Liban: 42 zabitych w zamachach przed sunnickimi meczetami w Trypolisie

Ekipy ratunkowe złożone ze strażaków, saperów, lekarzy i sanitariuszy nadal prowadzą akcję ratunkową w miejscach eksplozji, które nastąpiły w czasie gdy w świątyniach Takwa w śródmieściu Trypolisu i al-Salam w dzielnicy portowej kończyły się modły, a wierni opuszczali meczety i kierowali się do samochodów.

Telewizja libańska pokazuje spalone samochody zaparkowane w sąsiedztwie świątyń, rannych i zabitych leżących na ulicy, ewakuację przerażonych i zapłakanych dzieci z miejsca zamachów.

Jeden z meczetów uszkodzonych przez eksplozje znajduje się w pobliżu domu, w którym mieszka premier Libanu Mohammad Nadżib Mikati.

Źródła policyjne poinformowały dziennikarzy, że wśród osób, które odniosły obrażenia jest b. dowódca policji, generał Aszraf Rifi, który w chwili eksplozji przebywał w swym domu nieopodal miejsca zamachu.

Jak się wydaje, zamachy były odwetem za dokonany tydzień wcześniej zamach bombowy na szyicki meczet w południowej części Bejrutu, gdzie zabito co najmniej 24 ludzi.

Napięcie między społecznościami sunnicką i szyicką w Libanie wyraźnie wzrosło w następstwie trwającej już ponad dwa lata krwawej rewolty antyrządowej w Syrii. Wielu libańskich szyitów popiera reżim prezydenta Baszara al-Asada, walczący ze zdominowaną przez sunnitów rebelią.

Hezbollah ogłosił po zamachach komunikat, w którym wyraża solidarność z ofiarami. "Sądzimy, że ich celem było pogrążenie Libanu w chaosie i zniszczeniu" - głosi komunikat.

Przeciwnicy Hezbollahu ponownie wezwali to islamskie ugrupowanie do wycofania swych "brygad ochotników" walczących w Syrii po stronie reżimu Baszara al-Asada.

Najtragiczniejszy z poprzednich zamachów wydarzył się w Libanie 15 sierpnia tego roku w bejruckiej dzielnicy opanowanej przez szyicki Hezbollah. Zginęło wówczas 27 osób, a 336 odniosło rany.