Kulisy wyboru Bergoglio na papieża
Wygrał, bo poparła go "opozycja" wobec kurii rzymskiej?
To dlatego Bergoglio został papieżem
Wybór Jorge Bergoglio na papieża to ukłon w stronę 483 mln katolików mieszkających w Ameryce Łacińskiej - jest ich o niemal 200 mln więcej niż w Europie. O wyborze papieża spoza Europy przesądzili prawdopodobnie europejscy kardynałowie stojący w opozycji do obecnej kurii rzymskiej, wybór Argentyńczyka nie byłby jednak możliwy bez poparcia połowy kardynałów, którzy są spoza starego kontynentu.
Wybranie Jorge Bergoglio nie jest tak dużym zaskoczeniem, jak twierdzi część komentatorów. 3/4 katolików mieszka poza Europą, a w odsetku powołań Ameryka Południowa, Azja i Afryka jeszcze bardziej przewyższają najstarsze kraje katolickie - to wskazuje, że środek ciężkości katolickiego świata przeniósł się poza Europę. Wybór kandydata z Ameryki Południowej jest konsekwencją dawno odnotowanych zjawisk zachodzących w Kościele. Argentyńczyk był jednym z najpoważniejszych papabile (kandydatów na papieża) z "nowego świata".
**Zobacz również:
(mb/wp.pl)
Symbol skromności
Największa frakcja na konklawe domagała się kandydata niezwiązanego z rzymską kurią, która skompromitowała się przez serię afer. Jorge Bergoglio był dla "opozycji" idealnym kandydatem - wcześniej odmawiał obejmowania stanowisk w Watykanie, a w Rzymie pojawiał się sporadycznie. Uchodzi za człowieka bardzo skromnego. Właśnie przez stronienie od najwyższych watykańskich urzędów, nie był wymieniany wśród najważniejszych papabile.
- Nie ma szofera i przy przemieszczaniu się po Buenos Aires preferuje korzystanie z metra. W Rzymie porusza się pieszo lub środkami transportu publicznego. Ci, którzy znają go dobrze, uważają go za prawdziwego człowieka oddanego Bogu - pierwsza rzecz, o jaką zawsze prosi ludzi, to modlitwa za niego - pisze o nowym papieżu portal "Vatican Insider".
Przeczytaj też: Kardynałowie na konklawe podzieleni na frakcje
Zmierzch katolickiej Europy
Poparcie uzyskane dzięki głosom kardynałów spoza Europy może skutkować nominacjami na stanowiska w Watykanie dla kardynałów z Ameryki, Afryki i Azji. Jeśli tak się stanie i geograficzne rozmieszczenie katolików na świecie znajdzie swoje odzwierciedlenie w proporcjonalnej reprezentacji w Watykanie i wśród kardynałów, szansa na to, że kolejnym papieżem będzie np. duchowny z Afryki lub Azji, znacznie wzrośnie. Szczególnie, że to właśnie w krajach takich, jak Filipiny powołań do kapłaństwa jest najwięcej, a największe środki do budżetu Watykanu trafiają z Ameryki Północnej. Zlaicyzowana Europa jest centrum katolicyzmu już tylko historycznie. Według prognoz, w kolejnych dziesięcioleciach będzie jeszcze bardziej traciła na znaczeniu.
Na zdjęciu: wierni czekają na Placu św. Piotra na wynik konklawe.
(mb/wp.pl)
Nie będzie papieża z Brazylii
Frakcja stworzona przez kurię rzymską i większość włoskich kardynałów okazała się za słaba, aby przeforsować kandydaturę arcybiskupa Sao Paolo Odilo Scherera. Można przypuszczać, że zabieg z wystawieniem kandydata spoza Europy (Brazylia jest największym katolickim krajem) nie przekonał kardynałów z Ameryki, Afryki i Azji - część z nich od początku deklarowała, że poprze kandydata, który dokona zmian organizacyjnych i będzie otwarty na nowe zagrożenia dla Kościoła. Dlatego można przypuszczać, że uchodzący za najbardziej konserwatywnego spośród najważniejszych papabile, nie przekonał kardynałów spoza Europy.
63-letni Odilo Scherer był najmłodszym wśród papabile (kandydatów na papieża). Uchodzi za jednego z najbardziej otwartych na nowinki techniczne - jego konto na Twitterze śledzi ponad 30 tys. osób, dzięki temu ma świetny kontakt z wiernymi. Jeśli pontyfikat 76-letniego Bergoglio będzie krótki, Scherer na kolejnym konklawe może być głównym kandydatem.
Pokuta rzymskiej kurii
Przed frakcją kardynałów związanych z rzymską kurią nie ma tak jasnej przyszłości, jak przed jej Schererem. Jednym z głównych czynników scalających frakcję, która forsowała kandydaturę Scoli, a później Bergoglio, była chęć przeprowadzenia zmian w strukturach zarządzania Kościołem i odsunięcia od władzy duchownych wiązanych z aferami i skandalami w Watykanie.
Nowy papież zacznie prawdopodobnie od zmiany swojego otoczenia. Ma powody, aby nie ufać swojemu sekretarzowi stanu Tarcisio Bertone, który prawdopodobnie był jedną z głównych postaci uwikłanych w intrygi w Stolicy Apostolskiej, wychodzące na jaw w ostatnich latach.
Nowy papież będzie starał się wyjaśnić afery związane m.in. z wyciekiem tajnych dokumentów i tzw. "bankiem watykańskim", ale poza najważniejszymi osobami w Rzymie, nikt nie pozna kulis nieprawidłowości i skandali z ostatnich lat. Kardynałowie głosujący na Scolę domagali się zmiany stylu zarządzania Watykanem, ale nie wyciągania na światło dzienne i niechlubnych faktów.
Na zdjęciu: franciszkanin modlący się w katedrze w Sao Paolo, w czasie głosowania kardynałów.
Angelo Scola - prawa ręka papieża?
Cieszący się od początku największym poparciem kardynał Angelo Scola nie został papieżem, mimo że był pierwszym kandydatem silnej frakcji europejskich kardynałów stojących w opozycji do kurii rzymskiej. Aby zostać wybranym na papieża, musiał zyskać poparcie kardynałów spoza Europy, stanowiących niemal połowę głosujących. Ci jednak poparli frakcję stojącą w opozycji do kurii rzymskiej, ale nie jej kandydata.
Scola jest uznawany za duchownego rozumiejącego problemy chrześcijan na całym świecie. Od 2004 roku prowadzi stworzoną przez siebie fundację Oasis, której celem jest promowanie wiedzy o islamie i chrześcijaństwie wśród wyznawców obu religii, co ma pomóc wzajemnemu zrozumieniu. Problem ten jest jednym z najważniejszych dla kardynałów z Afryki i Azji. Wcześniej potrzebę wyboru osoby świadomej zagrożeń konfliktami na tle religijnych postulował m.in. kardynał z Australii George Pell. To jedno z wyzwań, które będzie musiał podjąć Franciszek I. Z pewnością może liczyć na wsparcie Angelo Scoli.
Nowa droga Kościoła?
Kandydatom spoza Europy, nie związanym z żadną z głównych frakcji, dawano niewielkie szanse na objęcie funkcji głowy Kościoła. Wybór papabile takiego, jak Peter Turkson z Ghany (na zdjęciu), którzy początkowo mieli najlepsze notowania u bukmacherów, był jeszcze mniej prawdopodobny. Stałoby się tak, gdyby konklawe trwało znacznie dłużej i kardynałowie nie mogliby dojść do porozumienia - tak było, gdy papieżem został Karol Wojtyła.
Wybór Argentyńczyka gwarantuje, że w Kościele nie będzie radykalnych reform, ale daje szansę na rozliczenie nieprawidłowości. Skromność i stronienie od wygód Franciszka I może być dobrym świadectwem dla pozostałych kapłanów. Pontyfikat unikającego najwyższych urzędów Bergoglio to na razie wielka niewiadoma, trudno określić, czy piękne świadectwa wystarczą, aby poradzić sobie w skomplikowanym środowisku Watykanu.
(mb/wp.pl)