Kuba był rozpruwaczką
Najsłynniejszy seryjny morderca był kobietą - do takiej konkluzji doszedł szkocki genetyk po zbadaniu DNA na listach Kuby Rozpruwacza.
15.03.2007 | aktual.: 08.06.2018 14:41
Kiedy rankiem 31 sierpnia przy ulicy Buck Row znaleziono prostytutkę Mary Ann Nicols z poderżniętym gardłem, mieszkańcy wschodniego Londynu nie wiedzieli jeszcze, że nadchodząca jesień roku 1888 będzie wyjątkowo krwawa. Osiem dni później podobny los spotyka Annie Chapman, tyle że tym razem sekcja zwłok wykazuje, że wycięto jej macicę. 30 września przynosi już dwie okrutnie okaleczone ofiary, ale ukoronowaniem dzieła mordercy będzie dopiero śmierć Mary Kelly. Policja znajduje ją nagą we własnym łóżku, wśród poukładanych wokoło wnętrzności. Brakuje jedynie serca. Zbrodniarz zabrał je jako trofeum. Wszystkie ofiary były prostytutkami i wszystkie urodziły się w sierpniu albo we wrześniu. Wszystkim pięciu poderżnięto gardła, czterem wypruto wnętrzności, a zbrodnie - z wyjątkiem jednej - popełniono w East Endzie. Mało tego, do Scotland Yardu zaczynają przychodzić listy z opisami zbrodni i zapowiedziami kolejnych. Większość jest podpisana "Kuba Rozpruwacz".
Nieschwytany nigdy zabójca przeszedł do historii jako autor serii zbrodni doskonałych, prekursor seryjnych morderców, którego tożsamość pozostanie na zawsze nieznana. Nikt nie spodziewał się, że tajemnicę Kuby Rozpruwacza rozświetli 120 lat później szkocki naukowiec.
Naukowiec wygrywa z detektywami
- Dwa lata temu otrzymałem e-maila od Brytyjczyka pasjonującego się Kubą Rozpruwaczem - mówi 39-letni Ian Findlay, który opatentował metodę identyfikowania DNA z zaledwie jednej komórki. - Dowiedział się, że zidentyfikowałem osobę żyjącą 160 lat temu, i zapytał, czy mógłbym zrobić to samo, wykorzystując listy legendarnego zbrodniarza. O pomoc w selekcji poprosił Stuarta Evansa, autora książek o wiktoriańskim mordercy. - Istnieje podejrzenie, że większość napisały osoby podszywające się pod Rozpruwacza - mówi Stuart. Do badań wybrali list, w którym morderca uprzedzał na trzy dni przed kolejnym zabójstwem, że wytnie ofierze lewą nerkę.
Z pożółkłej koperty Findlay odkleił nieruszany dotąd znaczek - znalazł pod nim nie tylko zaschniętą ślinę, ale również kawałki rzęs i paznokci. Po kilku miesiącach wytężonej pracy i nieudanych próbach uzyskał tyleż upragniony, ile zaskakujący rezultat: DNA należało do kobiety.
Według Donalda McCormica, autora książki "Tożsamość Kuby Rozpruwacza", na kobiecy trop wpadł jako pierwszy prowadzący śledztwo inspektor Frederick Abberline. Jego teoria powstała na podstawie zeznania sąsiadki ostatniej z ofiar, która opowiedziała policji, że widziała Mary Kelly żywą w kilka godzin po jej śmierci. Abberline zaczął podejrzewać, że morderca uciekł z miejsca zbrodni w ubraniach swojej ofiary. Czy mógłby to zrobić niepostrzeżenie, gdyby był mężczyzną? Jedyną kobietą zdolną do takiej zbrodni mogła być niezrównoważona psychicznie położna - z racji zawodu mogła bez wzbudzania podejrzeń chodzić nocą po mieście w zakrwawionym ubraniu. Jednocześnie zawodowa znajomość anatomii tłumaczyłaby wprawę, z jaką morderca patroszył ciała swoich ofiar. "Kuba" został powieszony?
Teorię rozwinął w latach 30. ubiegłego wieku pisarz William Stuart. Ponieważ sekcja zwłok wykazała, że Mary Kelly była w trzecim miesiącu ciąży, twierdził, że prawdopodobnie wezwała do siebie położną w celu dokonania aborcji. Zdaniem Stuarta za zbrodniami stała Mary Pearcey. Ta silna i korpulentna akuszerka poderżnęła gardło żonie swojego kochanka i jej dziecku dokładnie w taki sam sposób, jak robił to Rozpruwacz. Została schwytana niedługo po popełnieniu zbrodni i powieszona, a jej ciało spoczywa na cmentarzu Newgate w Londynie. Czy to Pearcey była Kubą Rozpruwaczem? W celu porównania jej DNA z otrzymanymi wynikami Findlay musiałby przeprowadzić próby na kawałku szkieletu. - Aby ją odkopać, potrzebowałbym szeregu zezwoleń. A rezultaty, które otrzymałem, nie są jednoznaczne, bo udało mi się zidentyfikować tylko część kodu DNA, i to zaledwie na jednej próbie - zastrzega naukowiec. Szanse na ekshumację są nikłe.
Jesienią 1888 roku londyńskie brukowce na przemian biczowały i wyśmiewały policję za to, że nie potrafi schwytać mordercy terroryzującego wschodni Londyn. Odkrycie Findleya, jeśli jest prawdziwe, zadaje im kłam - nie tylko mimowolnie złapano sprawcę, ale inspektor Abberline za pomocą zwykłej logiki doszedł do tego samego, co szkocki genetyk ustalił dzięki badaniom DNA.
Agnieszka Chądzyńska