"Krakowiak" skazany na 25 lat więzienia
Na 25 lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Katowicach Janusza T., ps. Krakowiak, szefa jednej z najgroźniejszych, rozbitych już, grup przestępczych w kraju. Uważanemu za egzekutora jego gangu, Zdzisławowi Ł., ps. Zdzicho, sąd wymierzył karę dożywocia.
03.11.2006 | aktual.: 03.11.2006 12:18
Zgodnie z wyrokiem, pierwszy z nich będzie mógł wyjść z więzienia najwcześniej po 20 latach, drugi - po 30. Czterech pozostałych oskarżonych dostało kary od roku i ośmiu miesięcy do 13 lat pozbawienia wolności. Wyrok jest nieprawomocny.
Zakończony proces był jednym z najważniejszych w sprawie gangu "Krakowiaka", trwał cztery lata. Chociaż na ławie oskarżonych zasiadało tylko sześciu mężczyzn, postawione im zarzuty były bardzo poważne - dotyczyły śmierci czterech osób i planowania zabójstwa trzech kolejnych - policjanta, prokuratora i świadka koronnego.
Przed katowickim sądem ciągle toczy się dziewięć innych spraw grupy "Krakowiaka". Główny proces, w którym na ławie oskarżonych zasiada około 30 osób, ma się zakończyć w najbliższych tygodniach.
Po odczytaniu wyroku zdezorientowany "Krakowiak" spytał: "To ile ja w końcu dostałem?". Po chwili dodał, że "życzy wysokiemu sądowi zdrowia". Z uwagi na stanowiące tajemnicę zeznania występujących w sprawie świadków koronnych sąd utajnił ustne uzasadnienie wyroku.
Zdaniem oskarżenia, w 1993 roku "Krakowiak" przyjął od Sławomira C., ps. Żyd zlecenie zabójstwa małżeństwa Anny i Stanisława S., właścicieli kantoru z Sosnowca. Janusz T. miał dostać za to od "Żyda" 20 tys. dolarów. Małżonkowie S. zostali zastrzeleni w lutym następnego roku. Z aktu oskarżenia wynika, że Janusz T. miał później powiedzieć kompanom, że wykonawcy zlecenia "byli frajerami, bo zabrali pusty neseser zamiast pasa z pieniędzmi", który właściciel kantoru miał na sobie.
W listopadzie 1996 roku w Krakowie od ciosów nożem zginął kick- bokser Andrzej F., trener kadry narodowej w tym sporcie, zdaniem oskarżenia pracujący też jako ochroniarz związanego z "Krakowiakiem" gangstera Andrzeja M. "Krakowiakowi" nie podobało się, że wspólnik robi przestępcze interesy bez porozumienia z nim. Dlatego zlecił Ukraińcowi Markowi J., żeby jego ludzie ciężko pobili ochroniarza M. W ten sposób chciał zmusić wspólnika do posłuszeństwa.
Marek J. miał powiedzieć "Krakowiakowi", że "załatwi sprawę po swojemu" i sprowadził do Polski dwóch Ukraińców, także mistrzów w kick boxingu, którzy mieli pobić Andrzeja F. Sportowiec zginął, zadano mu 20 ciosów nożem. Jak wynika z zeznań świadków koronnych, Marek J. mówił później, że "F. był mocny, ale nie dał rady jego ludziom". Sprawców tej zbrodni nigdy nie udało się ująć.
W marcu 1998 roku "Krakowiak" miał polecić swoim kompanom dokonanie napadu na sklep z kantorem wymiany walut w Opolu, wówczas zamordowana została 27-letnia Mariola S. Za dokonanie tej zbrodni na dożywocie skazany został "Zdzicho". Zdaniem prokuratury ten mężczyzna ma na koncie także kilka innych zabójstw.
Ta kara mi nic nie daje, nie zwróci mi dziecka - powiedział dziennikarzom ojciec zastrzelonej kobiety. Dodał, że jego córka krótko przed napadem wróciła ze studiów z Anglii, miała plany, których przez bandytów nie udało jej się zrealizować.
Kolejne zarzuty postawione Januszowi T. to planowanie zamachów na prokuratora i policjanta, którzy doprowadzili do rozbicia grupy. Trzeba wyeliminować "psa", który mnie obgryza, a potem prokuratora, który do niego dołączył - miał powiedzieć "Krakowiak" do swych kompanów. Za każdy z tych czynów sąd wymierzył mu po 25 lat więzienia.
Jak wykazało śledztwo, po zleceniu zabójstwa przez Janusza T. przestępcy obserwowali policjanta i prokuratora, zaopatrzyli się w zdjęcia z ich wizerunkiem, ustalili miejsca zamieszkania i trasę dojazdu do pracy. Gdy sprawa wyszła na jaw, prokuratorzy zajmujący się sprawą "Krakowiaka" dostali policyjną ochronę.
Zginąć miał też Włodzimierz C., który został świadkiem koronnym w sprawie. Według oskarżenia, o tym, że mężczyzna żyje do dziś, zdecydował przypadek. W czasie, gdy miało dojść do zabójstwa, C. przeniesiono do innego aresztu. Wcześniej przestępcy zaopatrzyli się w broń, wyznaczyli miejsce na dachu jednego z budynków, z którego doskonale było widać spacerniak aresztu. Planowali, że strzał odda "Zdzicho" - ustaliła prokuratura.
Marek J. został skazany na 13 lat więzienia, Sławomir C. na 10 lat. Włodzimierz T., który nakłaniał gangsterów do napadu w Opolu, a potem pomagał im w tym w dokonaniu tej zbrodni, dostał 5 lat. Na karę roku i ośmiu miesięcy więzienia sąd skazał Arkadiusza Cz., który odpowiadał za udział w związku przestępczym o charakterze zbrojnym stworzonym i kierowanym przez "Krakowiaka".
"Krakowiak", "Zdzicho", "Żyd" i Marek J. odpowiadają też w głównym procesie grupy, toczącym się przed katowickim sądem od lutego 2001. Tam na ławie oskarżonych zasiada około 30 osób. Odpowiadają w nim za cztery inne zabójstwa, a także wiele innych poważnych przestępstw: napady rabunkowe, pobicia, porwania, handel bronią i narkotykami.
W toku jest dziewięć spraw przeciwko członkom tego gangu. To oczywiście nie ostatni wyrok, będą zapadały kolejne, natomiast jest to pierwszy tak surowy wyrok, gdyż były oceniane najbardziej ciężkie gatunkowo przestępstwa, jakie można było oskarżonym w tym procesie zarzucić - powiedziała dziennikarzom rzeczniczka katowickiego sądu Teresa Truchlińska-Babiracka.
Kilka odpryskowych spraw zakończyło się już wyrokami Np. w październiku 2004 r. Sąd Okręgowy w Katowicach wymierzył Januszowi T. i 10 innym oskarżonym kary od 3 do 7 lat więzienia za rozboje i wyłudzenia, dokonane w 1997 roku. Sam "Krakowiak" został skazany na 6 lat więzienia. Przed rokiem katowicki sąd apelacyjny zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia. W połowie listopada 2004 r. katowicki sąd skazał Janusza T. na 13 lat więzienia w sprawie napadów rabunkowych popełnionych w latach 90. Także tamten wyrok jest nieprawomocny.
Gang "Krakowiaka" był - zdaniem prokuratury - jedną z najgroźniejszych grup przestępczych działających w kraju. Podporządkowali sobie kilka innych gangów. Grupa "Krakowiaka" została rozbita na początku 1999 roku.