PolskaKuzyn prezydenta ma posadę w Orlenie

Kuzyn prezydenta ma posadę w Orlenie

Kuzyn prezydenta Jan Maria Tomaszewski od dwóch i pół roku jest zatrudniony w najpotężniejszej spółce skarbu państwa w Polsce - poinformował na swoich stronach internetowych "Wprost". Trafił tam za prezesury Piotra Kownackiego, do niedawna jednego z najbliższych współpracowników głowy państwa. Jego wynagrodzenie wynosi ok. 10 tys. zł. Według rozmówców "Wprost" w Orlenie, posada może być fikcyjna.

09.09.2009 | aktual.: 09.09.2009 20:51

Braci Kaczyńskich łączą z Janem Marią Tomaszewskim nie tylko więzy rodzinne, ale także autentyczna przyjaźń. Był on jednym z ich głównych kompanów w młodzieńczych latach. Z ustaleń „Wprost" wynika, że Tomaszewski, który z wykształcenia jest plastykiem, trafił do Orlenu 1 marca 2007 roku, czyli niecały miesiąc po objęciu funkcji prezesa spółki przez Piotra Kownackiego. Został zatrudniony na stanowisku eksperta do spraw mediów. - W ciągu tych dwóch lat widziałem go może dwa razy. Nie słyszałem też, by uczestniczył przy realizacji jakiegokolwiek projektu. Wygląda to tak, jakby był tam zatrudniony tylko po to, by odbierać pensję - mówi jeden z menedżerów spółki.

Nieobecność Tomaszewskiego w pracy częściowo wyjaśniają odpowiedzi uzyskane w biurze prasowym Orlenu. Wynika z nich, że kuzyn prezydenta „obecnie nie świadczy pracy z powodu długookresowego zwolnienia lekarskiego." A ile zarabia? Tego rzecznik spółki nie chce już zdradzić. Z ustaleń wynika jednak, że jego wynagrodzenie wynosi ok. 10 tys. zł na czysto. W biurze prasowym Kancelarii Prezydenta skomentowano, że Lech Kaczyński w żaden sposób nie zabiegał o posadę dla swojego kuzyna.

Na temat Jana Marii Tomaszewskiego nie chciał rozmawiać także Piotr Kownacki. - Nie wypowiadam się do mediów - ucina wszystkie pytania dotyczące swojego byłego pracownika. Niewiele bardziej rozmowny jest Wojciech Heydel, który przejął po Kownackim stanowisko szefa Orlenu. - Prezes największej firmy w Polsce ma ważniejsze niż zajmowanie się pojedynczymi pracownikami. Pana Tomaszewskiego widziałem kilka razy w ży-ciu. To wszystko, co mam w tej sprawie do powiedzenia - powiedział Heydel.

Heydel i Tomaszewski na pewno spotkali się podczas jednej z firmowych imprez. Było to jeszcze za czasów Kownackiego. - Heydel witał w wejściu gości. Wszystko filmowała telewizja. Nagle jak spod ziemi wyrósł Tomaszewski. Podleciał do Heydla i w bardzo rubaszny, a wręcz niegrzeczny sposób przesunął go o kilka metrów. Okazało się, że Heydel stał przy samej toalecie, do której co chwilę ktoś wchodził. Tomaszewski widocznie poczuł się do swojej roli i nie chciał, by jego szef był filmowany na tle wejścia do kibla. Intencje może miał i dobre, ale forma, w jakiej zareagował, była nie do przyjęcia - opowiada jeden ze świadków zdarzenia. Mimo tego zajścia Heydel nie wyrzucił go z pracy. Z naszych ustaleń wynika, że za jego prezesury jeden z pracowników spółki zasugerował Tomaszewskiemu, by przestał pojawiać się w siedzibie spółki. Na stanowisku utrzymuje go także obecny szef Orlenu Jacek Krawiec, prywatnie brat prezydenckiej minister Małgorzaty Bochenek.

Lech Kaczyński bardzo liczy się ze zdaniem swojego kuzyna. Ostatnio także w sprawach wizerunkowych. Czy tajemniczy kuzyn zamierza jeszcze angażować się w kreowanie wizerunku prezydenta? Bardzo możliwe, tym bardziej, że już niedługo będzie miał na to więcej czasu. Z końcem grudnia 2009 roku kończy mu się umowa z Orlenem.

Michał Krzymowski

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)