Trwa ładowanie...
d3cr139
16-05-2005 07:05

Kwaśniewska bez barier

Potrafiła rzucić w pokojówkę źle ułożonymi kwiatami z wazonu czy zwymyślać sprzątaczkę, gdy znalazła na dywanie sierść psa.
Nazywali ją "Mama Afryka". Była "Matką Narodu", żywą legendą, żoną jeszcze większej legendy. Winnie Mandela była symbolem walki z apartheidem, ikoną wiernej żony, źródłem utrzymania dla biedoty ze slumsów Soweto. I choć niektórzy szeptali, że ten kryształ ma skazy (obwiniano ją o tolerowanie porwań i pobić, których dokonywała jej osobista ochrona), to wciąż miała miliony wyznawców. Pozycją Winnie zachwiał dopiero korupcyjny skandal, który wybuchł po roku jej pracy jako wiceministra kultury, nauki i technologii. A potem zaczął się zjazd. W 2003 r. Winnie skazano na cztery lata więzienia za korupcję.
Jolancie Kwaśniewskiej nikt nie stawia takich zarzutów jak Winnie Mandeli.

d3cr139
d3cr139

Jednak jeszcze półtora roku temu była ona w Polsce również "Matką Narodu", a także Matką Teresą i lady Dianą, nadzieją lewicy i murowanym pewniakiem w prezydenckich wyborach, fotografowaną przez hollywoodzkich fotografików pięknością i kochającą żoną, koneserem i promotorem sztuki oraz bywalczynią balów arystokracji, przyjaciółką koronowanych głów i kobietą światową, rozmawiającą jak równa z równą z Hillary Clinton. Była wreszcie największą polską gwiazdą kultury masowej. Dziś związki z Jolantą Kwaśniewską stają się dla wielu jej znajomych coraz bardziej kłopotliwe. I zaczynają oni stawiać niewygodne pytania: jak powstał i jak upada mit Kwaśniewskiej? Czy pierwsza dama ma wpływ na to, co się dzieje (czy raczej, co się załatwia) w tzw. dużym pałacu? Czym jest jej fundacja charytatywna?

Fundacja dostatniej przyszłości Kwaśniewskich

Spadek popularności i postępujące osamotnienie pierwszej damy swój początek mają w pracach orlenowskiej komisji śledczej. Prezydentowa jeszcze przed nią nie stanęła, a już musiała się tłumaczyć z wielu darowizn na rzecz swojej fundacji oraz z dziwnych znajomości. Najpierw dziennik "Życie" opublikował jej fotografie z Andrzejem Kuną i Aleksandrem Żaglem (na tej samej imprezie opłatkowej w warszawskim hotelu Holiday Inn był jeszcze Edward Mazur, podejrzany o zlecenie zabójstwa generała Papały). Potem "Wprost" pokazał zdjęcia pierwszej damy z aresztowanym lobbystą Markiem Dochnalem, a niedawno "Rzeczpospolita" - fotografię z Edwardem Mazurem. Jolanta Kwaśniewska zaprzeczyła znajomości z Kuną, Żaglem i Mazurem, przyznając się tylko do kontaktów z Dochnalem.

Sejmowi śledczy stawiają tezę, że kierowana przez prezydentową fundacja Porozumienie bez Barier stała się "pralnią pieniędzy bez barier". Bardziej trafne wydaje się nazwanie jej "fundacją pomyślności Kwaśniewskich". Były minister zdrowia Mariusz Łapiński sugeruje, że wielkie koncerny próbowały przez fundację załatwiać swoje interesy. - Kiedy rozpocząłem walkę z firmami farmaceutycznymi o tańsze leki przeciw cukrzycy, Porozumienie bez Barier ogłosiło "Rok cukrzycy", a Polpharma przekazała fundacji milion złotych - opowiada Łapiński. W artykule "Pałac bez barier" (nr 13) opublikowaliśmy dowody, że wpłaty na fundację były traktowane jako przepustka do Pałacu Prezydenckiego - także dla podejrzanych biznesmenów i lobbystów, takich jak Dochnal czy opisany przez nas Andrzej Perczyński, jeden z bohaterów afery PZU.

Podejrzenia o innej roli fundacji niż zapisana w statucie podsycały to, że Jolanta Kwaśniewska długo broniła się przed ujawnieniem listy darczyńców. I teraz bez względu na to, że Porozumienie bez Barier naprawdę pomogło tysiącom chorych dzieci, przebadało dziesiątki tysięcy kobiet i wyremontowało wiele sal w domach opieki, będzie się kojarzyć z podejrzanymi donatorami i sugestiami o przepływających przez fundację brudnych pieniądzach i załatwianych tam interesach.

d3cr139

Kwaśniewscy spółka z o.o.

Dziś już wiadomo, że 10 lat prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego nie upłynęło tak leniwie, jak twierdzi Andrzej Lepper. Sejmowi śledczy z komisji Rywina i Orlenu dowodzą, że to w gabinecie głowy państwa zapadały wszystkie najważniejsze decyzje biznesowe, tam rozdzielano posady, prywatyzowano firmy, tam rodził się najgorszy model politycznego kapitalizmu.

"Księżniczka sobie tego życzy" - usłyszał w styczniu 2002 r. Mariusz Łapiński, wówczas minister zdrowia, od Marka Ungiera, wtedy szefa gabinetu prezydenta, na spotkaniu w kancelarii głowy państwa. Za pośrednictwem Ungiera prezydentowa (bo to ona była ową "Księżniczką") miała się domagać od ministra zdrowia przedłużenia umowy z LFO. Udziałowcem tej firmy był dobry znajomy prezydentowej Włodzimierz Wapiński (mieszkał w apartamencie Kwaśniewskich po ich przeprowadzce do prezydenckiego pałacu). LFO miało wybudować fabrykę osocza, lecz ta nigdy nie powstała, a LFO nie spłaciło kredytu, którego 60 proc. gwarantował rząd.

Wydział ochrony prezydenta

"Przyszła pani prezydent" - pisała "Viva!", a umiejętnie układane sondaże pokazywały Jolantę Kwaśniewską jako damę stanu, która jest gotowa przejąć schedę po mężu. Wraz ze spadkiem notowań lewicy to prezydentowa miała być ostatnią deską ratunku dla postkomunistów. "Jola na prezydenta, a Olek pomaga nam odbudować partię" - taki scenariusz na wybory 2005 r. naszkicował jeden z liderów SLD. W grudniu 2001 r. na Jolantę Kwaśniewską głosowałoby aż 62,2 proc. Polaków (badanie Pentora na zlecenie "Wprost"). Jednocześnie aż 42,5 proc. badanych uważało wtedy, że mogłaby być lepszym prezydentem od Aleksandra Kwaśniewskiego. W tym wszystkim nie chodziło o rzeczywistą sukcesję po mężu na najwyższym stanowisku w państwie. Kreowanie wizerunku prezydentowej jako możliwego sukcesora miało ukryć prawdę o Pałacu Prezydenckim, o robionych tam interesach i zawieranych układach. Wyidealizowana pierwsza dama stanowiła dla nich cudowny parawan. Nikt przecież nie mógł podważać uczciwości męża tak zacnej kobiety.

Robert Mazurek
Współpraca: Anita Blinkiewicz

d3cr139
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3cr139
Więcej tematów