępowania sądowego.

Zawiadomienie o przestępstwie wokalisty złożyła policja. Świadkowie przesłuchiwani przez sąd w czasie procesu nie potrafili jednoznacznie stwierdzić, jakiego typu wulgaryzmy padły ze sceny. Część z nich nie pamiętała już koncertu. Orzekając o winie Panasewicza sąd powołał się jednak na zeznania świadków zebrane podczas postępowania przygotowawczego.

Panasewicza bronili przed sądem jego koledzy z zespołu. - Podczas koncertów Janusz jest bardzo żywiołowy - w tańcu, śpiewaniu, gestach i ruchach - ale bardzo rzadko rozmawia z publicznością - zeznawał m.in. na jednej z rozpraw lider Lady Pank Jan Borysewicz.

Borysewicz podkreślił też, że muzycy podczas występów nie używają obraźliwych wyrażeń, choć tego typu słowa trafiają się w tekstach ich piosenek. Poproszony przez sąd o przykład, lider Lady Pank zacytował fragment zwrotki utworu "W siódmym niebie", zaczynającej się od słów: "Wiadomo, wszyscy: k... i złodzieje".

Podczas tego samego koncertu w Pruszczu Gdańskim, doszło też do innego incydentu z udziałem Panasewicza. W ub. roku Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał wokalistę grupy na 13 tys. zł grzywny i 3 tys. zł nawiązki za to, że podczas występu rzucił ze sceny w publiczność plastikową butelką z wodą. Trafiła ona w głowę 24-letnią fankę zespołu, która robiła zdjęcia. Kobieta upadła, ale nie odniosła obrażeń. Badanie krwi po zdarzeniu wykazało u Panasewicza ok. 1,8 promila alkoholu.

Źródło artykułu:PAP
lady pankjanusz panasewiczproces
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)