Kukułka
Mówiąc o kinie kobiecym, spychamy je najczęściej do niższej (bądź niszowej) kategorii filmów tworzonych przez kobiety, o kobietach, dla kobiet - pisze Anita Piotrowska w "Tygodniku Powszechnym".
04.05.2005 | aktual.: 04.05.2005 10:04
Jeśli jednak w ogóle da się we współczesnym kinie takie zjawisko wyodrębnić, nie należy mylić go z nurtem feministycznym, ani tym bardziej z gatunkami zwyczajowo konsumowanymi przez kobiety, czyli kinem familijnym i melodramatem. Albowiem “kobiecość” oznacza przede wszystkim rodzaj wrażliwości - trudnej do zdefiniowania, zagrożonej stereotypizacją, a jednak od razu rozpoznawalnej.
Można ją odnaleźć równie dobrze w filmach tworzonych przez mężczyzn - począwszy od Erica Rohmera, a skończywszy choćby na recenzowanym tu przed tygodniem filmie Pawła Pawlikowskiego. Sposób postrzegania materii życia, szczególne wyczulenie na zmysłowy konkret, intymność nigdy nie mylona z ekshibicjonizmem - właśnie takie kobiece dotknięcie wyczuwamy w “Jedwabnej opowieści”, debiutanckim filmie Francuzki Eléonore Faucher.
Od pierwszych kadrów otwiera się przed nami mikrokosmos współczesnej młodej dziewczyny, która gdzieś we francuskiej mieścinie usiłuje ukryć przed wszystkimi niechcianą ciążę. Osamotniona w dylematach, buduje wokół siebie nieprzeniknioną skorupę. Jedyną szczeliną są listy pisane do przyjaciółki. Ale i tak rzeczywistość wokół powoli zamienia się w pułapkę. Codzienna, monotonna praca przy kasie w supermarkecie okazuje się nie do zniesienia. Wystawiona na wścibskie pytania koleżanek Claire postanawia rzucić pracę i zaszyć się w wynajętej garsonierze do momentu rozwiązania.
Udaje przed światem chorą na raka, która przybiera na wadze po zażyciu kortyzonu. W jednej ze scen pokazowym gestem wyrywa sobie pukiel włosów, by upozorować skutki chemioterapii. Dziecko, które za kilka miesięcy się urodzi, będzie oddane do adopcji. Jak u kukułki - mówi Claire - pisze Anita Piotrowska w "Tygodniku Powszechnym".