ŚwiatLekarze wyszli na ulice, żądają podwyżek płac

Lekarze wyszli na ulice, żądają podwyżek płac

Izraelscy lekarze z publicznej służby zdrowia wyszli na ulice w proteście przeciwko impasowi w negocjacjach z rządem na temat podwyżek płac i poprawy warunków pracy

20.07.2011 | aktual.: 20.07.2011 22:33

Lekarze i stażyści opuścili masowo szpitale w połowie zmiany, by w ten sposób wyrazić sprzeciw wobec załamania się rozmów z rządem o podwyżkach i poprawie warunków pracy w przepełnionych ich zdaniem szpitalach.

Lekarze z centrum medycznego Suraski w Tel Awiwie pomaszerowali w kierunku gmachu Izraelskiego Stowarzyszenia Medycznego. Po drodze krzyczeli: - Bibi, nie zabijaj publicznej służby zdrowia. "Bibi", to zdrobnienie imienia premiera Benjamina Netanjahu, który jest jednocześnie ministrem zdrowia. Lekarze obarczają go winą za sytuację w sektorze medycznym i mówią, że przez 108 dni trwania ich pełzającego protestu szef rządu nie znalazł czasu na rozmowę z nimi.

Do podobnych akcji doszło w całym kraju, m.in. w Aszkelonie, Haderze i Kfar Sabie. W Hajfie lekarze-stażyści zablokowali główną ulicę.

Około 600 lekarzy ogłosiło, że nie chcą, by stowarzyszenie nadal reprezentowało ich interesy. Założyli nowe - "Mirsham"(hebr. recepta)
, ale potrzebuje ono jeszcze 400 członków, by zostało uznane przez władze jako legalny związek zawodowy.

W czwartek lekarze mają demonstrować pod siedzibą Knesetu w Jerozolimie. Grożą, że jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione, ogłoszą strajk generalny.

W tym tygodniu lekarze, którzy przeciętnie zarabiają ponad 9 tys. szekli (7 200 złotych), odrzucili propozycję 40-procentowej podwyżki, bo żądają też zatrudnienia większej liczby lekarzy, argumentując, że szpitale są przepełnione. Twierdzą, że oprócz wykonywania swoich normalnych obowiązków muszą jeszcze dodatkowo wziąć 9 nocnych dyżurów w miesiącu - zamiast sześciu przewidzianych przez umowę zbiorową z rządem sprzed 10 lat.

Wiceminister zdrowia Jakow Litzman odrzuca oskarżenia lekarzy i mówi, że negocjacje płacowe prowadzone przez rząd i stowarzyszenie lekarzy miały się ku końcowi, gdy medycy nagle postanowili "zrewidować niektóre kwestie". - Nie wiem, czemu. Ministerstwo Finansów nie zgadza się na to, bo już wcześniej przystało na kompromis - twierdzi Litzman.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)