Prawo nie zabrania palenia papierosów na klatce
Coraz więcej osób woli palić na klatce schodowej niż we własnym domu. - To skandal. Klatka schodowa jest miejscem publicznym i nie powinno się tu palić papierosów - skarżą się przeciwnicy nowego obyczaju. Problem w tym, że ustawa o zakazie palenia w miejscach publicznych jest nieprecyzyjna.
03.03.2011 | aktual.: 04.03.2011 07:52
Według Stanisławy Wichary, mieszkanki Spółdzielni Mieszkaniowej Prokocim Nowy w Krakowie, klatkowi palacze to ogromny problem. - Mam nieszczelne drzwi i cały smród z klatki przedostaje się do środka - żali się kobieta. - Na dodatek sąsiedzi mają małe dziecko, które wdycha potem ten trujący dym.
Problem jednak w tym, że nowelizacja ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, która weszła w życie w listopadzie ubiegłego roku, jest nieprecyzyjna. - W ustawie skupiliśmy się przede wszystkim na miejscach, gdzie gromadzi się dużo ludzi: barach, restauracjach, uczelniach - przyznaje Jacek Jassem, kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, autor projektu ustawy o całkowitym zakazie palenia w miejscach publicznych. - Problem palenia na klatce w bloku to bardziej kwestia kultury niż prawa, bo palacze sami powinni zdawać sobie sprawę, że tą samą klatką zaraz będą przechodzić małe dzieci - dodaje.
W ustawie znajduje się dodatkowo zapis o zakazie palenia w "innych pomieszczeniach dostępnych do użytku publicznego". - Teoretycznie możemy założyć, że do tych "innych" należą też klatki schodowe - mówi Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej w Krakowie. Mamy więc możliwość ukarania kogoś, kto pali tytoń na klatce, ale zazwyczaj staramy się tylko pouczać palacza. W skrajnych przypadkach, gdy ktoś bywa agresywny lub nie reaguje na upomnienia, sprawę możemy przekazać do oceny sądu - zaznacza.
Kwestię palenia na klatkach schodowych regulują też wewnętrzne przepisy administratorów budynku. - Całkowity zakaz palenia obowiązuje na klatkach schodowych, w piwnicach, pralniach, suszarniach, wózkarniach, windach, a nawet na balkonach - mówi Roman Skrobiszewski prezes krakowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Piast. - Problem w tym, że jedyne, co możemy zrobić, to upomnieć palacza. Policjanci coraz częściej otrzymują prośby o interwencje dotyczące palenia na klatkach schodowych. Według taryfikatora policja może na niepoprawnego palacza nałożyć mandat w wysokości 100 zł. Jednak, jak twierdzą policjanci, klatka klatce nierówna. - Jeśli klatka nie ma domofonu i każdy może do niej wejść, traktujemy ją wtedy jako miejsce dostępne dla "bliżej nieokreślonej liczby osób" i mamy podstawę do ukarania. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy jest domofon - wyjaśnia rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak.
Problem mieszkańców walczących z klatkowymi palaczami mogą rozwiązać samorządowcy. Sejmowa ustawa nie zakazuje bowiem jej rozszerzenia o lokalne zapisy.
* Czy uważasz, że zmiana zapisów w ustawie powinna zakazać palenia na klatkach schodowych? Czy w Twoim bloku palenie na klatkach denerwuje mieszkańców? Wypowiedz się na naszym forum!*