Lekarze niepotrzebnie amputowali kobiecie pierś
Z opinii biegłych wynika, że zbyt pochopnie
zdecydowano o rodzaju leczenia Małgorzaty L., której w
Świętokrzyskim Centrum Onkologii (ŚCO) amputowano pierś i węzły
chłonne. W Sądzie Rejonowym w Kielcach odbyła się kolejna
rozprawa w procesie oskarżonych lekarzy.
20.09.2006 | aktual.: 20.09.2006 18:19
Prokuratura Rejonowa w Kielcach wszczęła śledztwo na wniosek poszkodowanej kobiety. Oskarżeni nie przyznają się do winy.
Z powodu choroby w sądzie nie zjawił się specjalista chirurg, który przewodniczył zespołowi biegłych.
Sprawa dotyczy wykonanej w ŚCO w maju 2002 roku amputacji piersi i węzłów chłonnych u 41-letniej Małgorzaty L. Wykonane po zabiegu badania histopatologiczne nie wykazały raka. Prokuratura oskarżyła dwóch chirurgów o nieumyślne spowodowanie ciężkiego kalectwa oraz trwałego oszpecenia pacjentki. Jeden z oskarżonych przygotował plan operacyjny, drugi - kierował zabiegiem.
Zespół biegłych ze Szczecina uznał, że w przypadku L. nie zachowano należytej staranności w ocenie wyników badań i nie postawiono właściwego rozpoznania przed rozpoczęciem leczenia. Wyniki badań nie upoważniały do radykalnej operacji.
Przesłuchiwana na rozprawie biegła patomorfolog z tego zespołu powiedziała, że decyzję o zabiegu podjęto nie uwzględniając wszystkich wyników badań diagnostycznych.
Profesor zeznała, że w jej opinii, obraz w preparatach cytologicznych z biopsji nie upoważniał do rozpoznania raka. Nie zgodziła się z postawionym w ŚCO na podstawie tego badania "stanowczym i jednoznacznym" rozpoznaniem raka.
Zwróciła uwagę na to, że nie znalazła w materiale tej sprawy takiego opisu zmiany, który upoważniałby do klinicznego rozpoznania raka.
Według niej, w przypadku Małgorzaty L. powinno być przeprowadzone albo badanie śródoperacyjne tzw. intra albo wycięcie zmiany i jej badanie histopatologiczne.
Biegła zeznała, że nie znalazła raka w preparatach histopatologicznych sporządzonych z materiału pooperacyjnego.
Druga biegła - specjalistka radioterapii onkologicznej - zeznała, że z uwagi na brak spójności między badaniem klinicznym, badaniami obrazowymi, czyli USG i mammografią oraz badaniem cytologicznym, należało zachować ostrożność przy podejmowaniu decyzji o rodzaju leczenia operacyjnego. Oprócz cytologii i wyczuwalnego guza należało zwrócić uwagę na wyniki USG i mammografii.
Nawet gdy jest jedna wątpliwość, to należy wytłumaczyć ją do końca. Gdybyśmy tak nie postępowali, to niepotrzebnie okaleczalibyśmy naszych pacjentów - powiedziała.
Jej zdaniem, w przypadku Małgorzaty L. należało wykonać badanie śródoperacyjne lub usunąć sam guz.